A. Duda i s. Chmielewska: "Polska jest naszym zadaniem"
Dziś o 15:30 w Zochcinie (woj. świętokrzyskie) odbyło się spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z siostrą Małgorzatą Chmielewską i mieszkańcami Domu Wspólnoty Chleb Życia.
Podczas spotkania prezydent w krótkim przemówieniu odwołał się do problemu solidarności i wykluczenia: "Jak przywracać godność w skali ogólnopaństwowej? Takie dobro musimy przywracać - to niezwykle ważny element odtwarzania wspólnoty. Problemy zwykłych ludzi, problemy tych którzy są bezradni, muszą być dostrzegane. Inaczej nie zbudujemy wspólnoty".
Prezydent dodał, że państwo musi dostrzegać te problemy, aby być solidarne. Stwierdził, że jest tu po to, by słuchać o solidarności w skali mikro, by odszukać też propozycji w skali makro. Oddając głos siostrze Małgorzacie Chmielewskiej zażartował: "mam skłonność do mówienia dużo, a tutaj chciałbym słuchać".
Siostra odwołała się do słów prezydenta: "Zawsze są ci, którym się nie powiodło, którzy zawsze mieli pod górkę. (...) Ważne jest to, co powiedział prezydent - Polska musi być domem nas wszystkich".
Siostra podziękowała tym, którzy są solidarni: "Żyjemy tylko dlatego, że setki, tysiące ludzi są z nami solidarni. Pomagają nam ci, którym się powiodło. Chciałam im podziękować, tym którzy budują społeczeństwo obywatelskie (…), działają aby nikt nie czuł się wykluczonym". Wspominała darczyńców, ale też m.in. lekarzy, którzy pomagają wspólnocie z Zochcina.
"Są grupy ludzi, którym w Polsce jest bardzo trudno, ludzie starsi, których jest coraz więcej, ludzie niepełnosprawni, ludzie którzy mają mniej pieniędzy. Są też u nas dzieci głodne" - siostra Chmielewska wymieniała grupy wykluczonych wskazując na potrzebę ich wsparcia.
"Polska jest naszym zadaniem. Tu w Zochcinie próbujemy budować coś, co nazywamy republiką biedaków. Nie próbujemy odbierać władzy prezydentowi i władzom samorządowym, ale próbujemy stworzyć miejsca, gdzie ludzie wykluczeni mogą żyć godnie. Aby mogli pomagać i pracować. Ten który nie ma rąk może pomóc temu, który nie ma nóg" - dodała.
Siostra wskazał na różne problemy systemowe związane z sytuacją wykluczonych: "System nie lubi wydawać pieniędzy na ludzi ubogich. Mamy nadzieję, że wizyta pana prezydenta zwróci uwagę na przepaść między ludźmi, którym się powiodło, a którym nie". Jak powiedziała siostra Chmielewska, przepaść ta się pogłębia.
Wskazała też możliwości pomocy, solidarności: "Bądźmy solidarni - solidarność to ofiarowanie kromki chleba, to kupienie węgla, to pomoc w lekcjach dziecku sąsiadów, którzy nie są mu stanie pomóc. (...) Wykluczeni ludzie na których świat postawił już krzyżyk, tutaj w Zochcinie pomagają, budują domy".
Na koniec również zażartowała mówiąc: "Ci którzy założyliby się ze mną, gdzie pierwsze kroki skieruje Pan prezydent Duda - nie do Brukseli, nie Nowego Jorku, ale do Zochcina - przegraliby zakład".
Skomentuj artykuł