Franciszek spotkał się z amerykańskimi biskupami
Na niebezpieczeństwa narcyzmu i izolacji od wiernych oraz potrzebę dialogu wolnego od lęku we wspólnotach i języka pełnego miłości, które budują jedność w Kościele, zwrócił uwagę Franciszek w swoim przemówieniu do biskupów amerykańskich w waszyngtońskiej katedrze św. Mateusza.
Po przybyciu na miejsce w drzwiach świątyni powitali Franciszka proboszcz i kilku biskupów, w tym metropolita Waszyngtonu kard. Donald W. Wuerl. Ojciec Święty ucałował podany mu krzyż i pokropił wszystkich wodą święconą, po czym wszedł do środka, witany oklaskami przez zgromadzonych tam biskupów. Następnie pomodlił się chwilę przed Najświętszym Sakramentem i przeszedł przed główny ołtarz, zajmując miejsce na przygotowanym dlań fotelu. Tu powitali go kard. Wuerl i przewodniczący episkopatu USA abp Joseph E. Kurtz z Louisville. Rozpoczęło się nabożeństwo Liturgii Godzin. Na zakończenie zabrał głos Ojciec Święty.
Na wstępie pozdrowił Żydów, którzy właśnie dzisiaj obchodzą święto Jom Kippur i życzył im błogosławieństwa Bożego.
Potem rozpoczął właściwe przemówienie. Przypomniał, że do istoty tożsamości biskupów należą wytrwała modlitwa, głoszenie Słowa Bożego i pasterzowanie. - Nie ma to być modlitwa byle jaka, ale w zażyłej jedności z Chrystusem, w której codziennie spotykamy Jego spojrzenie - podkreślił papież i dodał, że dopiero z doświadczenia Jezusa wynika radosne przepowiadanie żywego Chrystusa, a nie skomplikowanych doktryn. - Czuwajcie, aby owczarnia zawsze napotykała w sercu pasterza te zasoby wieczności, których nieustannie szuka się na próżno w rzeczach tego świata. Niech zawsze znajdują na waszych ustach docenienie za zdolność czynienia i budowania w wolności i sprawiedliwości dobrobytu, w który obfituje ta ziemia - życzył Franciszek.
Wspomniał następnie o pokusie strachu przed światem, który nie chce przyjąć orędzia Ewangelii. - Dobrze wiem, że wasze wyzwania są liczne, często wrogie jest pole, na które rzucacie ziarno i nie rzadko pojawiają się pokusy, aby zamknąć się w ogrodzeniu obaw, by lizać rany, wspominając czas, który już nie wróci, planując stanowcze odpowiedzi na już zaciekłe sprzeciwy - stwierdził ze zrozumieniem Ojciec Święty. Podkreślił, że biskupi muszą czuwać, aby nie ulec pokusie narcyzmu, "który zaślepia oczy pasterza, sprawia, że jego głos jest nierozpoznawalny, a jego gesty stają się jałowe".
Z drugiej strony papież przestrzegł przed dalekowzrocznością przywódcy, która bardziej w swoich talentach niż w Bogu pokłada nadzieję. - Biada nam jednak, jeżeli uczynimy z krzyża sztandar ziemskich zmagań, zapominając, że warunkiem trwałego zwycięstwa jest danie się przebić i ogołocić - zaznaczył mówca.
Zauważył, że lekarstwem na te pokusy jest kultura spotkania, a "dialog jest naszą metodą nie ze względu na przebiegłą strategię, ale z uwagi na wierność Temu, który niestrudzenie przechodzi i powraca na ludzkie place, aż do godziny jedenastej, by zaproponować swoje zaproszenie miłości".
Następnie papież zachęcił do dialogu wolnego od lęku, do wychodzenia z pokorą, aby zrozumieć drugą osobę. Podkreślił, że "nie godzi się, aby ostry i wojowniczy język podziałów miał miejsce na ustach pasterza, nie ma prawa obywatelstwa w jego sercu i chociaż zdaje się zapewniać na jakiś czas pozorne przywództwo, to tylko trwałe zafascynowanie dobrem i miłością jest naprawdę przekonujące".
Zwrócił też uwagę, że "czasami ciąży nam samotność naszego trudu i jesteśmy tak bardzo obciążeni jarzmem, że nie pamiętamy już, iż otrzymaliśmy je od Pana" i dodał, że misją Kościoła jest ukazywanie słodyczy jarzma Pana i napełnianie świata jednością. - Świat jest już tak rozdarty i podzielony, rozszczepienie już wszędzie ma miejsce, dlatego Kościół, "niepodzielna tunika Pana" nie może dać się rozerwać, stać się frakcją lub przedmiotem sporu - powiedział.
Mówiąc o jedności kapłańskiej nawiązał do zbliżającego się Roku Miłosierdzia i życzył, aby był on dla wszystkich "uprzywilejowaną okazją do umocnienia komunii, udoskonalenia jedności, pogodzenia różnic, przebaczania sobie nawzajem i przezwyciężenia wszelkich rozłamów".
Franciszek podkreślił, że urzeczywistnianie komunii Kościoła pozwoli stawić czoła wyzwaniom współczesności. - Niewinna ofiara aborcji, dzieci umierające z głodu lub pod bombami, imigranci tonący w poszukiwaniu przyszłości, osoby starsze lub chore, których chciano by się pozbyć, ofiary terroryzmu, wojen, przemocy i handlu narkotykami, środowisko naturalne zniszczone przez rabunkową relację człowieka z przyrodą - w tym wszystkim mamy zawsze do czynienia z darem Boga, którego jesteśmy szlachetnymi szafarzami, ale nie panami - przestrzegł papież.
Przypomniał, że pasterze muszą nieustannie towarzyszyć powierzonym sobie ludziom, ale także dbać o powierzonych sobie kapłanów. - Proszę więc, nie pozwalajcie im godzić się na półśrodki, dbajcie o ich źródła duchowe, aby nie popadali w pokusę bycia notariuszami i biurokratami, ale aby byli wyrazem macierzyństwa Kościoła, który rodzi i wychowuje swoje dzieci - zaznaczył Franciszek.
Na zakończenie podziękował biskupom amerykańskim za hojność i solidarność w dziele ewangelizacji, za zaangażowanie w sprawę rodziny oraz za wysiłek przyjmowania i integracji imigrantów. W sposób szczególny docenił działalność edukacyjną Kościoła, "często prowadzoną bez żadnego zrozumienia i wsparcia, a zawsze mężnie utrzymywaną przez ofiarność ubogich" oraz "męstwo, z jakim stawiliście czoła mrocznym wydarzeniom waszej kościelnej drogi, nie obawiając się samokrytyki ani nie szczędząc upokorzeń i wyrzeczeń, nie ulegając lękowi ogołocenia się z tego, co jest drugorzędne, aby odzyskać autorytet i zaufanie".
Po przemówieniu, wygłoszonym po włosku, Ojciec Święty zszedł tuż przed ołtarz i tam przywitał się z każdym obecnym w katedrze biskupem. W imieniu zebranych podziękował mu obszerną mową abp Kurtz i podarował Dostojnemu Gościowi obraz przedstawiający grono świętych amerykańskich.
Skomentuj artykuł