Franciszek w Nowym Jorku
Papież w trakcie wizyty w katedrze św. Patryka zwrócił uwagę na zgorszenie pedofilii. Podziękował też odważnym, "wojowniczym" zakonnicom - przeczytaj homilię Franciszka.
Papież podziękował duchownym za ofiarną służbę na rzecz społeczeństwa amerykańskiego i ostrzegł przed mierzeniem pracy duszpasterskiej takimi kategoriami biznesowym jak: wydajność, dobre zarządzanie czy sukces zewnętrzny.
Publikujemy tekst papieskiej homilii:
"Radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń" (1 P 1, 6). Te słowa apostoła przypominają nam coś istotnego. Nasze powołanie należy przeżywać w radości.
Ta piękna katedra św. Patryka, budowana przez wiele lat dzięki ofiarności wielu mężczyzn i kobiet, jest symbolem pracy pokoleń amerykańskich kapłanów i zakonników oraz wiernych świeckich, którzy pomogli zbudować Kościół w Stanach Zjednoczonych. Choćby w dziedzinie edukacji jakże kluczową rolę odegrało wielu księży i zakonników w tym kraju, pomagając rodzicom w przekazaniu ich dzieciom pokarmu, które karmi je na całe życie! Wiele uczyniło to za cenę niezwykłego poświęcenia i z heroiczną miłością. Myślę na przykład o świętej Elżbiecie Annie Seton - współzałożycielce pierwszej w Ameryce katolickiej szkoły dla dziewcząt, czy o św. Janie Neumannie - twórcy pierwszego systemu wychowania katolickiego w tym kraju.
Przybyłem dziś tego wieczora, bracia i siostry, osoby konsekrowane, by wraz z wami modlić się, żeby nasze powołanie nadal budowało wielki gmach Królestwa Bożego w tym kraju. Wiem, że jako kapłani pośród ludu Bożego bardzo ucierpieliście w niedawnej przeszłości, musząc znosić wstyd z powodu niektórych waszych braci, którzy skrzywdzili i zgorszyli Kościół w najbardziej bezbronnych jego członkach... Wiem dobrze, że - jak mówi Księga Apokalipsy - "przychodzicie z wielkiego ucisku" (Ap 7,14). Jestem z wami w tym okresie bólu i trudności, i dziękuję Bogu za waszą wierną służbę Jego ludowi. W nadziei, że pomogę wam wytrwać na drodze wierności Jezusowi Chrystusowi, pozwolę sobie przedstawić wam dwie krótkie refleksje.
Pierwsza dotyczy ducha wdzięczności. Radość mężczyzn i kobiet, którzy kochają Boga, przyciąga do Niego innych. Kapłani i zakonnicy są powołani, aby w swoim powołaniu znajdować i promieniować trwałym zadowoleniem. Radość wypływa z wdzięcznego serca. Zaprawdę, wiele otrzymaliśmy, tak wiele łask, tak wiele błogosławieństw, i tym się cieszymy. Warto będzie przemyśleć na nowo swoje życie z łaską pamięci. Pamięci o tym, kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy powołanie, pamięci o przebytej drodze, o otrzymanych łaskach, a przede wszystkim pamięci o spotkaniu z Jezusem Chrystusem, tak często na naszej drodze. Pamięci o zdumieniu, jakie spotkanie z Jezusem Chrystusem budzi w naszych sercach. Bracia i siostry, kapłani i osoby konsekrowane, trzeba prosić o łaskę pamięci, aby wzrastać w duchu wdzięczności. Być może musimy zadać sobie pytanie: czy potrafimy zliczyć otrzymane błogosławieństwa?
Drugim obszarem jest duch ciężkiej pracy. Wdzięczne serce spontanicznie skłania się do służenia Panu oraz, aby znalazło to wyraz w życiu zaangażowania w naszej pracy. Kiedy już zdamy sobie sprawę, jak dużo Bóg nam dał, to życie pełne poświęcenia, pracy dla Niego i dla innych, staje się uprzywilejowanym sposobom odwzajemnienia się za Jego wielką miłość.
Jeśli jednak jesteśmy uczciwi, to wiemy, jak łatwo ten duch wielkodusznej ofiarności osobistej może być tłumiony. Może się to zdarzyć na dwa sposoby, obydwa są przykładami "duchowej światowości", która osłabia nasze zaangażowanie w posługę o pomniejsza naszą fascynację i nasze zadziwienie naszego pierwszego spotkania z Chrystusem.
Możemy uwikłać się w mierzenie wartości naszych dzieł apostolskich standardami wydajności, dobrego zarządzania i sukcesu zewnętrznego, które rządzą światem biznesu. Nie oznacza to, że te rzeczy są nieważne! Powierzono nam wielką odpowiedzialność i dlatego Lud Boży słusznie oczekuje od nas możliwości rozliczenia. Lecz prawdziwa wartość naszego apostolstwa jest mierzona wartością, jaką ma ona w oczach Boga. Zobaczenie i ocena rzeczy z perspektywy Boga wymaga nieustannego nawracania się w pierwszych dniach i latach naszego powołania i muszę powiedzieć, wielkiej pokory. Krzyż ukazuje nam inny sposób mierzenia sukcesu. Do nas należy rzucanie ziaren: Bóg dostrzega owoce naszego trudu. A jeśli czasem nasze wysiłki i prace wydają się niepowodzeniem i nie rodzą owoców, to musimy pamiętać, że jesteśmy naśladowcami Jezusa... a Jego życie, mówiąc po ludzku, zakończyło się niepowodzeniem, klęską krzyża.
Inne zagrożenie pojawia się wtedy, gdy stajemy się zazdrośni o swój wolny czas, kiedy myślimy, że otaczanie się wygodami doczesnymi pomoże nam lepiej służyć. Problemem w tym rozumowaniu jest to, że może ono osłabić moc codziennego Bożego wezwania do nawrócenia, do spotkania z Nim. Powoli i nieustannie umniejsza to naszego ducha poświęcenia, wyrzeczeń i ciężkiej pracy. Wyobcowuje też od ludzi, którzy cierpią z powodu ubóstwa materialnego i są zmuszeni do podjęcia większych poświęceń niż my sami. Odpoczynek jest potrzebny, podobnie jak chwile czasu wolnego i osobistego bogacenia się, ale musimy nauczyć się odpoczywać w taki sposób, który pogłębia nasze pragnienie wielkodusznego służenia. Bliskość z ubogimi, uchodźcami, migrantami, chorymi, wyzyskiwanymi, osobami starszymi żyjącymi samotnie, więźniami i wieloma innymi Bożymi biedakami nauczy nas innego sposobu odpoczynku, takiego, który jest bardziej chrześcijański i szczodry.
Wdzięczność i pracowitość - oto dwa filary życia duchowego, o których chciałem rozmawiać z wami (...) dzisiejszego wieczoru. Dziękuję wam za modlitwy i pracę oraz codzienne poświęcenie, jakie podejmujecie w różnych dziedzinach waszego apostolatu. Wiele z nich znanych jest tylko Bogu, ale przynoszą one bogate owoce dla życia Kościoła.
Chciałbym w sposób szczególny wyrazić swój podziw i swoją wdzięczność siostrom zakonnym Stanów Zjednoczonych. Czym byłby ten Kościół bez was? Kobiet silnych, wojowniczek, z tym duchem odwagi, który stawia was na pierwszej linii głoszenia Ewangelii. Wam, zakonnice, siostry i matki tego narodu, chcę powiedzieć: "dziękuję", "ogromne dziękuję" i powiedzieć wam także, że bardzo was kocham.
Wiem, że wielu z was podejmuje wyzwania związane z dostosowaniem się do zmieniającego się krajobrazu duszpasterskiego. Tak jak św. Piotr proszę was, abyście w obliczu wszelkich prób, którym musicie stawić czoła, nie tracili spokoju, abyście się w nich radowali i odpowiadali na nie tak, jak Chrystus: złożył dziękczynienie Ojcu, wziął swój krzyż i spoglądał przed siebie.
Drodzy bracia i siostry, za chwilę odśpiewamy Magnificat. Złóżmy w ręce Matki Bożej powierzone nam dzieło. Wraz z Nią dziękujmy Bogu za wielkie rzeczy, które On uczynił, i za wielkie rzeczy, jakie będzie On nadal działał w nas i w tych, którym mamy zaszczyt służyć. Niech się tak stanie.
Skomentuj artykuł