Franciszek: zrobię to samo, co Benedykt XVI
W wywiadzie dla katalońskiego dziennika "La Vanguardia" i hiszpańskiej telewizji Cuarto Franciszek oświadczył, że ubiegłoroczna rezygnacja Benedykta XVI nie była sprzeczna z tradycją i stworzyła instytucję "ewentualnych papieży emerytów". - Zrobię to samo co on: poproszę Pana, by mnie oświecił w odpowiedniej chwili i by mi powiedział, co powinienem zrobić. I jestem pewien, że mi to powie! - dodał Ojciec Święty.
Potępił fundamentalizm religijny, którego "mentalną strukturą" jest "przemoc w imię Boga", będąca "sprzecznością samą w sobie". Szuka on, gdzie by uderzyć, przynajmniej ideologicznie. Papież przyznał, że grupy fundamentalistyczne istnieją także wśród chrześcijan. Przywołując przykład wojny trzydziestoletniej (1618-1648) zapewnił jednak, że taka przemoc między protestantami i katolikami, do jakiej wówczas doszło, byłaby dziś nie do pomyślenia.
Papież wskazał też na żydowskie korzenie chrześcijaństwa, bez których uznania nie można być prawdziwym chrześcijaninem. - Codziennie odmawiam Liturgię Godzin z Psalmami Dawida. W ciągu tygodnia odmawia się 150 Psalmów. Moja modlitwa jest żydowska. Odprawiam potem Eucharystię, która jest chrześcijańska - stwierdził Franciszek.
Potępił antysemityzm, który istnieje "raczej w prawicowych niż lewicowych nurtach politycznych". - Wciąż są dzisiaj negacjoniści Szoah. To szaleństwo! Nie wiem, jak to może istnieć - powiedział Ojciec Święty. Dodał, że dialog chrześcijańsko-żydowski jest "wyzwaniem, gorącym kartoflem, ale można go prowadzić po bratersku".
Wyraził opinię, że otwarcie archiwów watykańskich z czasów II wojny światowej rzuci wiele światła na postać papieża Piusa XII [krytykowanego za postawę wobec Żydów - KAI]. Przypomniał, że zanim zaczęto go atakować, widziano w nim "wielkiego obrońcę Żydów", kazał bowiem otworzyć dla nich klasztory w Rzymie i innych miastach włoskich, a także swą letnią rezydencję w Castel Gandolfo. - Nie chcę powiedzieć, że Pius XII nie popełniał błędów, ja także ich wiele popełniłem, ale na jego rolę trzeba patrzeć w kontekście jego czasów - powiedział Franciszek.
Jest on przekonany, że "prześladowania chrześcijan są dziś silniejsze niż w ciągu pierwszych wieków Kościoła". - Dzisiaj jest więcej chrześcijańskich męczenników niż w tamtej epoce. To nie fantazje, mam cyfry - zapewnił papież.
Odnosząc się do kwestii separatyzmu w Europie, Franciszek zastrzegł, że jego niepokój wzbudzają wszelkie podziały. Wymieniając Szkocję, włoską Padanię i Katalonię zaznaczył, że trzeba by przebadać każdy przypadek z osobna, gdyż zapewne jedne przypadki są uzasadnione, a inne nie. Jego zdaniem, z wielką ostrożnością należy podchodzić do secesji terytorium, które wcześniej nie było zmuszone do jedności. Dał tu przykład rozpadu byłej Jugosławii, w której żyły "narody o bardzo różnych kulturach", których nie da się połączyć "nawet klejem".
Jego nadzieję wzbudza pokolenie młodych polityków, zarówno w centrum, na prawicy i na lewicy. - Mówią oni o tych samych problemach, ale z nową muzyką, i to mi się podoba, daje mi nadzieję, gdyż polityka jest jedną z najbardziej wzniosłych form miłości, miłosierdzia - podkreślił Franciszek.
Wskazał na znaczenie polityki w zmianie świata i wspieraniu wspólnego dobra. Mianem egoizmu określił postawę, gdy ktoś nie angażuje się w politykę, choć mógłby to zrobić, zaś mianem korupcji sytuację, gdy ktoś wykorzystuje politykę "dla własnego dobra".
Wyraził też przekonanie, że "żyjemy w światowym systemie gospodarczym, który nie jest dobry". - W centrum każdego systemu gospodarczego powinien być człowiek, mężczyzna i kobieta, i wszystko inne powinno temu człowiekowi służyć. Ale my w centrum postawiliśmy pieniądz, bożka pieniądza. Popełniliśmy grzech idolatrii, ubóstwienia pieniądza - wyjaśnił papież.
Z żalem stwierdził, że ten system "wyklucza" ludzi młodych, gdy ogranicza się dzietność, i ludzi starszych, gdyż już "nie produkują". W ten sposób odbiera się krajom przyszłość, bo jedni dają im siłę rozwoju, a drudzy stanowią jego mądrość.
- Bardzo mnie niepokoi wskaźnik bezrobocia wśród młodzieży, który w niektórych krajach przekracza 50 proc. Ktoś mi powiedział, że 75 mln młodych Europejczyków poniżej 25. roku życia jest bezrobotnych. To barbarzyństwo! Bo wykluczamy całe pokolenie, by utrzymać system gospodarczy, który już się nie trzyma, system, który musi prowadzić wojnę, aby przetrwać, jak zawsze robiły wielkie imperia - uznał Ojciec Święty.
A skoro nie można wywołać III wojny światowej, to się podejmuje wojny lokalne. Produkuje się i sprzedaje broń, aby "uzdrowić bilanse bałwochwalczych gospodarek" - wskazał biskup Rzymu.
Przypomniał, że dobrze pojęta globalizacja wzbogaca, "jest jak wielościan", w którym "wszyscy są zjednoczeni, jednak każdy zachowuje swą odrębność, swe bogactwo, swą tożsamość". Natomiast źle pojęta globalizacja "anuluje wszystkie różnice".
Wystąpił też w obronie ubóstwa i pokory jako podstawowych wartości Kościoła, znajdujących się w centrum Ewangelii, ale "w sensie teologicznym, nie socjologicznym". - Nie można zrozumieć Ewangelii bez ubóstwa, które jest jednak czym innym niż zubożenie - wyjaśnił Ojciec Święty. Biskupi zaś - dodał - mają być sługami, a nie książętami.
Odrzucił jednocześnie przypisywaną mu rolę " papieża-proboszcza". - To byłoby niedojrzałe. Kiedy przyjeżdża głowa państwa muszę ją przyjąć z godnością i protokołem, na jaki zasługuje. Prawdą jest, że mam problemy z protokołem, ale muszę go przestrzegać - zastrzegł Franciszek. Wprawdzie funkcja proboszcza najbardziej odpowiada jego powołaniu, gdyż chęć służenia ludziom wypływa z jego wnętrza, ale czuje się także papieżem.
Dlatego nie życzy sobie barier odgradzających go od ludzi, który wychodzą mu na spotkanie. Ojciec Święty dodał, że choć naraża swe bezpieczeństwo, to nadal będzie zbliżał się do ludzi. Zdaje on sobie sprawę, iż może mu się coś stać, ale "wszystko jest w rękach Boga". Przypomniał, że na ubiegłoroczną podróż do Brazylii przygotowywano mu zamknięty papamobile. - Ale ja nie mogę pozdrawiać ludzi i mówić im, że ich kocham z wnętrza puszki sardynek - stwierdził Franciszek, tłumacząc, że wówczas jakby odgradzał się od ludzi murem.
Podkreślił, że jedynym zadaniem, jakie sobie postawił na czas swego pontyfikatu, jest wypełnienie tego, o czym dyskutowali kardynałowie podczas kongregacji generalnych przed konklawe w 2013 r. w sprawie reformy Kurii Rzymskiej. Podjęto wówczas ważną decyzję, że "papież powinien móc polegać na zewnętrznej radzie, grupie doradców, którzy nie mieszkają w Watykanie", dlatego powstała "Rada Ośmiu" kardynałów.
- Nie jestem nawiedzony, nie mam żadnego własnego projektu - zaznaczył papież. Pytany, czy czuje się rewolucjonistą, odpowiedział, że dla niego "wielką rewolucją jest pójście do korzeni". - Myślę, że aby dokonać prawdziwych zmian, trzeba zacząć od tożsamości - stwierdził Ojciec Święty.
Przyznał, że choć nie zastanawiał się, jak chciałby być zapamiętany, to zadowoliłby się, gdyby o nim mówiono: "To był dobry facet, zrobił co mógł, nie był taki zły".
Wywiad ma być nadany w prywatnej telewizji Cuarto w najbliższą niedzielę o godz. 23.00. Rozmowę z papieżem poprowadził Henrique Cymerman. Według strony internetowej formula.tv, została ona nagrana podczas niedawnego pobytu Franciszka w Ziemi Świętej (24-26 maja).
Skomentuj artykuł