Papież do Rodziny Wincentyńskiej: zmieniajcie teraźniejszość miłością opartą na Jezusie
Miłość nie zadowala się dobrymi zwyczajami z przeszłości, ale potrafi zmieniać teraźniejszość - podkreślił Franciszek w orędziu do Rodziny Wincentyńskiej z okazji przypadającego w tym roku 400-lecia charyzmatu wincentyńskiego.
Rocznica ta jest świętem wszystkich dzieł założonych przez św. Wincentego a Paulo lub pod jego wpływem: Zgromadzeń - Misji (misjonarzy), Sióstr Miłosierdzia (szarytek) i Stowarzyszenia Miłosierdzia, skupiającego osoby świeckie, zaangażowane w różne dzieła z tej dziedziny.
Papież przypomniał, że ten francuski święty (1581-1660) "żył zawsze w drodze, otwarty na szukanie Boga i samego siebie, a w to stałe poszukiwanie było wpisane działanie łaski: jako pasterz przeżył gwałtowne spotkanie z Jezusem Dobrym Pasterzem w osobach ubogich".
Nastąpiło to w chwili, gdy skierował wzrok na człowieka spragnionego miłosierdzia i na twarze rodzin potrzebujących wszystkiego - zauważył autor przesłania. Dodał, że Wincenty dostrzegł w tym spojrzenie Jezusa, które wstrząsnęło nim, wzywając go, aby nie żył już tylko dla siebie, ale aby służył Jezusowi bez reszty w ubogich, których nazwał potem "panami i władcami".
Jego życie zmieniło się w ten sposób, stając się czasem służby aż do ostatniego tchnienia - podkreślił Ojciec Święty. Zaznaczył, że sens jego misji nadaje jedno zdanie z Pisma Świętego: "[Pan posłał mnie], abym ubogim niósł dobrą nowinę" (Łk 4, 18).
Mówiąc o spalającym świętego pragnieniu poznawania Jezusa w biednych oraz o jego szczególnej trosce o formację kapłanów i ich misji głoszenia rekolekcji dla ludu, Franciszek zwrócił uwagę, że "Duch Święty uczynił z niego narzędzie, przez które wzbudzał zapał na rzecz wielkoduszności w Kościele". Św. Wincenty założył Dzieła Miłosierdzia, aby troszczyć się o najbardziej potrzebujących, żyjąc we wspólnocie oraz oddając do dyspozycji własne dobra z radością i w pewności, że Jezus i ubodzy są bezcennym darem i że - jak lubił powtarzać - "gdy idę do biednych, spotykam Jezusa".
To "ziarenko gorczycy", zasiane w 1617, zakiełkowało Zgromadzeniem Misji i Stowarzyszeniem Córek Miłosierdzia, rozgałęziło się w różne instytuty i stowarzyszenia, stało się wielkim drzewem, jakim jest Rodzina Wincentyńska. Święty Wincenty nigdy nie chciał być głównym bohaterem ani "motorniczym", ale takim właśnie "małym nasieniem" - napisał papież. Zaznaczył, że założyciel dzieła był przekonany, iż pokora, łagodność i prostota stanowią zasadnicze warunki dla ucieleśnienia prawa o nasieniu, które, obumierając, daje życie, które czyni płodnym życie chrześcijańskie, dzięki któremu otrzymuje się coś, dając innym, znajduje się, tracąc i rozbłyskuje się, gasnąc.
"Wszystko to jest jeszcze bardziej konieczne dziś, w zmieniającej się złożoności zglobalizowanego społeczeństwa, w którym niektóre formy jałmużny i pomocy, chociaż uzasadniane szlachetnymi pobudkami, grożą ryzykiem ożywiania form wyzysku i bezprawia, zamiast niesienia rzeczywistych i trwałych korzyści" - przestrzegł Ojciec Święty. Dlatego - jego zdaniem - "przemyślenie miłosierdzia, tworzenie bliskości i inwestowanie w formację są aktualnym nauczaniem, łączącym św. Wincentego z nami". Jego przykład "pobudza nas do udzielania miejsca i czasu nowym ubogim naszych czasów, jakże licznym dzisiaj, aby ich myśli i ich problemy stały się naszymi, gdyż chrześcijaństwo bez kontaktu z cierpiącymi jest bezkształtne, niezdolne do dotknięcia Ciała Chrystusa" - czytamy w orędziu papieskim. Zwraca uwagę, że dziś szczególnie trzeba udzielać głosu biednym, aby ich obecność nie została wyciszona przez kulturę krótkotrwałości.
Ojciec Święty życzy Rodzinie Wincentyńskiej, aby "planowane na 19 listopada obchody Światowego Dnia Ubogich pomogły nam w wypełnianiu powołania do naśladowania ubogiego Jezusa, stając się coraz bardziej i coraz lepiej konkretnym znakiem miłości Chrystusa do maluczkich i najbardziej potrzebujących oraz reagując na kulturę odrzucenia i marnotrawstwa". A streszczając krótko "małą metodę" św. Wincentego papież zaznaczył, że jest to "przede wszystkim przemawianie życiem a następnie z wielką prostotą, w sposób potoczny i bezpośredni".
Zdaniem Franciszka metoda ta była także "proroczym wyczuciem dowartościowania niezwykłych zdolności kobiecych, rozkwitających w delikatności duchowej i wrażliwości ludzkiej św. Ludwiki de Marillac". Świadectwo założyciela Rodziny Wincentyńskiej "wzywa nas do ciągłego bycia w drodze, gotowymi do tego, aby dać się zaskoczyć przez spojrzenie Pana i Jego Słowo" - podkreślił papież. Zwrócił uwagę, że prosi ono nas również o uwolnienie się od skomplikowanego słownictwa, od odnoszenia się do samych siebie i od przywiązania do zabezpieczenia materialnego, które mogą uspokajać doraźnie, ale nie przynoszą pokoju Bożego a często nawet utrudniają misję. Franciszek zachęca do inwestowania w twórczą zdolność miłości prawdą serca, które widzi".
Skomentuj artykuł