Senèze: papież nie zmieni swych idei z powodu ataku amerykańskich konserwatystów
"To dla mnie zaszczyt, że Amerykanie mnie atakują" - powiedział Franciszek w drodze z Rzymu do Mozambiku francuskiemu dziennikarzowi Nicolasowi Senèze.
Dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni wyjaśnił, że "w nieformalnym kontekście papież chciał powiedzieć, że zawsze za zaszczyt uważa krytykę, szczególnie gdy pochodzi od osób miarodajnych, a w tym przypadku z wielkiego kraju".
Z kolei sam Senèze skomentował, że słowa Franciszka świadczą, iż pomimo "ataku amerykańskich ultrakonserwatystów, nie zamierza on zmieniać swych zasadniczych idei".
Pogląd ten podziela Philippine de Saint Pierre, dyrektorka francuskiej telewizji katolickiej KTO, która wyraża zdziwienie, że EWTN, największa katolicka stacja telewizyjna w USA, "nie kryje swej niechęci do kierunków pontyfikatu" Franciszka.
Z kolei Inés San Martin, watykanistka z amerykańskiego portalu Crux przewiduje, że "wypowiedź papieża rozwścieczy wielu w konserwatywnych kołach katolickich w USA, które podwoją swe zaangażowanie w kampanię przeciwko Franciszkowi".
W swej książce Senèze analizuje ostatni rok pontyfikatu Franciszka, w którym to czasie "ultrakonserwatywny odłam amerykańskiego katolicyzmu próbował skłonić go do dymisji". Wymienia w tym kontekście działania byłego nuncjusza apostolskiego w USA abp. Carla Marii Viganò, a także amerykańskiego kardynała Raymonda Leo Burke’a, nazywanego przywódcą antypapieskiej konspiracji. Pierwszy wzywał wprost do dymisji papieża, a drugi twierdził, że takie wezwanie jest uprawnione, zaś wcześniej, jesienią 2016 r., wraz z trzema innymi kardynałami wysłał do papieża list oskarżający go o sianie zamętu w sprawie dopuszczania do Komunii św. katolików, którzy po rozwodzie zawarli nowy cywilny związek małżeński.
Zdaniem Senèze’a, część amerykańskich katolików sprzeciwia się Franciszkowi, gdyż "nieustannie krytykuje on liberalizm gospodarczy, potępia karę śmierci i prowadzi dialog z reżimami komunistycznymi".
Obecnie, według autora książki, opozycjoniści skupiają się na perspektywie przyszłego konklawe, które wybierze następcę niechcianego przez nich Argentyńczyka. Według informacji amerykańskiej prasy katolickiej, kilkunastu agentom FBI powierzono misję śledzenia i dyskredytowania kardynałów - przyszłych uczestników konklawe.
Jednocześnie - kontynuuje Senèze - papież z uwagą nasłuchuje głosów ze Stanów Zjednoczonych, gdyż pieniądze tamtejszych darczyńców mają kluczowe znaczenie dla funkcjonowania Stolicy Apostolskiej. W 2012 r. (czyli przed wyborem obecnego papieża) 30 proc. wpływów z obola św. Piotra [ofiar zbieranych 29 czerwca we wszystkich parafiach świata na rzecz Stolicy Apostolskiej - KAI] pochodziło właśnie z USA, obecnie jednak suma ta się zmniejsza. Ponadto "istnieje wiele katolickich fundacji finansowanych przez bogatych Amerykanów, którzy obecnie otwarcie wycofują swe środki, by wyrazić sprzeciw wobec poglądów papieża".
Ze swej strony Edward Pentin z dwutygodnika "National Catholic Register" uważa konspirację mającą na celu obalenie papieża za mit. Przyznaje zarazem, że są osoby "szczerze zaniepokojone kierunkiem, w jakim zmierza pontyfikat" Franciszka.
Skomentuj artykuł