Sri Lanka: wierni wspominają zamachy, przybył wysłannik Papieża
Katolicy na Sri Lance wspominali wczoraj wielkanocny zamach na kościoły i hotele, w których dokładnie przed miesiącem zginęło 258 osób. Z głęboko zranionymi wspólnotami solidaryzuje się również Papież Franciszek. O jego bliskości zapewnił lankijskich katolików kard. Fernando Filoni, który na prośbę Ojca Świętego odwiedził Sri Lankę.
Prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów przebywał do wczoraj w Tajlandii, gdzie brał udział w uroczystościach upamiętniających 350-lecie lokalnego Kościoła. Katolików jest tam niespełna 400 tys., co stanowi mniej niż 1 proc. 65-milionowego społeczeństwa. Kard. Filoni spędził jednak z nimi 6 dni, udając się również w odległe górskie diecezje, położone na północy Tajlandii. Mając na względzie tragiczne wydarzenia w sąsiedniej Sri Lance, prefekt watykańskiej kongregacji, zmienił nieco program swej azjatyckiej podróży i w drodze powrotnej do Rzymu zatrzymał się w Kolombo.
Jak podkreśla nuncjusz apostolski w tym kraju, rany po wielkanocnym zamachu wciąż się jeszcze nie zagoiły. "Wiele rodzin zostało osieroconych, niektórym na skutek odniesionych ran dosłownie zawaliło się życie" - mówi abp Pierre Nguyén Van Tot. Kościół okazuje poszkodowanym wielką solidarność. Jest wsparcie materialne i modlitwa. Ja sam jako nuncjusz osobiście odwiedzam pogrążone w żałobie rodziny, mam udział w ich bólu - mówi nuncjusz w Kolombo.
"Katolicy nadal nie rozumieją, jak mogło do tego dojść, dlaczego zwrócono się przeciw nim. Tym nie mniej wypowiedzi arcybiskupa Kolombo zawsze były nacechowane przebaczeniem i wolą pojednania, choć również i on przypomina, że rząd musi ukarać winnych - mówi radiu Watykańskiemu abp Van Tot. - Katolicy czują się więc opuszczeni, nie przez Kościół oczywiście, lecz przecz władze. Pytają się: Jak to się stało, że nie zapewniono nam bezpieczeństwa. Mają żal. Również sam rząd przyznał się do uchybień i stara się ukarać odpowiedzialnych i zrozumieć, dlaczego nie udało się im zapobiec tym zamachom".
Skomentuj artykuł