"Straciłem wszystko, łącznie z poczuciem siebie". Protestancka wspólnota oskarżona o sekciarstwo i nadużycia

"Straciłem wszystko, łącznie z poczuciem siebie". Protestancka wspólnota oskarżona o sekciarstwo i nadużycia
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Peter Forster / Unsplash
PAP / mł

Byli wierni holenderskiej wspólnoty ewangelikalnej De Deur ("Drzwi") powołali fundację De Deur Uit ("Za drzwiami"), zarzucając wspólnocie manipulację, wykorzystanie seksualne i łamanie wolnej woli. Wierni byli poddawani kontroli, a opuszczenie grupy wiązało się z traumą.

Byli członkowie holenderskiego Kościoła ewangelikalnego De Deur ("Drzwi") zawiązali fundację De Deur Uit ("Za drzwiami") - jej nazwa to gra słów symbolizująca zarówno fizyczne opuszczenie miejsca, jak i odejście z kontrowersyjnej wspólnoty. Fundacja ma nagłaśniać nadużycia i wspierać osoby opuszczające wspólnotę. De Deur, liczący ponad 60 zborów w Holandii i mający centralę w Zwolle, należy do międzynarodowej sieci Christian Fellowship Ministries (CFM) i działa od lat 70. ubiegłego wieku.

DEON.PL POLECA

 

 

Manipulacja, przemoc psychiczna, odebrana wolność

Według relacji byłych członków i ich rodzin Kościół odbierał im wolność osobistą, nakładał surowe reguły dotyczące relacji i życia prywatnego, dopuszczał się manipulacji i przemocy psychicznej. Niektóre osoby mówią o przypadkach wykorzystywania seksualnego. Pastorzy mieli decydujący głos w sprawach prywatnych, takich jak małżeństwa, a seks przed ślubem był zakazany.

- Mam wyrzuty sumienia, że sama też manipulowałam innymi. Byłam przekonana, że czynię dobro, ale byłam częścią systemu przemocy - przyznaje Amy Tobij, która była członkinią Kościoła przez 7 lat.

"Nie mogłem myśleć samodzielnie"

Gino Redel, który był postrzegany jako przyszły lider, mówi, że „stracił wszystko, łącznie z poczuciem siebie. Nie mogłem myśleć samodzielnie. Pojawiły się myśli samobójcze”.

- W pewnym momencie przestaliśmy jako rodzina istnieć. Wszystko kręciło się tylko wokół Kościoła - powiedział Eddy Vos, który przez 18 lat przekazał Kościołowi 100 tysięcy euro.

DEON.PL POLECA


Wielu byłych członków podkreśla, że odejście z De Deur wiązało się z koniecznością zerwania relacji z bliskimi i nowym początkiem w życiu. - Musieliśmy się przeprowadzić, by naprawdę odciąć się od wszystkiego - powiedziała była członkini ze Zwolle. Inny rozmówca opisał, że jego siostry, które dołączyły do De Deur, całkowicie zerwały kontakt z rodziną. - Ta wspólnota nas rozdzieliła - podkreślił.

"Chcemy pokazać, że można z tego wyjść"

Jednym z inicjatorów fundacji jest Joel Crosby, który odszedł ze wspólnoty sześć lat temu. - To system oparty na strachu, sprzyjający nadużyciom. Chcemy być dla innych „antidotum”, pokazać, że można z tego wyjść - mówi. Fundacja oferuje również wsparcie psychologiczne i prowadzi dokumentację relacji byłych członków.

Ekspert ds. sekt Arjan van Dijk wskazuje, że działalność zamkniętych grup religijnych może prowadzić do poważnych szkód psychicznych. - Nie ma wystarczającej wiedzy wśród terapeutów. Ludzie wychodzą z takich wspólnot z poważnymi traumami - ostrzega. Z kolei z badań Open Universiteit wynika, że sposób opuszczenia wspólnoty, dobrowolny czy wymuszony, ma podobny negatywny wpływ na zdrowie psychiczne.

Lider De Deur, pastor Nomdo Schuitema, odrzuca zarzuty. - Istniejemy od 50 lat, mamy 4000 kościołów na świecie. Zawsze znajdą się niezadowoleni ludzie - powiedział lokalnemu dziennikowi „De Stentor”.

PAP / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Tomasz Franc OP, Magdalena Dobrzyniak

Czasem za duszpasterskimi sukcesami kryją się ból, kłamstwo i ludzka krzywda.
I na pewno nie stoi za nimi Duch Boży.

  • Czy można rozpoznać, że ktoś zamierza nas zranić?
  • Na jakie zachowania zwracać szczególną uwagę?
  • ...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Straciłem wszystko, łącznie z poczuciem siebie". Protestancka wspólnota oskarżona o sekciarstwo i nadużycia
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.