"Syria potrzebuje pilnej pomocy świata"
W Syrii trwa niekończąca się tragedia humanitarna. Najbardziej cierpią miliony niewinnych dzieci oraz ludność cywilna pozbawiona podstawowej pomocy żywnościowej i medycznej.
W obliczu przedłużania się tego krwawego konfliktu wspólnota międzynarodowa musi zintensyfikować realne wysiłki na rzecz przywrócenia pokoju w tym kraju. Abp Paul Gallagher mówił o tym w Brukseli na międzynarodowej konferencji o pomocy dla Syrii.
Watykański odpowiednik ministra spraw zagranicznych wskazał, że Stolica Apostolska na miarę swych możliwości od samego początku niesie pomoc w tym pogrążonym w wojnie kraju. Tylko w ubiegłym roku przekazała wsparcie wysokości 200 mln dolarów, z którego skorzystało ponad 4,5 mln Syryjczyków. Abp Gallagher przypomniał, że pomoc niesie się każdemu bez względu na wyznawaną wiarę. "Jedynym kryterium jest dotarcie do ludzi najbardziej potrzebujących i najbardziej zagrożonych" - wskazał szef watykańskiej dyplomacji. Podkreślił, że nadszedł czas na podjęcie poważnych i odpowiedzialnych negocjacji, które ostatecznie położą kres tej krwawej wojnie powodującej ogromną katastrofę humanitarną. Zaapelował jednocześnie do wspólnoty narodów świata, by wprowadziła w życie zasady międzynarodowego prawa humanitarnego, nie pozostawiając milionów ludzi na pastwę losu.
Na marginesie brukselskiej konferencji szef syryjskiej Caritas podkreślił, że dopóki w tym bliskowschodnim kraju nie przywróci się pokoju, żadna pomoc nie będzie wystarczająca. "By stawić czoło obecnemu potężnemu kryzysowi, trzeba rozwiązań politycznych, które zainicjują proces pojednania narodowego" - wskazał bp Antoine Audo. Przypomniał, że Syryjczycy codziennie nie tylko obawiają się o swe życie, ale muszą zarazem stawiać czoło takim problemom, jak brak pracy, powszechne ubóstwo i rosnąca drożyzna. Stąd Kościół nie tylko niesie doraźną pomoc, ale zainicjował również m.in. program dokształcania zawodowego w takich specjalizacjach, jak murarze, elektrycy czy pielęgniarki. "Młodym przywraca to nadzieję na normalne życie" - podkreśla bp Audo.
Skomentuj artykuł