Szybka i potrzebna reakcja Kościoła
Kościół w Polsce bardzo szybko zareagował na inicjatywę wzywającą do masowego sprzeciwiania się oddawaniu swych narządów do przeszczepów. To ważny sygnał o szerszym znaczeniu.
Z okazji obchodzonego 8 października Europejskiego Dnia Donacji i Transplantacji w mediach pojawiły się informacje, że ok. 15-20 proc. polskich rodzin nie zgadza się na pobranie organów od ich zmarłych krewnych. Chociaż - jak przypomniała w wywiadzie Anna Milecka, Wojewódzki Koordynator Poltransplantu i kierownik Regionalnego Centrum Koordynacji Transplantacji w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku - w naszym kraju w tej kwestii obowiązuje zasada domniemanej zgody, to jednak lekarze odstępują od pobrania narządów, jeśli nie chce tego rodzina. Także wtedy, gdy nie ma dowodów, że zmarły wyrażał sprzeciw wobec wykorzystania jego organów do transplantacji.
Warto przypomnieć, że w Polsce mamy trzy formy sprzeciwu w kwestii pobrania po śmierci narządów do przeszczepów. Ktoś, kto nie chce, aby jego organy wykorzystano do transplantacji, może to zgłosić w centralnym rejestrze sprzeciwów. Ponadto każdy może napisać karteczkę podpisaną imieniem i nazwiskiem o sprzeciwie i nosić ją np. w portfelu. Trzecia forma, to ten sam zwrot wypowiedziany w obecności dwóch osób, które to zaświadczą.
Już w maju br. Najwyższa Izba Kontroli sygnalizowała, że w kwestii przeszczepów mamy w Polsce do czynienia z kryzysem. Wśród licznych przyczyn wskazano m. in. malejącą liczbę dawców i stały niedobór organów do transplantacji. Zwrócono uwagę, że w naszym kraju w sposób znaczący (w porównaniu z innymi krajami) brakuje przeszczepów od żyjących dawców.
W świetle tych informacji zaskakująca wydaje się akcja podjęta ostatnio przez znaną działaczkę antyszczepionkową, która wzywała i zachęcała do jak najliczniejszego wpisywania się do rejestru sprzeciwów. Trudno się dziwić, że nowa inicjatywa byłej prezes stowarzyszenia kwestionującego zasadność szczepień obowiązkowych wzbudziła nerwowość, a nawet poważny niepokój nie tylko wśród medyków zajmujących się przeszczepami, ale również wśród pacjentów oczekujących na transplantacje i ich rodzin.
Warto zauważyć, że na zaistniałą sytuację bardzo szybko zareagował Kościół katolicki w naszym kraju. Katolicka Agencja Informacyjna zaledwie kilka dni po nagłośnieniu apelu o wpisywanie się do rejestru sprzeciwów przypomniała w specjalnym opracowaniu nauczanie Kościoła w sprawie przeszczepów. Materiał został opublikowany w mediach katolickich, m. in. w Deonie (https://deon.pl/kosciol/oddawanie-narzadow-po-smierci-czynem-szlachetnym-i-godnym-pochwaly-co-kosciol-mowi-o-transplantacji,2350106).
To nie wszystko. Na początku grudnia KAI udostępniła bardzo ważny wywiad z bp. Józefem Wróblem SCJ, przewodniczącym Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. Oprócz przypomnienia jednoznacznie pozytywnego stanowiska Kościoła powszechnego w kwestii przeszczepów, bp Wróbel nie zawahał się wypowiedzieć istotnych i stanowczych ocen niektórych działań dotyczących oddawania organów do przeszczepów.
Przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych stwierdził jednoznacznie, że osoby propagujące postawy sprzeciwu w sprawie oddawania organów nie liczą się ze stanem zdrowia tych pacjentów, którzy bez przeszczepu będą musieli umrzeć. Poszedł również o krok dalej. „Zachęcanie do sprzeciwu wobec dawstwa organów jest po prostu głęboko niemoralne” - powiedział nie pozostawiając wątpliwości.
Bp Wróbel przypomniał też, że problem kryterium śmierci mózgowej, przywoływany jako argument przez apelujących o liczne sprzeciwy wobec transplantacji swych narządów, dogłębnie przebadała i pozytywnie oceniła Papieska Akademia Nauk na specjalnie zorganizowanej konferencji naukowej o charakterze medycznym i etycznym, a nie religijnym.
Podkreślił, że nawet jeżeli zdarzają się błędy, nie można negować samej medycznie i filozoficzne podbudowanej zasady etycznej. Co więcej, zwrócił uwagę, że jeżeli udaje się pacjenta wybudzić ze śpiączki, to ewidentnie był on w stanie śpiączki, a nie śmierci mózgowej, gdyż „trzeba by wtedy mówić o zdolności wskrzeszania zmarłych, a nie o wybudzaniu”.
W ostatnich latach wiele się mówi o utracie przez Kościół katolicki w Polsce autorytetu w ważnych kwestiach społecznych i moralnych. Komentatorzy zwracają uwagę, że coraz rzadziej zdarza się, że głos Kościoła jest w jakiejś sprawie oczekiwany, a nawet pożądany. Inni wskazują, że Kościół w minionych latach milczał, gdy jego głos powinien się pojawić w debacie publicznej.
Okazuje się jednak, że Kościół nie musi być z niej wyłączony i może reagować szybko, stanowczo i kompetentnie. Przypadek apelu o działaczki antyszczepionkowej wzywającej do masowego sprzeciwu wobec oddawania swych narządów do przeszczepów pokazuje, że da się to zrobić bez zwlekania, oczekiwania na zwołanie jakiegoś gremium i publikację jego stanowiska.
W sytuacji, gdy nauczanie Kościoła jest jasne i nie pozostawia żadnych wątpliwości, liczy się czas i odwaga dokonania oceny jakiejś inicjatywy lub konkretnego działania. Im szybciej i bardziej jednoznacznie Kościół się wypowie, tym większa szansa, że uda się zapobiec sianiu zamieszania. Tym bardziej w sytuacjach, gdy jego siewcy usiłują powoływać się na autorytet Kościoła lub jego przedstawicieli.
Na początku listopada pojawiła się wiadomość, że aktywne w naszym kraju stowarzyszenie, które kwestionuje zasadność szczepień obowiązkowych, nie tylko zmieniło swe władze, ale również wstrzymało działalność. W tle znalazły się doniesienia o zawiadomieniu do prokuratury dotyczącym nieprawidłowości finansowych. Bp Wróbel zauważył w cytowanym wywiadzie, że działalność stowarzyszenia wspierali niektórzy księża. Powiedział, że „wprost niepoważnie brzmiały też głoszone z ambon wypowiedzi niektórych duchownych, którzy bez żadnych kompetencji lekkomyślnie zwalczali szczepionki”. To również znacząca ii dająca do myślenia na przyszłość wypowiedź.
Skomentuj artykuł