Te słowa o Jezusie doskonale opisują dzisiejszą rzeczywistość
Większość mediów działa w ten sposób - pisze Dariusz Piórkowski SJ.
"Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że zjawił się Eliasz; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał"
Niewiele się do dzisiaj zmieniło. Kiedy pojawia się coś nowego i niespodziewanego, człowiek szuka wyjaśnienia. Dlaczego tak się dzieje?
Na pojawienie się Jezusa, Jego czyny i słowa ludzie reagowali niestworzonymi wręcz opowieściami. Jezus to po prostu jeden z umarłych, który wrócił do życia (w przebraniu) :)
W naszych czasach ludzie religijni też próbują interpretować to, co się dzieje. Weźmy np. koronawirus. Jedni twierdzą, że to spisek ogólnoświatowy, inni, że to zaplanowany atak na Kościół, jeszcze inni, że Bill Gates bądź inni wielcy tego świata chcą zrobić z nas niewolników. Bardziej "przenikliwi" widzą w tym działanie antychrysta, szatana, który od środka rozwala Kościół itd.
Nieważne, jaka jest prawda. Ważne, aby mieć wyjaśnienie i czuć się z nim dobrze, pewnie. Interpretacje idą w świat. Trochę jak plotki, które się rzuca to tu, to tam. Przyciągają zwolenników. Człowiek je głoszący czuje się wtedy jeszcze bardziej pewnie, że ma kontrolę, bo przecież inni też podzielają jego poglądy.
Jezus został wepchnięty w stare, znane kategorie. Ma być wskrzeszeniem przeszłości. A więc nic nowego się nie wydarza. On jest co najwyżej prorokiem. Niepokój Heroda to prawdopodobnie budzące się w nim sumienie. Ale też obawa, że oto ktoś znowu zakłóca porządek, pociąga za sobą tłumy.
Niełatwo mierzyć się z nagą rzeczywistością. Zwykle podchodzimy do niej z przedwiedzą, przesiewamy wszystko przez sito swoich interpretacji, próbujemy zmieścić to, co inne w znanych kategoriach. Wtedy nic nie trzeba zmieniać.
Większość mediów działa w ten sposób. Ciągle utwierdza swoich odbiorców w ich poglądach. Oni wiedzą, czego mogą oczekiwać. Nie lubimy być podważani i konfrontowani. Jeśli się im nie odpowie na te oczekiwania, burzą się, przestają być zainteresowani. Dlatego nieustannie trzeba pisać o tych samych sprawach, powielać te same lęki i poglądy. Podobnie, gdy ktoś myśli inaczej, zwykle staje się wrogiem: przykleja się mu łatkę, wkłada do odpowiedniej szufladki, okopuje się. Ta potrzeba bycia utwierdzonym, poczucie stabilności samo w sobie nie jest złe, ale często staje się przeszkodą do nawrócenia. Chcę być utwierdzony, bo przecież mam słuszność. Bardzo trudno wtedy przebić się Duchowi Świętemu do serca ludzkiego.
Wpis oryginalnie ukazał się na Facebooku Dariusza Piórkowskiego SJ.
Skomentuj artykuł