To ostrzeżenie dla wszystkich Polaków. "Decydujący będzie ten rok"
"Zabieram ponownie głos, bo nadal uważam i czuję, że nie można milczeć. Nie można zmarnować tej dziejowej chwili" - pisze o. Ludwik Wiśniewski OP w najnowszym "Tygodniku Powszechnym".
"Czuję, że nasza sytuacja wciąż wymaga reakcji. Nie daje mi to spokoju. Wierzę, iż to Pan Bóg sprawia, że człowiek musi ostrzegać" - dodaje dominikanin w tekście o znaczącym tytule "Ostrzegam".
Wiśniewski zaczyna od rozliczenia z zarzutami, które stawiano mu po pogrzebie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Uważa za niesłuszne twierdzenie, że mówi "głosem jednej strony". "Tak jakby dzisiaj w Polsce nie można było myśleć i mówić samodzielnie, ponad podziałem na dwa obozy" - odpowiada na zarzut duchowny.
"Miałem już okazję w kilku miejscach to prostować, ale powtórzę także tutaj: w polskim sporze słowa nienawiści padały ze wszystkich stron. Nie ma wagi, która precyzyjnie odważyłaby winę" - podkreśla dominikanin.
"Przyszedł więc czas, żeby postawić kropkę w tym polsko-polskim nienawistnym sporze. Zacznijmy nowy rozdział! Przestańmy się oskarżać o zbrodnie, zdrady i niszczenie kraju! To rok wyborczy, kiedy najłatwiej puszczają hamulce - jeśli się nie opamiętamy, pozjadamy się wzajemnie" - wzywa ojciec Wiśniewski.
Dominikanin w dalszej części tekstu apeluje aby skorzystać z "dziejowego momentu" w jakim się znajdujemy. "Cała Polska - może nie tylko Polska - czeka, ażeby z tego miasta [tj. Gdańska - przyp. red.] wyszło przesłanie, które dotrze do każdego Polaka, i które przywróci moralną równowagę w naszym kraju i w naszych sercach".
Żeby doszło do zmiany, należy porzucić język nienawiści i przyjąć za zasadę, że "człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju". Wiśniewski zaznacza, że te słowa miały wymiar ogólny, ale uległy manipulacji.
Ludwik Wiśniewski OP: zrobiliśmy w Polsce piekiełko i odpowiadamy za nie wszyscy >>
Zdaniem dominikanina "decydujący będzie ten rok". Pyta, czy potrafimy zdobyć się na inny język, w którym zamiast niechęci, wyrazimy szacunek dla drugiego człowieka, z którym się nie zgadzamy. Politycy będą musieli zacząć się liczyć z obywatelami, którzy są zmęczeni agresywnym językiem debaty publicznej.
"Od kiedy jestem księdzem (już prawie 60 lat), ciągle słyszę, gdy pojawiają się trudne pytania i trudne sprawy do rozwiązania: zacznijmy od siebie! A tak w ogóle to się trzeba modlić. Oczywiście: modlić się trzeba zawsze, ale nie można na tym poprzestać" - pisze Wiśniewski, ale zaraz dodaje: "Widzę to inaczej. Jeżeli przed drzwiami leży kupa gnoju, trzeba wziąć łopatę i gnój wyrzucić. Samo odmawianie «Zdrowaś Mario» nie wystarcza".
Jeśli czujemy powołanie do pełnienia służby publicznej, to powinniśmy zacząć kierować się kilkoma wartościami. Są to bezinteresowność, szacunek dla innych i zdolność do kompromisu. Zdaniem Wiśniewskiego przykładem takiej postawy był sam Paweł Adamowicz.
"Był taki moment, kiedy wydawało się, że dzięki stanowczości kilku prezydentów miast, w tym Pawła Adamowicza, uda się przełamać niezrozumiałe opory polskich władz i będzie możliwość przyjmowania na leczenie dzieci z krajów, gdzie szerzy się wojna" - wspomina duchowny.
"Nie udało się tej akcji przeprowadzić. Pozostał tylko żal i wstyd za polski kraj... «Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie» - mówił Chrystus. My, Polacy, nie przyjęliśmy Go" - puentuje dominikanin.
Skomentuj artykuł