Tomasz Krzyżak o filmie Sekielskiego: jego obejrzenie powinno stanowić obowiązkowy element kapłańskich rekolekcji
"Atakiem na Kościół jest dziś więc raczej zachowanie takich biskupów, którzy wydają się liczyć, że można przeczekać papieża Franciszka i wszystko będzie tak, jak było" - pisze Michał Szułdrzyński na łamach "Rzeczpospolitej".
Dziennikarz "Rzeczpospolitej" obejrzał film "Tylko nie mówi nikomu" braci Sekielskich. "Skądinąd jeśli coś w tym wstrząsającym obrazie budzi nadzieję, to fakt, że najbardziej odrażające przypadki opisane w filmie dotyczyły dość dalekiej przeszłości. Później częstsze były np. wyroki więzienia" - napisał w felietonie. Dodał, że jednocześnie bulwersujące jest to, że księża przenoszeni byli z diecezji do diecezji.
Zdaniem dziennikarza nie sposób patrzeć na zmiany zachodzące w Kościele w oderwaniu od zmian, jakie dzieją się w społeczeństwie: "Kilkadziesiąt lat temu nikogo nie oburzało branie dzieci na kolana, dziś obcy boją się to robić - i słusznie - w obawie o zarzut niestosownego zachowania. Kiedyś romansowanie przez wykładowców ze studentkami czy prezesów z podwładnymi uważano za coś niestosownego, ale nie dyskwalifikującego. Dziś to zachowania ścigane karnie".
Szułdrzyński zauważa, że rolą świeckich jest "wywierać na swoich biskupów nacisk w sprawie oczyszczania Kościoła ze zbrodni pedofilii". Dodał, że niektórzy hierarchowie zbyt łatwo zrównują ujawnianie przykładów pedofilii z atakiem na Kościół. "Atakiem na Kościół jest dziś więc raczej zachowanie takich biskupów, którzy wydają się liczyć, że można przeczekać papieża Franciszka i wszystko będzie tak, jak było. Nie będzie" - stwierdził Szułdrzyński.
Dziennikarz opisał zachowanie niektórych polskich biskupów bezpośrednio po premierze filmu. Jego zdaniem trzeba wyrazić uznanie dla arcybiskupów Gądeckiego i Polaka za działania "na rzecz oczyszczenia polskiego Kościoła". Jednocześnie - zdaniem publicysty - trzeba "stanowczo zaprotestować przeciwko takim pogardliwym postawom, jak metropolity gdańskiego. Bagatelizując film Sekielskich, abp Głódź bagatelizuje cierpienie ofiar pedofilii. To dla Kościoła bardziej niebezpieczne niż działanie jego wrogów".
"Jeśli któryś z biskupów uzna ten film za antykościelny, publicznie go skrytykuje lub powie, że Tomasz Sekielski podniósł rękę na Kościół, to następnego dnia powinien pójść do nuncjusza apostolskiego i złożyć dymisję" - napisał w swoim felietonie inny dziennikarz "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak. Dodał, że po sobotniej premierze filmu z niepokojem czekał na reakcje polskich biskupów.
Krzyżak uważa, że dzieło Sekielskiego można uznać za zrobione z "troski i miłości do Kościoła", a sam film "powinien on być przez Kościół wykorzystany jako materiał szkoleniowy dla wikarych, proboszczów, kurialistów. Ba, jego obejrzenie powinno stanowić obowiązkowy element kapłańskich rekolekcji".
Dziennikarz odniósł się do słów abpa Głodzia, który zapytany o film odpowiedział: "nie oglądam byle czego". "To bardzo źle, że metropolita gdański nie ogląda, bo kto jak kto, ale akurat on w tej sprawie powinien powstrzymać się z jakimkolwiek deprecjonującym komentarzem. Bo to on ma po tym filmie spory kłopot. To już nie tylko ks. Henryk Jankowski, ale także były kapelan prezydenta Lecha Wałęsy, którego po odejściu z Kancelarii Prezydenta przygarnął do duszpasterstwa wojskowego ówczesny biskup polowy Sławoj Leszek Głódź" - napisał Krzyżak.
"«Nie pozwalam»" trzeba powiedzieć też chyba niektórym ludziom Kościoła, którzy zapomnieli, po co zostali posłani. "Nie pozwalam" trzeba zaś przede wszystkim powiedzieć wszystkim tym, którzy krzywdzą dzieci. Ale także tym, którzy ich kryją - podsumował Krzyżak.
* * *
Ruszyła inicjatywa skierowana do osób, które doświadczyły przemocy na tle seksualnym w Kościele. "Kościół to nie tylko księża i biskupi. Jako świeccy również ponosimy za niego odpowiedzialność" - mówią inicjatorzy. Doświadczyłeś przemocy seksualnej? Kliknij w baner:
Skomentuj artykuł