Tomasz Terlikowski o eutanazji dzieci w Holandii: nie ma powodów do zaskoczenia
Jeśli uznajemy prawo do aborcji eugenicznej, jeśli uznajemy prawo do eutanazji noworodków, czy rozmaitych form wspomaganej śmierci w przypadku osób dorosłych, a nieświadomych, to naprawdę nie ma powodów, by nie przeprowadzać eutanazji dzieci. Idee mają konsekwencje, a ludzie wyciągają wnioski z przyjętych założeń - pisze publicysta.
Tomasz Terlikowski podzielił się swoją opinią na Facebooku:
Już niebawem, jak zapewnia holenderski minister zdrowia Hugo de Jonge lekarze będą mogli - w pełni zgodnie z prawem - dokonywać eutanazji nie tylko dzieci do pierwszego roku życia, i po dwunastym, ale również te między pierwszym a dwunastym rokiem życia.
Teraz takie zabiegi się wykonuje, ale obecnie w szarej strefie prawnej. Lekarze podają dzieciom środki, które wprowadzają je w śpiączkę farmakologiczną, a później odwadniają. Jeśli lekarz może uzasadnić, że nie było innego środka złagodzenia cierpień, to już teraz jest chroniony prawnie. Jednak w związku z tym, że aż 84 procent przepytanych, zajmujących się opieką nad śmiertelnie chorymi dziećmi, holenderskich pediatrów jest zwolennikami eutanazji dzieci między pierwszym a dwunastym rokiem życia, to niebawem mają się pojawić regulacje prawne umożliwiające już w pełni legalnie dokonywać eutanazji dzieci w tym wieku. I jak zwykle w takich sytuacjach słyszymy, że będzie to dotyczyło tylko niewielkiej grupy dzieci - od pięciu do dziesięciu rocznie.
Kłopot polega na tym, i nawet zwolennicy eutanazji powinni to przyznać, że trudno uznać tego rodzaju „eutanazję” za dobrowolną, tak się bowiem składa, że dzieci w tym wieku nie są w stanie świadomie poprosić o śmierć, nie są bowiem zdolne do uświadomienia sobie, czym ona jest. Zgoda na tego rodzaju eutanazję otwiera ścieżkę do eutanazji niedobrowolnej (czyli zwyczajnej likwidacji chorych, nawet jeśli nigdy oni o to nie prosili), w sytuacji, gdy lekarze czy rodzina uznają, że jest ona najlepszym rozwiązaniem. I naprawdę nie ma powodów do zaskoczenia. Uznanie, że stan zdrowia, cierpienie (także rodziny) może być argumentem za odebraniem komuś życia jest w tej kwestii (teraz dzieci, ale zapewne niebawem także dorosłych) doprowadzony do naturalnym konsekwencji. Jeśli uznajemy prawo do aborcji eugenicznej, jeśli uznajemy prawo do eutanazji noworodków, czy rozmaitych form wspomaganej śmierci w przypadku osób dorosłych, a nieświadomych, to naprawdę nie ma powodów, by nie przeprowadzać eutanazji dzieci. Idee mają konsekwencje, a ludzie wyciągają wnioski z przyjętych założeń.
Oczywiście jest droga wyjścia z tego myślenia, a jest nią powrót do kilku prostych zasad. Pierwszą z nich jest uznanie, że prawo do życia przysługuje nam z samego faktu przynależności do gatunku ludzkiego, a nie z powodu spełniania jakichś innych norm. Po drugie uznanie, że czynem moralnie złym i karalnym jest uczestnictwo w odebraniu innej osobie ludzkiej życia. Trzecią zasadą jest przypomnienie, że celem lekarza jest leczenie, a nie likwidacja chorych. I przyjęcie, że są sytuacje, gdy pomóc nie można, ale że nawet wtedy czymś moralnie nagannym jest uczestnictwo w odebraniu choremu życia.
Skomentuj artykuł