USA: Katolicy "języczkiem u wagi" w wyborach

USA: Katolicy "języczkiem u wagi" w wyborach
(fot. PAP/EPA/WILLIAM AUTH)
KAI / mh

Niemal równo po połowie rozkładają się głosy amerykańskich katolików, którzy deklarują swoje sympatie polityczne przed wyborami prezydenckimi w USA. Jak wskazują eksperci, to głosy katolików, stanowiących potężny elektorat, mogą być decydujące w wyścigu o fotel prezydencki USA. Jednocześnie nic nie wskazuje na to, by, na obecnego prezydenta zagłosowało tak dużo przedstawicieli Kościoła katolickiego, jak przed czterema laty. Wówczas na Baracka Obamę zagłosowało 57 proc. katolików w Stanach Zjednoczonych.

Dotychczas uważano, że katolicy stanowią ważną grupę wyborców i zazwyczaj kandydat, który zyska przewagę wśród tego elektoratu został prezydentem USA. Inni jednak kwestionują tę zasadę, gdyż - jak podnoszą - katoliccy wyborcy nie stanowią jednolitej grupy i są mocno podzieleni. Populacja katolików w USA jest jedną z największych na świecie i obecnie 55,6 mln wiernych Kościoła katolickiego jest w wieku uprawniającym do głosowania. W tzw. kluczowych stanach, gdzie rozegra się najważniejsza batalia wyborcza, katolicy stanowią 19 proc. elektoratu.

Jeden z ostatnich sondaży Public Religion Research Institute wskazuje, że 49 proc. amerykańskich katolików oddałoby swój głos na demokratę, Obamę, a 47 proc. na republikanina, Mitta Romney`a. Amerykanie języka hiszpańskiego w 70 proc. pozytywnie oceniają Obamę. Biali katolicy wspierają Romney`a (54 proc.) przed Obamą (27 proc.). Inni jednak zauważają, że sondaż ten nie uwzględnia różnicy między katolikami praktykującymi a tymi, którzy zachowują duży dystans do swojej wiary i Kościoła. W badaniu wzięło udział 31 proc. osób, które otrzymały katolickie wychowanie, 22 proc. tych, co nadal identyfikują się z Kościołem i są praktykującymi katolikami i 12 proc., którzy określili się jako "byli" katolicy.

DEON.PL POLECA

Z kolei z raportu sporządzonego we wrześniu br. przez Ośrodek ds. Badań Stosowanych w Apostolstwie (CARA) przy Uniwersytecie Georgetown, wynika, że 47 proc. katolików zamierza poprzeć Baracka Obamę, a 45 proc. - kandydata republikańskiego Mitta Romney’a. "To różnica zbyt mała, by wskazać zwycięzcę" - mówią zgodnie komentatorzy i zapowiadają, że o zwycięstwie w tegorocznych wyborach zdecyduje niewielki procent przewagi jednego z kandydatów do Białego Domu.

Na głosy katolików liczą szczególnie republikanie. Chociaż w przeszłości większość katolików skłonna była popierać raczej demokratów, to jednak zaczyna się to zmieniać. Wielu katolików zaczęło postrzegać Obamę jako najbardziej proaborcyjnego, antyrodzinnego i prohomoseksualnego prezydenta w historii USA, reprezentującego poglądy radykalnie sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Były ambasador USA przy Stolicy Apostolskiej Jim Nicholson uważa, że inaczej niż w poprzednich latach więcej katolików poprze w nadchodzących wyborach prezydenckich kandydata republikańskiego.

Ważną rolę w kształtowaniu postaw wyborczych katolików odgrywają duchowni. Zachęcają oni wiernych, aby przyglądali się wartościom prezentowanym przez kandydatów do Białego Domu, by sprawdzili, czy są one zgodne z wartościami katolickimi. Według większości biskupów, działania administracji Obamy są jawnie antykatolickie. Biały Dom forsuje przepisy łamiące sumienia wierzących oraz naruszające, zdaniem Kościoła, konstytucyjne gwarancje wolności religijnej. Co więcej, koalicja na polu walki z działaniami redukującymi coraz bardziej sferą wolności religijnej ma charakter ekumeniczny i międzyreligijny. Ramię w ramię z katolikami, sprzeciwiającymi się przepisom narzucających na wszystkich pracodawców obowiązek refundowania pracownikom środków wczesnoporonnych, sterylizacji i antykoncepcji, staje w opozycji do rządzącej administracji coraz więcej protestantów, muzułmanów i żydów.

Jednak mimo jednoznacznego potępienia działań administracji Obamy przez episkopat amerykański, duża grupa katolików jest wciąż skłonna głosować na urzędującego prezydenta USA. Prawie połowa wyborców katolickich uważa, że podstawowymi problemami są obecnie pogłębiające się rozwarstwienie majątkowe między Amerykanami oraz pogarszająca się sytuacja biednych, a więc rzeczy, które Mitt Romney nie wydaje się traktować jako priorytetowe.

Jeszcze w ubiegłym roku biskupi amerykańscy przypomnieli, że katolicy podczas wyborów prezydenckich w 2012 roku, powinni kierować się przede wszystkim przekonaniami moralnymi, a nie przywiązaniem do partii politycznej. Episkopat w USA wznowił wydany w 2007 roku przewodnik, pt. "Formowanie sumień na rzecz wiernego obywatelstwa", w którym kilkakrotnie przypomina się, że aborcja jest złem. Dokument ukazał się w niemal niezmienionej formie, choć pewne środowiska konserwatywne domagały się, by w nowym wydaniu zwrócono jeszcze większą uwagę na sprawy związane z obroną życia. Hierarchowie wśród sześciu najważniejszych problemów, na które powinni zwracać uwagę katolicy, wymieniają: aborcję, wolność religijną, małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, reformę imigracyjną, walkę z ubóstwem i zakończenie wojny.

Obok stanowiska episkopatu szczególnie doniośle brzmią głosy niektórych biskupów. Żywą polemikę w Stanach Zjednoczonych wywołała homilia ordynariusza diecezji Peoria w stanie Illinos, wygłoszona 14 kwietnia br. Bp Daniel Jenky porównał w niej prezydenta Baracka Obamę do Adolfa Hitlera i Józefa Stalina. Hierarcha przypomniał, że obaj dyktatorzy pozwalali wprawdzie na to, by były otwarte niektóre kościoły, nie tolerowali jednak jakiejkolwiek konkurencji Kościoła z państwem w dziedzinie edukacji, opieki społecznej i służby zdrowia. Do rozważnego namysłu nad wyborem swego kandydata na prezydenta USA i głębokiej modlitwy w tej intencji namawiał wiernych ordynariusz diecezji Springfield w stanie Illinois, biskup Thomas Paprocki. "Oddanie głosu na kandydata, który propaguje działania i zachowania z natury złe i poważnie grzeszne czyni was moralnie współwinnymi i realnie zagraża wiecznemu zbawieniu waszych dusz" - powiedział hierarcha polskiego pochodzenia.

W podobnym tonie ostrzegł niedawno wiernych ordynariusz diecezji Green Bay w stanie Wisconsin, bp David Ricken. "Oddanie głosu na prezydenckiego kandydata, który popiera aborcję i związki jednopłciowe może narazić duszę na niebezpieczeństwo" - podkreślał i przypomniał, że katolicy powinni głosować zgodnie z wartościami, o których naucza Kościół.

Za postać, która najlepiej uosabia walkę Kościoła z narzucanymi przez administrację antykatolickimi i antyreligijnymi przepisami, uważany jest przewodniczący amerykańskiego episkopatu, kard. Timothy Dolan. To on właśnie zapowiedział, że w obliczu forsowanego prawa, zobowiązującego wszystkich ubezpieczycieli do refundowania środków wczesnoporonnych, sterylizacji i antykoncepcji, Kościół będzie zabiegał o ochronę swobód konstytucyjnych na drodze prawnej. Tak też się stało. Ruszyła fala pozwów wymierzonych w administrację amerykańską. Wszystko wskazuje na to, że ostatecznie wypowiedzieć się w tej sprawie będzie musiał Sąd Najwyższy USA.

Kard. Dolan wyjaśniał, że mormońska wiara republikańskiego kandydata na prezydenta USA, nie powinna być kwestię poruszaną w ramach kampanii wyborczej. Stwierdził, że dla katolika oddanie głosu na członka tego Kościoła nie powinno być problemem.

Czynnikami, które rozbijają jedność Kościoła amerykańskiego w walce przeciwko narzucanym regulacjom, są liberalne nurty katolicyzmu. To przedstawiciele tych środowisk poprzez media próbują kształtować opinię publiczną i z entuzjazmem witają prezydenckie deklaracje dotyczące kształtu tzw. reformy opieki zdrowotnej. W efekcie Biały Dom utwierdził się w przekonaniu, że biskupi nie rozumieją katolickiego nauczania i stanowią tylko mało reprezentatywną grupę katolików amerykańskich, bo, jak argumentują, większość członków Kościoła przyklaskuje kolejnym zmianom zaproponowanym przez Obamę.

Według najnowszych danych CARA, w USA jest 78 mln osób, które określają siebie jako katolicy. Z kolei statystyki Kościoła (Official Catholic Directory) mówią, że takich ludzi jest ponad 66 mln. Odsetek dorosłych katolików, którzy chodzą do kościoła raz w tygodniu wynosi w 24 proc., czyli tylko około 19 mln Amerykanów można uznać za katolików praktykujących.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

USA: Katolicy "języczkiem u wagi" w wyborach
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.