W Boliwii zginął polski ksiądz, zanim wyjechał na misje, powiedział: "będę albo świętym, albo nikim"
"Zrozumiałem, że Pan Bóg daje mi kolejną szansę. W głowie zaczęło mi kołatać zdanie, które kiedyś usłyszałem" - powiedział ks. Piotr Lewandowski przed swoim wyjazdem.
Ks. Piotr Lewandowski wyjechał do Ameryki Południowej dwa lata temu. Jak podaje "Gość Niedzielny", zginął w wypadku samochodowym, do którego doszło 31 października około godziny 21:30 czasu miejscowego (w Polsce był już 1 listopada, około 2:30 w nocy).
Kapłan, zanim wyjechał na misje, udzielił "Gościowi Niedzielnemu" wywiadu, w którym zdradził, że - będąc już księdzem - przeżył poważny wypadek samochodowy. Wyszedł z niego cało, czując, że Bóg daje mu drugą szansę. Wtedy też postanowił wyjechać na misje.
"Popatrzyłem w niebo i powiedziałem: «Dobra, wygrałeś!». Zrozumiałem, że Pan Bóg daje mi kolejną szansę. W głowie zaczęło mi kołatać zdanie, które kiedyś usłyszałem, że będę albo świętym, albo nikim - mówił, cytowany przez "Gościa Niedzielnego".
Pamiętajmy o nim w naszych modlitwach.
Skomentuj artykuł