"W Zambii śpiewamy polskie kolędy"
Bez choinek, bombek, światełek i całej otoczki świątecznej obchodzone są święta Bożego Narodzenia w Zambii - opowiada ks. Marceli Prawica, najstarszy misjonarz pochodzący z diecezji radomskiej. Od 1973 roku pracuje na misji w Chingombe w Zambii. Podkreśla przy tym, że w dużym stopniu Boże Narodzenie jest świętem rodzinnym.
Ks. Prawica powiedział, że ubóstwo sprawia, że opowieść o betlejemskiej stajence staje się bardziej rzeczywista. - Nie ma stołu świątecznego, prezentów, choinki. Te rzeczy nie istnieją, ale w tej pustej ramie pewnej obrzędowości jest żłobek betlejemski, bowiem dziecko w Afryce jest ogromną wartością. Dlatego czas świąt jest ogromnym przeżyciem religijnym. Mało tego, Boże Narodzenie jest radosne, zresztą kilkugodzinna liturgia Mszy św. jest pełna śpiewu i tańca, a nawet kolęd polskich, które zostały przetłumaczone na język plemienny - opowiada Radiu Plus Radom ks. Marceli Prawica.
Dodaje, że po Mszy św. Zambijczycy zostają przez dłuższy czas przy żłóbku z Dzieciątkiem Jezus, aby pośpiewać kolędy. Potem przychodzi czas na posiłek. Popularnym napojem jest piwo wytwarzane z kukurydzy. - Jednak są rodziny, gdzie zabraknie nawet chleba. Potrawa z kurczaka to już luksus, na który nie stać wielu rodzin. Tak jest właśnie w buszu. Inaczej święta są obchodzone w miastach, są wystawne, ludzi stać na to - powiedział ks. Prawica.
Dominującą religią w Zambii jest protestantyzm (35 proc. wiernych), katolików jest 27 proc. Tyle samo jest wyznawców religii rodzimych. Kraj liczy ok. 11 mln mieszkańców, poważnym problemem jest analfabetyzm. Co piąty mieszkaniec nie umie czytać i pisać.
Skomentuj artykuł