Watykan opublikował raport ws. McCarricka. Jan Paweł II uwierzył w jego niewinność

fot. NBC News / YouTube
PAP / pk

Ukarany przez papieża Franciszka za pedofilię były kardynał Theodore McCarrick z USA, wydalony ze stanu kapłańskiego, w liście do sekretarza Jana Pawła II biskupa Stanisława Dziwisza w 2000 r. zapewniał o swej niewinności i odrzucał zarzuty; list przeczytał papież - ogłosił Watykan.

Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej na życzenie Franciszka sporządził i opublikował we wtorek 400-stronicowy raport na temat wiedzy, jaką miał Watykan na temat oskarżanego o molestowanie nieletnich i dorosłych 90-letniego obecnie dostojnika, a także procesów decyzyjnych, jakie podejmowano w jego sprawie. Dokument powstał w ciągu dwóch lat na podstawie materiałów z różnych urzędów oraz 90 złożonych relacji.

Zebrano nie tylko świadectwa dostojników kościelnych, ale także ofiar, które opowiedziały o agresji seksualnej, wymuszonych intymnych kontaktach oraz o "dzieleniu łóżka" z McCarrickiem.

W raporcie podkreślono, że dostojnik był promowany na kolejne urzędy począwszy od 1977 roku, czyli za czasów Pawła VI, ponieważ Stolica Apostolska nie wiedziała o popełnianych przez niego nadużyciach, a przed jego kluczową nominacją na arcybiskupa Waszyngtonu postępowała na podstawie częściowych i niekompletnych informacji.

DEON.PL POLECA

Z dokumentacji wynika, że w 1999 roku nuncjatura apostolska w Waszyngtonie została ostrzeżona przez ówczesnego arcybiskupa Nowego Jorku kardynała Johna Josepha O'Connora, że planowana nominacja McCarricka na metropolitę stolicy USA może wywołać "poważny skandal" z powodu krążących wtedy głosów o zachowaniu hierarchy wobec młodych mężczyzn.

Za ważny krok Watykan uznał decyzję podjętą przez Jana Pawła II, który poprosił nuncjusza w USA o sprawdzenie tych zarzutów. Dochodzenie nie przyniosło konkretnych dowodów. Mimo to - ujawniono w raporcie - papież zdecydował o wycofaniu kandydatury McCarricka.

Następnie poinformowano, że do radykalnej zmiany doszło po tym, gdy 6 sierpnia 2000 roku McCarrick na wiadomość o wątpliwościach co do jego kandydatury na metropolitę Waszyngtonu napisał list do biskupa Dziwisza, w którym zapewnił o swej niewinności i o tym, że "nigdy nie utrzymywał stosunków seksualnych z żadną osobą".

Jan Paweł II przeczytał list i był przekonany, że hierarcha mówi prawdę, a zarzuty są bezpodstawne. To wtedy, jak wynika z watykańskiego raportu, polski papież zalecił, by nazwisko McCarricka przywrócono na listę kandydatów na metropolitę najważniejszej archidiecezji w USA, na którą został potem wybrany.

To jeden z głównych wątków raportu.

Przytoczone zostały w nim opinie, które według Watykanu pozwalają zrozumieć ówczesny kontekst tego okresu, a co wynikało z osobistych doświadczeń Karola Wojtyły w Polsce. Przez lata, jak przypomniano, był on świadkiem posługiwania się przez komunistyczny reżim fałszywymi oskarżeniami, by zdyskredytować księży.

Następnie mowa jest o tym, że do momentu ogłoszenia nominacji na abpa Waszyngtonu żadna ofiara Theodore’a McCarricka, ani dorosła, ani nieletnia, nie zgłosiła się do Stolicy Apostolskiej lub do nuncjatury w USA z zawiadomieniem o jego zachowaniu. Nie informowano o tym również w latach jego posługi w amerykańskiej stolicy - twierdzi Watykan.

Poinformował, że kiedy zarzuty pojawiły się w 2005 roku, już nowy papież Benedykt XVI poprosił o natychmiastową rezygnację metropolity, któremu nieco wcześniej przedłużył kadencję. Opuścił to stanowisko w 2006 roku i przeszedł na emeryturę.

W tym okresie do Sekretariatu Stanu napłynęły informacje świadczące o powadze sprawy, ale dalej nie było udowodnionych zarzutów.Ówczesny sekretarz stanu kardynał Tarcisio Bertone przedstawił tę kwestię Benedyktowi XVI. Jak wyjaśniono w Watykanie, w związku z brakiem nieletnich ofiar oraz z tym, że dostojnik był już na emeryturze, zapadła decyzja o tym, by nie otwierać procesu kanonicznego wobec niego.

Stolica Apostolska przyznała, że mimo rekomendacji ze strony Kongregacji Biskupów, by kardynał McCarrick wycofał się i unikał publicznych wydarzeń, „podróżował po całym globie”. Tolerowano wręcz, jak można przeczytać, jego wizyty w różnych krajach.

Początkowo papież Franciszek nie widział potrzeby zmiany postępowania wobec McCarricka. Kiedy jednak dowiedział się o pierwszych zarzutach dotyczących nadużyć wobec nieletniego, natychmiast zareagował . W konsekwencji wytoczony został szybki proces kanoniczny zakończony wydaleniem ze stanu duchownego.

Watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin oświadczył: "Publikujemy raport z bólem z powodu ran, jakie sprawa ta wywołała u ofiar, ich rodzin, w Kościele w Stanach Zjednoczonych, w Kościele powszechnym". Wyraził przekonanie, że należy uczyć się na błędach z przeszłości.

Theodore McCarrick był przez lata jednym z najbardziej wpływowych hierarchów Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych. W latach 2000-2006 był arcybiskupem metropolitą Waszyngtonu.

W 2018 roku, po pierwszych śledztwach wszczętych w sprawie stawianych mu zarzutach, zrezygnował z godności kardynała.

Wszczęty w Watykanie jego proces kanoniczny zakończył się wydaniem przez Kongregację Nauki Wiary dekretu w lutym 2019 roku, w którym uznano go za winnego czynów wobec nieletnich i dorosłych. Papież Franciszek uznał ten dekret za definitywny, w wyniku czego wydalił wtedy byłego kardynała ze stanu kapłańskiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Watykan opublikował raport ws. McCarricka. Jan Paweł II uwierzył w jego niewinność
Komentarze (9)
-S
~- svd
12 listopada 2020, 13:23
Nie wiem czemu nikt jeszcze o tym nie mówi. Przecież tak naprawdę Jan Paweł II od końca lat 90-tych a nawet może i wcześniej był już bardzo schorowanym, niepełnosprawnym człowiekiem i raczej nie podejmował żadnych decyzji ( zaawansowana choroba Parkinsona) a wszystko załatwiał kardynał Dziwisz i to on ponosi odpowiedzialność za takie a nie inne wybory.
MB
Mateusz Bendek
12 listopada 2020, 11:57
JPII starał się uczciwie rozeznać sytuację. Gdyby wierzył pogłoskom na chybił-trafił, nie można by mówić o uczciwych nominacjach - wtedy rozgrywki watykańskie wyglądałyby podobnie, jak w sprawie kard. Pella. Watykan rozsypałby się od wzajemnych pomówień i wojenek. Próba pochopnego oskarżania JPII to wylewanie dziecka z kąpielą. Jest niewinny, dopóki ktoś nie udowodni, że jest inaczej. A jak dotąd, takich dowodów nie ma.
BM
~Barbara Marzec
10 listopada 2020, 19:38
Pedofilowi uwierzył na słowo, dobre sobie. Jakoś jego ofiarom nikt na słowo wierzyć nie chciał. Dobrze, że choć Benedykt XVI nie dowierzał na słowo i zdymisjonował osiemdziesięciu biskupów uwikłanych w pedofilię, mianowanych przez Jana Pawła. Można nie wierzyć na słowo? Można.
RD
~Robertus Dianthus
10 listopada 2020, 23:30
Otóż to. Wystarczy zresztą popatrzeć na same kreacje kardynalskie dokonane przez Jana Pawła II (a gdzie tu jeszcze nominacje biskupie?), olbrzymi odsetek pedofilów, budzi to przerażenie, w samych Stanach Zjednoczonych bardzo wiele tragicznych nominacji. Intencji samego papieża (jak i kogokolwiek poza sobą) ocenić na 100% nigdy nie mogę, ale boli mnie z kolei ta bezczelność, że podczas kolejnych to akademii na cześć JP2 nierzadko wspomina się jakoby papież miał wielki dar do rozeznawania ludzi, talent w dobieraniu współpracowników. Przecież to jak napluć w twarz tylu skrzywdzonym ludziom. Już z resztek przyzwoitości by chociaż milczeli na temat tego aspektu pontyfikatu. Prawda niech wyzwoli.
AM
~Andrzej Mackiewicz
10 listopada 2020, 17:09
Hmm, czy naprawdę w całym USA nie było innych kandydatów ? A jakby nie było, czy funkcji nie mógł objąć jakiś ... bogobojny np. Chińczyk czy Arab ? Pytam- serio ...
GR
~Głos rozsądku
10 listopada 2020, 16:27
National Catholic Reporter: Jan Paweł II "mógł zostać zaślepiony przez wcześniejszą przyjaźń z McCarrickiem w latach 70-tych" oraz "przez jego doświadczenie w komunistycznej Polsce, gdzie władze niekiedy wysuwały fałszywe oskarżenia pod adresem biskupów, aby spróbować zaszkodzić reputacji Kościoła" - czyli wiedział ale nie wierzył i w ten prosty sposób dał się wmanewrować w tuszowanie pedofilii.
RD
~Robertus Dianthus
10 listopada 2020, 23:37
Zresztą, juz w samych latach 70. działalność McCarricka była tajemnicą poliszynela, w czasie jego kreacji kardynalskiej tym bardziej, podobnie z jeszcze innym, może nawet bardziej skandalicznym przykładem, nieżyjącym już kard. Bernardinie. Wielu łapało się za głowę, głośno mówiło wprost co to za katastrofa (z podawaniem dowodów), ale jakoś im już nikt wierzyć nie chciał, nie mieli jak widać takiego kredytu zaufania jak wyżej wymienieni.
TB
~Turystka Bezdroży
10 listopada 2020, 15:20
Jasne, nuncjusz niczego się nie dopatrzył, natomiast śledztwo dziennikarskie pokazało olbrzymie, wieloletnie wykorzystywanie biednych dzieciaków przez duchownych. Porażająca indolencja,a raczej ślepota. Bardzo dobry film SPOTLIGHT, bodajże z 2015 roku, ukazujący tą sprawę.
GR
~Głos rozsądku
10 listopada 2020, 14:32
Czyli zarówno sekretarz jak i JPII zlekceważyli tak poważne zarzuty obyczajowe. Pytanie: Dlaczego nie sprawdzili tego wątku po tak poważnych oskarżeniach? W jaki sposób lub czym McCarick zmienił decyzję papieża? A może wydawało się, że wierni zapomną? W kontekście wczorajszego reportażu pytania te zwracają uwagę na kard. Dziwisza - „Il papa vuole” (papież sobie życzy). Na głębszą analizę raportu przyjdzie jeszcze czas.