Wierzące żony i mężowie są szczęśliwsi od singielek i singli. Czerpią też większą satysfakcję z seksu

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Everton Vila / Unsplash
Catholic News Agency / pk

Według danych opracowanych przez wybitnego profesora socjologii mężczyźni i kobiety w związkach małżeńskich i regularnie chodzący do kościoła, należą do najszczęśliwszych par - informuje "Catholic News Agency".

Jak podaje portal, Brad Wilcox, profesor socjologii na Uniwersytecie Wirginii oraz dyrektor National Marriage Project w rozmowie z "EWTN News Nightly" podzielił się wynikami badań, które opisał w książce “Get Married: Why Americans Must Defy the Elites, Forge Strong Families, and Save Civilization".

Kobiety i mężczyźni w związkach małżeńskich są szczęśliwsi od singielek i singli

Naukowiec twierdzi, wbrew obecnemu w społeczeństwie amerykańskim przekonaniu, że żonaci mężczyźni i zamężne kobiety są znacznie szczęśliwsi od osób, które nie wchodzą w związek małżeński.

- Widzieliśmy wiele historii mówiących o tym, jak nieszczęśliwe są matki i kobiety zamężne - powiedział Wilcox, dodając, że w rzeczywistości można zaobserwować zupełnie inny kierunek.

DEON.PL POLECA

- Widzimy, że zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn droga do dobrobytu i szczęścia prowadzi przez małżeństwo. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni będący w związku małżeńskim są prawie dwukrotnie bardziej zadowoleni ze swojego życia w porównaniu z ich rówieśnikami stanu wolnego - powiedział socjolog i dodał:

"Naprawdę nie ma grupy, która byłaby tak szczęśliwa jak żonaci ojcowie i zamężne mamy. Bez względu na to, jak trudne może być małżeństwo i bycie rodzicem, dla większości Amerykanów zalety posiadania współmałżonka i dzieci są dość duże".

Wspólne chodzenie do kościoła wpływa na częstotliwość i satysfakcję z seksu

Wilcox stwierdził również, że pary, które wspólnie chodzą do kościoła, są o około 15 procent bardziej zadowolone ze swojego małżeństwa. - W zależności od zbioru danych prawdopodobieństwo rozwodu jest mniejsze o 30-50 procent - wskazał socjolog, podkreślając, że dane te przekładają się również na większą satysfakcję z seksu.

- Myślę, że najbardziej zaskoczyło mnie to, że (żonaci mężczyźni i zamężne kobiety, które chodzą wspólnie do kościoła - przyp. red.) są nie tylko średnio bardziej usatysfakcjonowani ze współżycia (…) ale również uprawiają zwykle więcej seksu niż pary, które w ogóle nie chodzą do kościoła - stwierdził socjolog, cytowany przez "CNA".

Źródło: Catholic News Agency / pk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wierzące żony i mężowie są szczęśliwsi od singielek i singli. Czerpią też większą satysfakcję z seksu
Komentarze (5)
PS
Przemysław Skrzyniarz
21 lutego 2024, 18:01
Przydała by się opcja edycji komentarza, choć to co napisałem przed chwilą jest prawidłowe :-)
PS
Przemysław Skrzyniarz
21 lutego 2024, 17:59
W zdaniu "Naukowiec twierdzi, wbrew obecnemu w społeczeństwie amerykańskim przekonaniu, że żonaci mężczyźni i zamężne kobiety są znacznie szczęśliwsi od osób, które nie wchodzą w związek małżeński." Jest błąd logiczny - bo przekonanie jest, że są nieszczęśliwi, co profesor właśnie swoimi badaniami (jak wynika z całej treści artykułu) obala. A u mnie jak Tata żył byli szczęśliwi. Jak w każdej rodzinie zdarzały się dni nieidealne, ale dzięki wierze w Boga szybko i sprawnie problemy te były rozwiązywane z obopólnym porozumieniem i korzyścią dla nas dzieci ;-)
IN
~Iwona Narol
18 lutego 2024, 11:21
"Wierzące żony i mężowie są szczęśliwsi od singielek i singli. Czerpią też większą satysfakcję z seksu" Bzdura. znam wiele takich osób wierzących, systematycznie chodzących do kościoła. Niestety pod tą pobożnością i wiarą kryje się lęk, rozpacz i ciągłe nieporozumienia w małżeństwie.
AN
~Anna Niebylańska
12 marca 2024, 09:23
Pytanie, czy faktycznie wiara ich jest żywa. Systematyczne chodzenie do kościoła może nie mieć z tym nic wspólnego.
MU
~Magdalena Umerker
16 lutego 2024, 21:49
Moja mama i mój tata też chodzą razem do kościoła, są wierzący, są razem w małżeństwie od 43 lat. Moja mama musi, że jest szczęśliwa i niczego by w życiu nie zmieniła. Tylko, że mój tata jest alkoholikiem, przemocowcem, moja mama zimna do szpiku kości wobec własnych dzieci, które m.in. nie miały co jeść, bo zapomniała. Myślę, że w ankiecie napisaliby oboje, że są szczęśliwi. Nie powiem żyją w jakiegoś rodzaju harmonii. To widzę nawet ja. Ale jakiego rodzaju jest to harmonia?