Wspomnienie IV pielgrzymki Jana Pawła II
Sierpień jest czwartym miesiącem duszpasterskich przygotowań do wyniesienia na ołtarze Jana Pawła II, realizowanych pod hasłem: „Jestem z Wami – przesłania do Polaków”. W drugą niedzielę, 8 sierpnia w mediach i kościołach będzie rozważane nauczanie z jego czwartej pielgrzymki do Ojczyzny. Akcję koordynuje Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia.
Obecność religii w życiu publicznym
Wiele miejsca Ojciec Święty poświęcił obecności wartości religijnych w życiu publicznym. „Postulat neutralności światopoglądowej jest słuszny głównie w tym zakresie, że państwo powinno chronić wolność sumienia i wyznania wszystkich swoich obywateli, niezależnie od tego, jaką religię lub światopogląd oni wyznają. Ale postulat, ażeby do życia społecznego i państwowego w żaden sposób nie dopuszczać wymiaru świętości, jest postulatem ateizowania państwa i życia społecznego” – wyjaśniał w Lubaczowie. Tłumaczył, że Kościół nie może zrezygnować z głoszenia prawdy o integralnym charakterze podstawowych ludzkich wartości, których selektywne traktowanie podkopać może fundamenty porządku społecznego (Warszawa).
Nawiązywał też do soborowej koncepcji obecności Kościoła w świecie współczesnym, mało znanej polskiemu społeczeństwu ze względu na 45-letni okres komunistycznego zniewolenia. Mówił więc, że Kościół „w żaden sposób nie utożsamia się ze wspólnotą polityczną ani nie wiąże się z żadnym systemem politycznym”. Tłumaczył, że „Kościół pragnie uczestniczyć w życiu społeczeństw tylko jako świadek Ewangelii i obce są mu dzisiaj dążenia do zawładnięcia jakąkolwiek dziedziną życia publicznego, która do niego nie należy”. Zarazem przestrzegał przed traktowaniem uniwersalnych wartości wynikających z chrześcijaństwa wyłącznie jako prywatnej sprawy wierzących nie mającej przełożenia na kategorie społeczne.
Choć te podstawowe zasady określające misję Kościoła w demokratycznym społeczeństwie, znalazły w dwa lata później odzwierciedlenie w Konkordacie między Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską, to w 1991 r. były kontestowane przez część elit politycznych nowej Polski oraz większość mediów. Środowiska te zarzucały papieżowi dążenie do budowy „państwa wyznaniowego”, same zachwalając – jako jedynie możliwy do realizacji w „nowoczesnym świecie” – model laickiej separacji w typie francuskim. Taka polaryzacja postaw musiała doprowadzić do silnych napięć, które towarzyszyły pielgrzymce. Było to bolesne dla samego Papieża.
Cztery lata później pisał w liście do Jerzego Turowicza, że w 1991 r. „mieliśmy w Polsce do czynienia ze wzmożonym atakiem sił lewicy laickiej i ugrupowań liberalnych na Kościół, na Episkopat a także na papieża. Chodziło o to, aby zatrzeć w pamięci społeczeństwa to, czym Kościół był w życiu Narodu na przestrzeni minionych lat. Mnożyły się oskarżenia o klerykalizm, o rzekomą chęć rządzenia Polską ze strony Kościoła czy też o hamowanie emancypacji politycznej polskiego społeczeństwa”.
Jaka wolność?
Jan Paweł II podczas tej pamiętnej pielgrzymki nieustannie ostrzegał przed złym wykorzystaniem wolności. Był to jej „leitmotiv”. Papież ukazywał dylemat, przed którym stoi od dawna Europa, a po uzyskaniu wolności także i Polska: „Wolność, do której Chrystus nas wyzwolił, czy też wolność od Chrystusa?”.
„Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może opierać się społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia. Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia u progu III Rzeczypospolitej” – apelował w Kielcach.
Przypominał, że wolność oparta musi być na prawdzie. W Olsztynie mówił o prawdzie w życiu ludzkim, przede wszystkim w życiu publicznym. „Jak jeszcze niedawno wolności słowa zagrażał cenzor, tak dziś na tę wolność czyhają inne zagrożenia, jak egocentryzm, kłamstwo, podstęp czy nawet nienawiść. Narzędziem przemocy mogą stać się także środki przekazu, jeżeli nie służą prawdzie” – konstatował.
Rodzina w centrum zainteresowania
Do historii przeszła jego pamiętna Msza na lotnisku aeroklubu w Kielcach. Przy akompaniamencie burzy i deszczu Jan Paweł II, nawiązując do czwartego przykazania, w dramatycznych, wypowiedzianych z wielką siłą słowach przestrzegał przed „pozorną wolnością, która człowieka zniewala”, a niszcząca jest zarówno dla osoby ludzkiej, jak i dla rodziny.
Kryzys – wykazywał Papież – niestety nie ominął polskiej rodziny. Polityków odpowiedzialnych za życie społeczeństwa przestrzegał przed lekkomyślnym podchodzeniem do spraw rodziny i małżeństwa: „Łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono. Trzeba intensywnie odbudowywać”. „Niech się odrodzi w Bogu ludzkie ojcostwo i ludzkie macierzyństwo, niech się odrodzi rodzina, szczególne miejsce przymierza Boga z ludźmi. Imię jego: Kościół domowy” – apelował.
W tej samej homilii mówił, że „świat zmieniłby się w koszmar, gdyby małżonkowie znajdujący się w trudnościach materialnych widzieli w swoim poczętym dziecku tylko ciężar i zagrożenie dla swojej stabilizacji. (...) Znaczyłoby to, że zupełnie zapomniana została wielka godność człowieka, jego prawdziwe powołanie i ostateczne przeznaczenie”.
Zatrzymując się w Radomiu nad przykazaniem: „Nie zabijaj!”, stwierdził, że jest to „zakaz stanowczy i absolutny, który równocześnie afirmuje prawo każdego człowieka do życia: od pierwszej chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci”.
W tym kontekście przypomniał zagładę Żydów i Cyganów i prosząc słuchaczy o wybaczenie („darujcie mi, że pójdę jeszcze dalej”), mówił o „cmentarzyskach ofiar ludzkiego okrucieństwa naszego stulecia, cmentarzyskach nie narodzonych”.
Z naciskiem stwierdził, że nie istnieje ludzka instancja, która ma prawo zalegalizować zabójstwo niewinnej i bezbronnej istoty. Podkreślił, że obok aspektu negatywnego, piąte przykazanie ma także aspekt pozytywny: nakazuje troskę o ochronę życia. Wezwał do rozwijania tej troski także w formie instytucjonalnej pomocy rodzicom znajdującym się w trudnych sytuacjach. Do solidarnego w niej udziału wezwał również klasztory.
We Włocławku, wychodząc poza przygotowany tekst, Papież ostrzegał z wielką siłą przed kulturą śmierci, „pożądania i używania, która panoszy się pośród nas i nadaje sobie nazwę europejskiej”.
W Warszawie przez zakończeniem pielgrzymki Ojciec Święty spotkał się w rezydencji arcybiskupów z grupą parlamentarzystów prowadzących prace legislacyjne mające na celu ochronę dziecka nienarodzonego. Wręczyli oni Papieżowi przygotowany właśnie projekt ustawy dotyczącej tego zagadnienia i przedstawili inicjatywy, których celem jest promocja Karty Praw Rodziny. Papież, dziękując za tę inicjatywę powiedział, że „nie jest to sprawa jedyna w wolnej Polsce, ale jest to na pewno sprawa kluczowa”.
Projekt przekazany przez parlamentarzystów Ojcu Świętemu stał się punktem wyjścia kilkuletniej debaty, zakończonej przyjęciem ustawy chroniącej życie (poza określonymi wyjątkami), która zastąpiła komunistyczne prawodawstwo zezwalające na aborcję „na życzenie”, w konsekwencji czego zamordowane zostały miliony nienarodzonych Polaków.
Potrzeba sprawiedliwości
Wobec dokonującej się w Polsce transformacji ustrojowej Jan Paweł II apelował do rodaków, aby nie zapominali o elementarnej zasadzie sprawiedliwości. W Koszalinie mówił: „Nigdy nie trzeba w taki sposób dążyć do dóbr materialnych ani w taki sposób ich używać, jakby były one celem samym w sobie. Toteż reformie gospodarczej powinien towarzyszyć wzrost zmysłu społecznego, coraz bardziej powszechna troska o dobro wspólne, zauważanie ludzi najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących”.
„Pracować wielkodusznie nad budową społeczeństwa odznaczającego się stałym poszukiwaniem sprawiedliwości, zgody, solidarności, pokoju – oto ideał, który odsłania każdemu bogactwo daru z samego siebie oraz służby – dodawał.
Siódme przykazanie, stanowiące temat homilii w Białymstoku oraz postać matki Bolesławy Lament, nowej błogosławionej, którą tam beatyfikował, a która odznaczała się szczególną wrażliwością na ludzką biedę, stały się punktem wyjścia papieskiej medytacji na temat związków zachodzących między kryzysem ekonomicznym odziedziczonym po minionym okresie, a kryzysem etycznym. Wskazał konkretnie konieczność tworzenia sprawiedliwego społeczeństwa mimo istnienia wolnego rynku. Przesłanie to adresowane było nie tylko do zgromadzonych tam Polaków, ale – jak podkreślił – także do „całego obszaru środkowo- i wschodnioeuropejskiego, którego ta sama sprawa dotyczy”.
Cnoty moralne, cnotą społeczną
Papież przypominał rodakom, że podstawą prawdziwej przebudowy i nowego ładu w Polsce musi być odnowiona moralność. W Radomiu powiedział: „Budujmy wspólną przyszłość naszej Ojczyzny wedle prawa Bożego. (...) Raczej odbudowujmy, bo wiele zostało zrujnowane (...) w ludziach, w ludzkich sumieniach, w obyczajach, w opinii zbiorowej, w środkach przekazu”.
„Czy podstawowe zasady moralności nie zostały «wykorzenione» z naszej gleby przez Złego, który pod różnymi ukrywa się postaciami?” – pytał z kolei w Łomży. W jednoznacznych słowach ostrzegał przed „złudzeniem wolności, wolnej miłości, którą usiłuje się przesłonić rzeczywistość cudzołóstwa i rozwiązłości”. Przestrzegał przed tymi „fałszywymi prorokami”, których każdy z nas w sobie nosi, a którymi w istocie są pożądliwości.
Podczas Mszy św. w Płocku, gdy omawiał przykazanie: „Nie pożądaj żadnej rzeczy, która jego jest”, podkreślił, że nabiera ono szczególnego znaczenia w momencie, gdy Polacy podejmują reformę gospodarczą. Stwierdził, że nie licząc się z prawem Bożym nie da się osiągnąć nawet zwyczajnej stabilizacji. „Społeczeństwu grozi dążenie do bogacenia się kosztem bliźnich i wytworzenie się klimatu powszechnej wzajemnej zazdrości oraz zagubienia nieprzemijalnych wartości duchowych. Także i tu chodzi o wolność: trzeba tak być wolnym, żeby wolność nie stawała się niewolą, zniewoleniem siebie, ani też przyczyną zniewolenia innych” – mówił wyraźnie.
Pielgrzymce tej towarzyszyły wyjątkowo liczne wyniesienia na ołtarze. Jan Paweł II dokonał beatyfikacji biskupa przemyskiego Józefa Pelczara (1842-1924), siostry zakonnej Bolesławy Lament (1842-1924), franciszkanina bł. Rafała Chylińskiego (1690-1741) i Anieli Salawy (1881-1922), mistyczki. W ten sposób starał się ukazać swym rodakom różnorodne wzorce świętości na nowe czasy.
„Święci i błogosławieni to chrześcijanie w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. (...) Stanowią żywy argument na rzecz tej drogi, która wiedzie do Królestwa Niebieskiego. Są to ludzie – tacy, jak każdy z nas – którzy tą drogą szli w ciągu swego ziemskiego życia i którzy doszli” – wyjaśniał w Rzeszowie, w trakcie beatyfikacji bp. Pelczara.
Potrzeba redefinicji programu duszpasterskiego
W trakcie tej pielgrzymki przedmiotem troski Następcy św. Piotra było również przygotowanie Kościoła w Polsce do odpowiedzi na nowe wyzwania duszpasterskie. Wyrazem tego było m.in. uroczyste otwarcie II Polskiego Synodu Plenarnego w bazylice Najświętszego Serca w Warszawie. Celem Synodu, którego prace zostały zaplanowane na szereg lat, było przemyślenie na nowo postawy Kościoła wobec wielu zupełnie nowych wyzwań, jakie przed nim stanęły oraz dokonanie niezbędnych reform prawnych.
Jakże istotne były jego słowa zawarte w „Przesłaniu do Biskupów z Konferencji Episkopatu Polski”, gdzie zwrócił uwagę na potrzebę redefinicji linii duszpasterskiej wobec nowych znaków czasu, jakie stają przed Kościołem. „Nasze polskie znaki czasu – powiedział – uległy wyraźnemu przesunięciu wraz z załamaniem się systemu marksistowskiego i totalitarnego, który warunkował świadomość i postawy ludzi w naszym kraju. W poprzednim układzie Kościół bronił człowieka przed systemem – a lepiej się wyrażając: Kościół stwarzał jakby przestrzeń, w której człowiek i naród mógł bronić swoich praw. To zadanie Kościół w Polsce mógł spełnić, co jest powodem wdzięczności dla Boga. (...) W tej chwili w imię tej samej zasady: «Człowiek jest drogą Kościoła», stajemy wobec nowych zadań. Człowiek musi znaleźć w Kościele przestrzeń do obrony poniekąd przed samym sobą: przed złym użyciem swej wolności, przed zmarnowaniem wielkiej historycznej szansy dla narodu”.
„O ile sytuacja dawniejsza – mówił – zyskiwała Kościołowi ogólne uznanie, nawet ze strony środowisk laickich, to w sytuacji obecnej w wielu wypadkach na takie uznanie nie można liczyć. Trzeba raczej liczyć się z krytyką, a może nawet gorzej. Trzeba zdobywać się na discertimento, akceptować to, co w każdej krytyce może być słuszne. A co do reszty: jest rzeczą jasną, że Chrystus będzie zawsze znakiem sprzeciwu. Ten sprzeciw jest też dla Kościoła także jakimś potwierdzeniem bycia sobą, bycia w prawdzie. Jest on chyba także współczynnikiem ewangelicznego posłannictwa i służby pasterskiej”.
W Warszawie zainaugurował obrady II Polskiego Synodu Plenarnego (pierwszego po wojnie), którego celem miało być przemyślenie głównych kierunków duszpasterstwa w wolnej Polsce.
Kilka dni wcześniej wskazywał na nowe zadania, jakie stanęły przed zgromadzeniami zakonnymi, które uzyskały swobodę działania. W Kielcach, spotykając się z przedstawicielami zakonów męskich i żeńskich, mówił m. in. o potrzebie powrotu do wynikających z charyzmatu poszczególnych zgromadzeń dzieł, od których były one przez 40 lat odsunięte. „Czasy się zmieniły – wyjaśniał – do niektórych dawnych form nie warto już wracać”. Jako najważniejsze zadania dla zakonów wskazał: nauczanie religii, działalność charytatywną (np. opiekę nad narkomanami, nad chorymi na AIDS, pomoc samotnym matkom spodziewającym się dziecka), uczynienie z klasztorów miejsca, gdzie człowiek może nauczyć się modlitwy, modlitwa samych zakonników i zakonnic oraz budowanie Kościoła we własnych wspólnotach.
Rola świeckich
Przemówienie do laikatu zgromadzonego w olsztyńskiej konkatedrze było zwięzłym traktatem o powołaniu świeckich w Kościele w kontekście aktualnej sytuacji w Polsce. „W Kościele nie ma ani jednego takiego członka, którego Bóg nie chciałby uzdolnić do duchowego obdarzania innych” – oto podstawowa teza tej katechezy dla świeckich katolików” – stwierdził.
Wymienił następnie szereg dziedzin, w których potrzebna jest obecność „świadków wiary”. Nowa sytuacja wymaga „nowego stylu bycia katolikiem”, nigdy jednak zaangażowanie nie może być „pustym i nikomu niepotrzebnym aktywizmem”. Dopiero – i tylko – przylgnięcie do Chrystusa decyduje o autentyczności tego zaangażowania. Kościół jest wspólnym dobrem. Nie jest prawdą, jakoby dążył on do panowania i zagrażał uprawnionej autonomii różnych dziedzin życia publicznego i państwowego. Kościół chce uczestniczyć w życiu społeczności wyłącznie jak świadek Ewangelii. Koniec z sytuacją „katolickiego getta”. Tak bardzo potrzebna inicjatywa ludzi świeckich ma być zaczynem ewangelicznym w życiu narodu.
Odbudowa jedności ekumenicznej
Niezwykły – właśnie podczas tej wizyty – był fakt, że po raz pierwszy w Polsce Ojciec Święty odwiedził świątynię prawosławną oraz ewangelicką. Pielgrzymka ta miała charakter głęboko ekumeniczny.
W prawosławnej katedrze św. Mikołaja w Białymstoku, Ojciec Święty – w obecności arcybiskupa Sawy i innych biskupów prawosławnych – wzywał do tworzenia „chrześcijaństwa bardziej pojednanego”. „Przyszłość to ludzkość zjednoczona w Trójjedynym Bogu, pojednana i przeobrażona” – mówił. Przypomniał, ze „dialog zobowiązuje nas wszystkich. Przy okazji przekazał prawosławnym ofiarę pieniężną na odbudowę spalonej cerkwi na Świętej Górze Grabarce.
W Warszawie Jan Paweł II odwiedził kościół pw. Świętej Trójcy, należący do Kościoła ewangelicko-augsburskiego. Tam odbyło się spotkanie z przedstawicielami Kościołów należących do Polskiej Rady Ekumenicznej.
Nie zabrakło też spotkania ze społecznością żydowską. Jan Paweł II przyjął w nuncjaturze sześciu przedstawicieli tejże wspólnoty. Towarzyszył im przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem, bp Henryk Muszyński. Spotkaniu towarzyszyła swobodna rozmowa, w której Papież mówił m.in. o swoim szkolnym koledze, wówczas mieszkającym w Rzymie Jerzym Klugerze i o liście, który wysłał doń, kiedy Kluger, pierwszy raz po wojnie, udawał się do Polski na uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej wadowicką synagogę, wysadzoną w powietrze przez Niemców.
Orędzie Papieża z jego IV pielgrzymki do Ojczyzny skierowane było także dalej na Wschód. Uczestniczyli w niej liczni wierni (wraz ze swymi niedawno mianowanymi biskupami) z Białorusi, Ukrainy oraz Litwy.
„Granice polityczne, które podzieliły tereny dawnej Rzeczypospolitej według kryteriów etnicznych, które zresztą zawsze istniały, nigdy nie odcięły nas od tamtych stron, od patrzenia na Wschód, od poczucia odpowiedzialności za ten europejski i nie tylko europejski Wschód. (...) Na pewno cały ten gigantyczny teren (...) po 70 latach programowej ateizacji, bardzo czeka na pracę Kościoła, na misję ewangelizacyjną” – mówił w Warszawie do biskupów przybyłych zza wschodniej granicy.
Do Łomży na spotkanie z Papieżem przyjechało ok. 30 tys. Litwinów. Przyprowadził ich kard. Vincentas Sladkevicius. Wśród pielgrzymów obecni byli m.in. wiceprzewodniczący Rady Najwyższej Republiki Litewskiej Ceslav Stankevicils, wicepremier Zigmas Vaisila (tego ranka byli przyjęci wraz z biskupami przez Ojca Świętego), b. premier pani Kazimiera Prunskiene.
Na ołtarzu ustawiono kopię obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej. Papież mówił po polsku, lecz jeden fragment przemówienia odczytał także po litewsku, obiecując, że zanim przyjedzie na Litwę, lepiej się tego języka nauczy.
Spotykając się w Przemyślu z grekokatolikami zakończył spór o przemyską katedrę Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Tam też, wraz z obecnymi tam grekokatolikami z Polski i sowieckiej – jeszcze wówczas – Ukrainy dziękował Bogu za to, że „Kościół na Ukrainie mógł wyjść z katakumb”.
Polska w Europie
Istotna część katechezy Ojca Świętego poświęcona była ukazaniu Polakom ich miejsca i zadań w przestrzeni europejskiej. Podczas ostatniej Mszy wieńczącej pielgrzymkę w Warszawie obecny był cały Episkopat Polski, prezydent, rząd i inne osobistości z kraju i z zagranicy. Homilia, której punktem wyjścia było „największe przykazanie”, zawierała refleksję nad „szczególnym momentem historycznym”, który Polska obecnie przeżywa. Papież raz jeszcze powrócił do pytania o znaczenie pojęcia europejskości.
W pierwszym rzędzie przypominał, że „w jakiś sposób zawsze byliśmy i jesteśmy w Europie. Nie musimy do niej wchodzić, ponieważ ją tworzyliśmy i tworzyliśmy ją z większym trudem, aniżeli ci, którym się przypisuje albo którzy sobie przypisują patent na europejskość”.
Wyjaśniał, że kulturę europejską tworzyli w dużej mierze męczennicy trzech pierwszych stuleci, tworzyli ją także męczennicy na wschód od nas w ostatnich czasach.
Zachęcał rodaków do zastanowienia się w nowej rzeczywistości, jaka nadeszła, nad „rzeczywistością Europy i europejskości”. W tym kontekście na pierwszy plan wysuwał europejski humanizm, którego podstawę stanowić winna chrześcijańska antropologia.
„Antropologia stanowi podstawę etyki – mówił. – Aby dokonać pełnej interpretacji Dekalogu poprzez przykazanie miłości, trzeba mieć przed oczyma ten właśnie obraz człowieka, który przypomniał Sobór Watykański II”.
„Moją zatem powinnością jest głoszenie prawdy – wyjaśniał – że gdyby religijne i chrześcijańskie podłoże kultury tego kontynentu zostało pozbawione wpływu na etykę i kształt społeczeństw, oznaczałoby to nie tylko zaprzeczenie całego dziedzictwa europejskiej przeszłości, ale i poważne zagrożenie dla godnej przyszłości mieszkańców Europy. I to wszystkich – wierzących i niewierzących”.
Przypomnieć warto, że szczególne nadzieje Jan Paweł II wiązał w tym zakresie z etycznym świadectwem polskiej „Solidarności”. Spotykając się z przedstawicielami władz państwowych przypomniał, że „Solidarność przekroczyła już granice Polski. Stała się elementem myślowym i wymogiem moralnym dla współczesnego świata, nie tylko dla Europy”.
Skomentuj artykuł