Zarzuty wobec założyciela chrześcijańskiego ruchu. Miał się dopuszczać molestowania

(fot. SchoenstattMedia / CC BY-SA 3.0)
KAI / Associated Press / Crux / kk

Śledztwo w niedawno otwartych archiwach watykańskich sugeruje, że założyciel Ruchu Szensztackiego miał manipulować, nadużywać władzy i stosować przemoc seksualną w stosunku do kobiet.

Jak poinformował niemiecki tygodnik katolicki „Tagespost”, włoski watykanista Sandro Magister i inne media, za teolożką i historyczką Kościoła Alexandrą von Teuffenbach podnieśli zarzuty na podstawie wcześniej nieupublicznionych dokumentów z archiwum watykańskiego z czasów pontyfikatu papieża Piusa XII. Wynika z nich, że oprócz manipulacyjnych zachowań założyciela, istniał przynajmniej jeden udokumentowany przypadek wykorzystania seksualnego w stosunku do członkini Instytutu Sióstr Maryi.

Kentenich, który był księdzem ze zgromadzenia pallotynów, założył w 1914 roku Ruch Szensztacki (Schönstattbewegung), będący świeckim ruchem apostolskim poświęconym szerzeniu pobożności Maryjnej.

Alexnadra von Teuffenbach jest byłą profesor historii Kościoła na Uniwersytecie Regina Apostolorum w Rzymie. Przebadała archiwa ponieważ pragnęła ujawnić fakty na temat Kentenicha i skonfrontować je z „alternatywnymi prawdami", które jak twierdzi krążą wokół postaci założyciela ruchu od ponad 45 lat, kiedy to w Watykanie rozpoczął się proces beatyfikacyjny duchownego. Badane przez nią dokumenty ukazują obraz wspólnoty kompletnie podporządkowanej jej założycielowi, której struktura bardziej przypomina relacje rodzinne niż formalne.

„Kentenich był »ojcem« dysponującym absolutną władzą często zestawianą z Bożą" - napisała Teuffenbach do watykanisty Sandro Magistra. "Gdy czyta się relacje z modlitw sióstr, to nie wiadomo czy kierowane są one do Boga Ojca, czy też do samego założyciela wspólnoty". Jej zdaniem zachowanie Kentenicha przypomina to, co papież Franciszek określa jako klerykalizm.

Fakty, które przywołuje historyczka, obejmują raport z pierwszej wizytacji w Schönstatt, której dokonał biskup pomocniczy diecezji trewirskiej Bernhard Stein w lutym 1949 roku. Hierarcha zauważył wtedy, że „spotkał wśród sióstr cenne i częściowo wybitne duchowo osoby”, ale także „kilka osobowości o prawdziwie niezależnym myśleniu i prawdziwej wolności wewnętrznej”. U wielu sióstr zdiagnozował jednak „charakterystyczne wewnętrzne niezadowolenie, brak samodzielności i niepewność”.

"Gdy czyta się relacje z modlitw sióstr, to nie wiadomo czy kierowane są one do Boga Ojca, czy też do samego założyciela wspólnoty"

Kolejną wizytację, z ramienia Stolicy Apostolskiej, przeprowadził holenderski jezuita o. Sebastiaan Tromp w latach 1951–1953. To własnie jego doniesienia zostały zdeponowane w watykańskich archiwach. Stwierdził on, że ks. Kentenich, który przez swoich zwolenników był nazywany „ojcem”, nie tylko nadużywał władzy. Historyczka von Teuffenbach cytuje fragment dokumentów watykańskich: „Ten ojciec jest charyzmatyczny i kochający, ale dosłownie jest «właścicielem» rodziny i tą «własnością» zarządza według własnego uznania. Według akt obejmuje to również wykorzystywanie seksualne. Jedna z sióstr, która próbuje się temu przeciwstawić, pisze do przełożonej generalnej: «Uspokoił mnie i powiedział: Ojcowie mogą to robić»”.

Święte Oficjum, jak nazywała się wówczas Kongregacja Nauki Wiary, ostatecznie nakazało oddzielić ks. Kentenicha od jego domniemanych ofiar. W latach 1952–1965 założyciel Ruchu Szensztackiego mieszkał w Milwaukee w Stanach Zjednoczonych. Według historyczki również „inne powody” były wystarczające, aby uzasadnić usunięcie ks. Kentenicha z jego dzieła, nie tylko nadużycie władzy. Wprawdzie w dekrecie Świętego Oficjum nie wspomniano o wykorzystaniu seksualnym, ale poinformowano o nim przełożoną generalną, aby ułatwić siostrom odcięcie się od ks. Kentenicha. Von Teuffenbach podkreśla, że odsuwając założyciela od kontaktu z siostrami, Kościół za czasów Piusa XII chronił Instytut Sióstr Maryi.

Jednak, według historyczki Kościoła, siostry stały po stronie ks. Kentenicha. Domniemana ofiara wykorzystywania seksualnego została nawet oskarżona przez ówczesną przełożoną generalną o opętanie przez diabła. Sprawa ta stanowiła temat tabu we wspólnocie, a siostry, które go poruszały, były oczerniane. Również w Stowarzyszeniu Apostolstwa Katolickiego, którego ks. Kentenich był wówczas członkiem, zarzut wobec niego o wykorzystanie seksualne był najpierw odrzucany, a następnie usprawiedliwiany. „Początkowo zaprzeczano wykorzystywaniu seksualnemu, które później wyjaśniono faktem, że ks. Kentenich chciał jedynie rozładować napięcia seksualne sióstr, za pomocą «metody psychologii głębi»” - napisała von Teuffenbach.

Przełożonym Ruchu był w latach 1974-1990 krad. Javier Errazurriz z Chile. Przez lata służył jako doradca papieżowi Franciszkowi, lecz został zdymisjonowany z Rady Kardynałów po tym, gdy na jaw wyszły fakty na temat tuszowania przypadków pedofilii w Kościele w Chile.

Na zarzuty odpowiedzieli we wtorek przedstawiciele Ruchu, którzy w oświadczeniu stwierdzają, że zarzuty zostały oddalone przed rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego Kentenicha.

„Wiadomo, że w trakcie kościelnego audytu Ruchu Szensztackiego w latach 50. XX w. niektóre osoby wniosły do władz watykańskich oskarżenia przeciwko założycielowi Szensztatu, z których wszystkie zostały rozpatrzone i unieważnione podczas 14-letniego zesłania założyciela. Również te tematy zostały ponownie podjęte i wyjaśnione w postępowaniu beatyfikacyjnym wszczętym w 1975 roku” - oświadczył o. Juan Pablo Catoggio, przełożony generalny Ruchu Szensztackiego.

„Gdyby były jakieś wątpliwości co do integralności etycznej założyciela Szensztatu, to wygnaniec nie skończyłby w Watykanie, a Stolica Apostolska nie udzieliłaby nihil obstat wobec otwarcia procesu beatyfikacyjnego" - dodają.

Ks. Kentenich zmarł 15 września 1968 roku w Schönstatt. Jego proces beatyfikacyjny został otwarty w 1975 roku i trwa do dziś.

Międzynarodowy Ruch Szensztacki powołał do życia w 1914 roku pallotyn ks. Josef Kentenich (1885-1968). Nastąpiło to w domu pallotynów w Schönstatt – dzielnicy miasteczka Vallendar koło Koblencji w zachodnich Niemczech. Ruch ma formę federacyjną i koordynuje go prezydium generalne, z siedzibą także w Schönstatt. Celem Ruchu jest apostolstwo i aktywizacja katolików świeckich w dziele głoszenia nauki Jezusa Chrystusa. Ruch Szensztacki ma charakter maryjny, pedagogiczny i apostolski, a w jego ramach działają księża, siostry zakonne i świeccy.

Założyciel Ruchu był gorliwym kapłanem, bardzo zaangażowanym w odnowę Kościoła, a zwłaszcza w uaktywnienie świeckich. Niemal całą II wojnę światową (lata 1941-1445) spędził w więzieniach hitlerowskich i w obozie koncentracyjnym w Dachau.

„Mam nadzieję, że nie uczyni to szkody Ruchowi Szensztackiemu, ale wyznaczy ścieżkę dla nowego początku, nie przez wychwalanie człowieka tego rodzaju, ale czynienie dobra" - mówi von Teuffenbach.

***

Jeśli jesteś osobą skrzywdzoną w Kościele i potrzebujesz pomocy lub rozmowy, skorzystaj z tej infolinii. Stworzyli ją ludzie świeccy poruszeni Twoim losem:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zarzuty wobec założyciela chrześcijańskiego ruchu. Miał się dopuszczać molestowania
Komentarze (3)
BB
~Byt Bytl
5 lipca 2020, 17:44
Strach, że takie osoby są w trakcie procesu beatyfikacjnego.
EB
~Elwira Balcer
3 lipca 2020, 21:43
https://szensztat.pl/oswiadczenie-prezydium-generalnego/
JK
~Jan Kowalski
3 lipca 2020, 15:21
Marcial Maciel Degollado (Legion Chrystusa), Jean Vanier (Arka), Pierre-Étienne Albert (Wspólnota Błogosławieństw), teraz Josef Kentenich... coś z tymi mistykami jest nie tak...