Zdjęcie tego księdza obiegło cały świat. Co robił z młotem pod mostem?
"Takie instalacje są obrazą dla bezdomnych, bo pokazują, że nikt ich nie chce. Bezdomni dzięki takim rozwiązaniom stają się uchodźcami we własnych miastach" - tłumaczy duchowny, który pomaga nie tylko modlitwą.
Ks. Júlio Lancellotti likwiduje postawione przez władzę przeszkody, które uniemożliwiają bezdomnym w Sao Paulo przebywanie pod mostami. Niewygodne, kamienne konstrukcje, to najnowszy pomysł władz brazylijskiego miasta, które utrudniają życie osobom w kryzysie bezdomności.
Ks. Lancellotti jest diecezjalnym wikariuszem osób bezdomnych w Sao Paulo i jako ich orędownik działa nie tylko w kwestiach duszpasterskich, ale również zupełnie praktycznie. "Zrobiliśmy zdjęcia tych skał i rozpoczęliśmy naciski na władze. Następnego dnia wysłały robotników, by pozbyli się tego ustrojstwa spod mostów" - mówi duchowny. Ksiądz pomógł robotnikom, którzy nie zostali wyposażeni w odpowiedni sprzęt do likwidacji "nieprzyjaznej architektury" i sfotografowano go z młotem. Kolejnego dnia pojawiły się maszyny, które doprowadziły do likwidacji przeszkód.
Duchowny podkreśla, że tak zwana "wroga architektura" nie jest nowym zjawiskiem w brazylijskich miastach. W ostatnich latach w wielu miejscach publicznych coraz częściej pojawiały się kolce czy instalacje z ustawionych pionowo kamieni, co wyłączało je z możliwości użytkowania. "Instalacje takie jak ta pod mostem, są obrazą dla bezdomnych, bo pokazują im, że nikt ich nie chce. Bezdomni dzięki takim rozwiązaniom stają się uchodźcami we własnych miastach" - tłumaczy ks. Lancellotti.
"Nasze działania nie są prowadzone po to, by bezdomni spali pod mostami. Zależy nam na tym, by każda osoba w naszym mieście miała solidny dom" - podkreśla kapłan.
"Pandemia zaostrzyła przemoc społeczną wymierzoną przeciw bezdomnym. Dajemy im żywność, ale przemoc jest potężnym problemem, którym się nikt nie zajmuje" - dodaje Sebastião Nicomedes de Oliveira, który był bezdomnym w latach 2003-2008. Obecnie jest aktywistą pomagającym osobom w takiej sytuacji, w jakiej sam się znalazł.
"Właściciele sklepów, stróże nocni czy woźni w domach, mają różne strategie. Wstawiają kolce w budynkach, na chodniki wylewają chemikalia" - wylicza działacz, który podkreśla, że pandemia tylko nasiliła sytuacje przemocy, na jaką narażeni są bezdomni. Problemem jest również wzrastająca brutalność policji względem bezdomnych. Koronawirus wpłynął także na kryzys z lokalami mieszkalnymi, ponieważ wiele osób straciło pracę, a co za tym idzie dach nad głową. Przedstawiciele organizacja pomagającym osobom w kryzysie bezdomności podają, że zapotrzebowanie na wydawane przez nich posiłki wzrosło aż sześciokrotnie.
Skomentuj artykuł