Być bratem Brata Alberta
Ile razy jestem w Tatrach, tyle razy odkrywam coś nowego. Ile razy dochodzę do miejsc, które wydawałoby się, dobrze znam, odnajduję w nich coś, czego do tej pory nie dostrzegałem. Fizycznie było to przed moimi oczami za każdym razem. Dostrzegłem to jednak dopiero teraz.
To tak jak z ulubioną książką czytaną po raz n-ty. Za pierwszym razem fascynacja i niepohamowana chęć poznania dalszych losów bohaterów, może przesłonić głębsze wątki poszczególnych fragmentów. W czasie niedawnych wędrówek po Tatrach uderzyły mnie dwie rzeczy, dwa zdania, dwie myśli: "Być dobrym jak chleb" i "Góry uczą człowieka pokory".
Kilka minut pieszej wędrówki od Kuźnic, skąd odjeżdża kolejka na Kasprowy Wierch, jest pustelnia św. Brata Alberta. Obiekt przystosowany pod wymogi cyfrowo-multimedialnego turysty amatora. Są dotykowe ekrany, na których za pomocą palca, bądź dla mniej wtajemniczonych, całej ręki, można obejrzeć i przeczytać historię Brata Alberta czyli Adama Chmielowskiego. Po przerzuceniu informacji na multimedialnych panelach, usytuowanych w ściankach z drewnianych i urokliwych belek, można wpisać się do księgi (czyt. zeszytu). Forma dowolna: intencja, podziękowanie lub innego rodzaju twórczość własna. Następny punkt programu to cela Brata Alberta, w której moją szczególną uwagę przykuły sandały, ułożone równiutko, prostopadle do łóżka, idealnie pod kątem 90 stopni. Jeśli Brat Albert rzeczywiście był tak schludny i dokładny, to czapki z głów. A tak na poważnie, to czapki z głów przed Bratem Albertem ściągnąć wypada z innego powodu.
Wychodząc z pustelni łatwo minąć kompletnie niemultimedialne drewniane tablice. Na tych kompletnie nie cyfrowych nośnikach kilka zdjęć i sporo słów, wśród których wyróżniają się te: "Być dobrym jak chleb." To słowa Brata Alberta, który odkrył, że Bóg kocha go za darmo i pomimo jego słabości. Doświadczenie bezwarunkowej Bożej miłości skłoniło go do przyjęcia takiej samej postawy wobec bliźnich. Zrozumiał, że życie nie polega na otaczaniu się ludźmi, którzy cię kochają, ale na tym, żeby kochać innych. W wieku 42 lat Adam Chmielowski przyjął imię Brata Alberta. Pełnię szczęścia odnalazł w służbie dla krakowskich bezdomnych. Opiekował się nimi, uczył pracy i był przy nich całym sobą. Wokół niego zaczęły gromadzić się inne osoby zafascynowane poświęceniem i oddaniem Brata. Wyrosły z tego zgromadzenia zakonne braci i sióstr, które dzisiaj prowadzą działalność w całej Polsce i kilku innych krajach świata. Z ziarna, które zasiał, powstało urodzajne pole. Historia Brata Alberta i jego przesłanie - "być dobrym jak chleb", jest dla mnie sednem majowych podróży. Być dobrym nie dla siebie, ale dla innych. Być, dzielić się sobą, nie patrząc na różnice zdań czy poglądów. Brat Albert, karmiąc bezdomnych, nie pytał ich o to, czy są katolikami czy ateistami. Wyciągał rękę nie po to, żeby brać. Wyciągał ją, żeby dawać.
Gdy wchodziłem na Giewont, gdzieś z tyłu głowy cały czas wybrzmiewały mi słowa Brata Alberta. Trzymając się łańcucha u szczytu góry, patrzyłem w dół i czułem, jak bardzo jestem mały. Ogrom przestrzeni, który był przed moimi oczami, sprawił, że w jednej chwili znalazłem w sobie bardzo dużo pokory, której na co dzień ogromnie mi brakuje. Człowiek nie jest centrum wszechświata. Gdyby był, to nie byłby tak bezradny wobec natury. A jest bezradny jak dziecko we mgle. Bracie Albercie, dziękuję za tę lekcję.
Mówią, że najciemniej jest pod latarnią. Może to i prawda. Jako ludzie dostaliśmy pod opiekę całą ziemię. Dostaliśmy jasne wskazówki, jak mamy traktować ją i siebie nawzajem. Dla ziemi być dobrym gospodarzem, dla drugiego człowieka - bratem. Jezus bardzo jasno stwierdził, które przykazanie jest najważniejsze: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy" (Mt 22, 37-40). Może warto o tym pamiętać przed kolejnym biciem piany w komentarzach i dyskusjach. Lekcja pokory jest jedną z najważniejszych w życiu człowieka, może to dlatego jest tak trudna.
Skomentuj artykuł