Dwie służby. Co jezuita robi w laboratorium kryminalistycznym?

Mateusz Kowalcze SJ (Fot. archiwum prywatne)

Ojciec Mateusz na tropie zbrodni to nie tylko fikcja filmowa. O tym, jak doktorat z chemii i pasja w tej dziedzinie zawiodły go do pracy w laboratorium kryminalistycznym, opowiada o. Mateusz Kowalcze SJ, jedyny ksiądz w polskiej policji, którego umiejętności pomagają ścigać przestępstwa.

Dominika Miros: Jak to się stało, że jezuita pracuje w laboratorium kryminalistycznym?

DEON.PL POLECA

Mateusz Kowalcze SJ: Jezuici jako zakon mają bardzo zindywidualizowaną formację, czego sam od ponad dziesięciu lat doświadczam. Kiedy kończyłem jeden z etapów formacji, pojawiła się możliwość pracy w Laboratorium Kryminalistycznym Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, i po głębszym rozeznaniu, przełożeni zgodzili się bym podjął takie zaangażowanie. Efekt jest taki, że o ile mi wiadomo, jestem jedynym księdzem w Polsce, który pracuje w policji w takim charakterze. Oczywiście, nie byłoby na to szans, gdybym nie miał odpowiedniego wykształcenia i predyspozycji.

Rozumiem, że to nie studia teologiczne umożliwiły podjęcie tej pracy?

- Nie, studia teologiczne nie były konieczne, ale często się przydają. Zanim wstąpiłem do Zakonu, ukończyłem studia licencjackie z chemii na Uniwersytecie Opolskim, a następnie już jako jezuita odebrałem gruntowne wykształcenie filozoficzno-teologiczne na naszych uczelniach: Akademii Ignatianum w Krakowie i Collegium Bobolanum stanowiącego sekcję Akademii Katolickiej w Warszawie.

Ponieważ przełożeni planowali mnie zaangażować w pracę w szkole, to w międzyczasie, zgodnie z sugestią Prowincjała, uzupełniłem wykształcenie chemiczne, kończąc technologię chemiczną na Wydziale Inżynierii Materiałowej i Ceramiki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W tym czasie pracowałem już jako nauczyciel chemii i religii w naszym ówczesnym krakowskim gimnazjum, które – po zmianach w systemie edukacji – funkcjonuje obecnie jako KOSTKA Publiczne Liceum Jezuitów.

Jakoś tak się złożyło, że na tyle dobrze udało mi się połączyć pracę w szkole i studia na AGH, że zaproponowano mi tam podjęcie doktoratu z chemii analitycznej. Doktorat obroniłem dwa lata temu, a w zeszłym roku otrzymałem za tę dysertację nagrodę Komitetu Chemii Analitycznej Polskiej Akademii Nauk. Te osiągnięcia na polu naukowym znacznie poszerzyły horyzonty możliwego zaangażowania apostolskiego, czego efektem jest praca we wspomnianym Laboratorium Kryminalistycznym.

Czym zajmuje się kryminalistyka?

- Kryminalistyka jest interdyscyplinarną dziedziną wiedzy zajmującą się zasadami, sposobami i metodami rozpoznawania i wykrywania poszczególnych przestępstw i ich sprawców; czyli upraszczając, kryminalistyka ma na celu wykrycie danego przestępstwa i wskazanie jego sprawcy. W tym celu wykorzystuje się wiedzę z wielu dyscyplin naukowych - eksperci laboratorium, w którym pracuję, wykonują specjalistyczne badania z zakresu biologii, chemii, daktyloskopii, traseologii, mechanoskopii, balistyki, osmologii, badań dokumentów czy badań cyfrowych nośników danych. Współpracujemy również z innymi policjantami, służbami i instytucjami naukowymi.

Wymieniłeś sporo specjalistycznych dziedzin wiedzy. Możesz powiedzieć, jakie badania są wykonywane w ramach każdej z nich?

- Ponieważ kryminalistyka wykorzystuje specjalistyczną wiedzę z różnych dyscyplin naukowych, w laboratorium pracują eksperci w każdej z tych dyscyplin, co pozwala na bardzo wszechstronną i dokładną analizę materiału dowodowego. Na miejscu danego zdarzenia mamy do czynienia najczęściej z różnymi rodzajami śladów kryminalistycznych, które są identyfikowane i zabezpieczane przez techników kryminalistyki. Biolodzy dokonają profilowania pozostawionego przez sprawcę DNA oraz zidentyfikują, czy rdzawe plamy na podłodze powstały z ludzkiej krwi. Ekspert z zakresu mechanoskopii będzie ustalał, jakim narzędziem została przecięta kłódka, a ekspert z zakresu daktyloskopii zwizualizuje i zanalizuje linie papilarne (czyli „odciski palców”) pozostawione przez sprawcę. Osmolog będzie analizował ślady zapachowe, a traseolog ślady butów. A to i tak tylko przykładowe badania, jakie mogą wykonywać poszczególni eksperci.

Czy tak wąska specjalizacja pomaga wykorzystywać postęp technologiczny zachodzący w poszczególnych dziedzinach?

- Jak najbardziej. Trudno byłoby być specjalistą z wielu dziedzin nauki, czasami dość odległych od siebie; zwłaszcza, że kryminalistyka wykorzystuje najnowsze dostępne metody badawcze. W laboratorium dysponujemy sprzętem na bardzo wysokim poziomie, umożliwiającym dokładne i specjalistyczne pomiary. A każdy otrzymany wynik trzeba również zinterpretować.

Ile jest takich laboratoriów kryminalistycznych w Polsce?

- Policja prowadzi obecnie 17 laboratoriów, nad którymi nadzór merytoryczny sprawuje Centralne Laboratorium Kryminalistyczne w Warszawie.

Co jest dokładnie przedmiotem twojej pracy?

- Pracuję jako chemik w pracowni chemii, gdzie wraz z innymi funkcjonariuszami policji i pracownikami dokonuję analizy chemicznej dostarczonego materiału dowodowego.

Materiał ten zostaje zabezpieczony w postaci śladów i przedmiotów przez policję lub inne powołane do tego służby i organy procesowe, po czym – jeśli wymaga on dokładnych analiz lub wykorzystania specjalistycznej wiedzy – jest przesyłany właśnie do laboratorium celem wykonania odpowiednich badań.

Na jakiego typu materiale dowodowym pracujesz? Włosy, zapach, odcisk buta, krew?

- Ponieważ jestem chemikiem, to najczęściej analizuję różnego rodzaju substancje lub mieszaniny, aby ustalić ich skład chemiczny, szczególnie czy zawierają jakieś materiały niebezpieczne lub nielegalne. Z tych rzeczy, które wymieniłaś to, jeśli mam już z czymś do czynienia, to z krwią. Włosy najczęściej poddawane są analizie przez biologów sądowych lub toksykologów, śladami zapachowymi zajmują się koledzy z pracowni osmologii, a śladami butów czy opon koledzy z pracowni traseologii.

Czy na podstawie odcisku buta można określić wzrost danej osoby?

- O to musisz zapytać właśnie specjalistów z traseologii i antropologii, gdyż oni zajmują się analizą takich śladów. Ja jako chemik mogę ustalić na przykład skład chemiczny substancji porzuconej przez uciekającego przestępcę.

Ile trwa analiza danego materiału dowodowego, którym się zajmujesz? Znamy amerykańskie filmy, gdzie wynik otrzymuje się w ciągu kilku minut, a przestępcy łapani są w czasie jednego odcinka serialu.

- Niestety, badania nie trwają tak szybko, jak wynika to z filmów czy seriali. Gdyby zachować proporcje, to najszybsza i najprostsza analiza chemiczna zajęłaby przynajmniej kilka odcinków, a sprawy bardziej złożone przynajmniej jeden sezon serialu. Wiele zależy od złożoności sprawy, a także rodzaju i ilości zabezpieczonego materiału dowodowego, bo do każdej analizowanej substancji dobiera się odpowiednie metody badawcze.

Możesz podać przykład?

- Jeżeli mamy do czynienia z substancją, która jest bardzo lotna i ulega rozkładowi w wyższych temperaturach, to badamy ją takimi metodami, które nie wymagają zastosowania wysokich temperatur.

Pytanie, które muszę ci zadać, bo zawsze pojawia się w tego typu wywiadach - czy istnieje zbrodnia doskonała?

- Muszę cię rozczarować, ale - według mnie - zbrodnia doskonała nie istnieje. Każde przestępstwo pozostawia po sobie ślady. Zwłaszcza, jeżeli przestępca działa spontanicznie, bez przygotowanego wcześniej planu. A nawet jeśli dane przestępstwo jest zaplanowane bardzo precyzyjnie, to w dobie współczesnej technologii, którą dysponujemy, możliwe jest ustalenie i wykrycie sprawcy.

Co się zmieniło, że można obecnie wykryć sprawcę i opisać zbrodnię, która nie została wykryta powiedzmy 15-20 lat temu?

- Jeśli chodzi o chemię, to powstają nowe metody lub modyfikacje już stosowanych metod, które są coraz bardziej czułe, o coraz większej specyficzności, a także mające coraz niższą granicę oznaczalności. Oznacza to, że w zabezpieczonym 15 czy 20 lat temu materiale dowodowym możemy wykryć ślady substancji cały czas tam obecnej, lecz niemożliwej do identyfikacji w tamtym czasie z powodu jej zbyt małej ilości lub innych właściwości.

Czy coś jeszcze się zmieniło?

- Zmniejsza się ilość materiału, który potrzebujemy do wykonania analizy, a z drugiej strony urządzenia analityczne, które wykorzystujemy, są coraz bardziej złożone. Sukcesywnie skraca się także czas trwania poszczególnych analiz.

W jaki sposób w laboratorium realizujesz swoją jezuicką misję? Czy współpracownicy wiedzą, że jesteś jezuitą? Jak na to reagują?

- Z perspektywy Towarzystwa Jezusowego możliwość pracy w laboratorium nie tyle jako ksiądz, co jako specjalista z konkretnej dziedziny naukowej, jest dość unikalną możliwością nienachalnej ewangelizacji. Osoby, z którymi na co dzień współpracuję doskonale wiedzą, że jestem księdzem – była to chyba pierwsza informacja o mnie, jaką usłyszeli. Większość osób także wie, że jestem jezuitą, a reakcje są pozytywne – nie pamiętam, by do tej pory ktoś jakoś negatywnie zareagował z tego powodu. Czasami o tym, że jestem księdzem czy jezuitą ktoś się dowiaduje dopiero pod koniec rozmowy, i bywa tym faktem nieco zaskoczony.

Ponieważ jestem pracownikiem cywilnym, to przeszedłem dokładnie takie same etapy rekrutacji, jakie przechodzi każdy inny pracownik cywilny. Bycie jezuitą w procesie rekrutacji ani mi nie pomogło, ani nie zaszkodziło. W komendzie i w laboratorium jestem przede wszystkim „kolegą z pracy”, a bycie księdzem jest niejako obok tego. Każdy kto potrzebuje czy ma jakąś sprawę do księdza, czy po prostu chce pogadać, to wie, że można mnie znaleźć w laboratorium.

Oczywiście, oprócz mnie w komendzie posługuje także normalnie kapelan policji, a ja staram się uczestniczyć w różnych religijnych wydarzeniach z życia małopolskiego garnizonu.

Czy w związku z tym ktoś prosił cię już o jakąś pomoc duszpasterską?

- Miałem już sporo takich sytuacji, gdzie rzeczywiście ktoś przychodził i pytał mnie o coś bardziej lub mniej duchowego i na tyle, na ile mogłem, to starałem się pomóc, także od strony sakramentalnej.

Punktem wyjścia takich spotkań jest fakt, że jako „kolega z pracy” jestem regularnie dostępny, z wieloma osobami współpracuję, i wszyscy wiedzą, gdzie można mnie w razie potrzeby znaleźć. Zauważam też, że jest między nami większa otwartość, zaufanie czy zrozumienie specyfiki pracy policji. I to otwiera całkowicie nowe pole do ewangelizacji, czy do rozmowy na różne trudne tematy, których doświadczamy.

W swojej pracy masz do czynienia ze złem, choć nie bezpośrednio z samymi przestępcami. Czy przez to, że jesteś jezuitą jest ci łatwiej, bo masz ten eschatologiczny horyzont czy może jest ci przez to trudniej?

- Powiedziałbym, że poprzez tę pracę jest mi znacznie łatwiej zobaczyć zło w bardzo namacalnej, materialnej, fizycznej postaci, ale tak jak zauważyłaś, nie mam bezpośrednio do czynienia ze sprawcami tego zła. Myślę, że bycie jezuitą, czy księdzem jest istotne o tyle że, jako ksiądz dysponuję pewną przeciwwagą - w sakramencie pokuty i pojednania wielokrotnie mogłem doświadczać ludzkiego nawrócenia czy głębokiego żalu za popełnione grzechy, wyrządzoną krzywdę czyli właśnie za dokonane zło. Funkcjonariusze czy pracownicy policji też mają pewną odskocznię od zła, z którym się na co dzień spotykają – mają swoje rodziny, dzieci, bliskich, od których codziennie doświadczają wiele dobra i pociechy.

Jak reagujesz duchowo na pracę, którą wykonujesz i miejsce, gdzie pracujesz?

- Zasadniczo w pracy skupiam się na tym co mam robić, czyli na wykonywaniu poszczególnych analiz i tutaj nie ma za bardzo miejsca na to, o co pytasz. Natomiast czasami pojawiają się pewne sytuacje graniczne, które skłaniają mnie do większej refleksji i modlitwy. Dodatkowo jako ksiądz raz w miesiącu sprawuję Mszę świętą za wszystkich funkcjonariuszy i pracowników naszego laboratorium.

Rozmawiała Dominika Miros

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dwie służby. Co jezuita robi w laboratorium kryminalistycznym?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.