Gwiazda Eurowizji o Bogu: dla mnie jest On wszystkim, do czego powinniśmy dążyć

Baby Lasagna, a właściwie Marko Purišić jest chorwackim piosenkarzem, który zrobił furorę na zeszłorocznej Eurowizji. Zdobył drugie miejsce, wykonując piosenkę "Rim Tim Tagi Dim". Chociaż na pierwszy rzut oka Marko nie przypomina kogoś, kto ma jakikolwiek związek z Bogiem, piosenkarz jest w rzeczywistości głęboko wierzącym człowiekiem.

• Baby Lasagna (Marko Purišić) to chorwacki artysta, który zdobył drugie miejsce na Eurowizji 2024. Jak twierdzi, nie szuka sławy, lecz kontaktu z ludźmi poprzez muzykę.
• Otwarcie mówi o swojej wierze, nawróceniu i duchowej przemianie, która zaczęła się w trudnym momencie jego życia.
• Podkreśla, że prawdziwe szczęście nie leży w sukcesie czy pieniądzach, lecz w relacji z Bogiem, który jest dla niego "wszystkim, do czego powinniśmy dążyć".

O swoim sukcesie podczas Eurowizji, zdradliwej sławie, nawróceniu i wierze w Boga Baby Lasagna rozmawia z dziennikarzem Onetu.

"Nie liczą się dla mnie statuetki"

– Nawet przez sekundę nie przeszło mi przez myśl: "to ja powinienem wygrać" [Eurowizję - przyp. red.], nic z tych rzeczy. Nie liczą się dla mnie statuetki, a ludzie przychodzący na koncert. Nie przychodzą tam składy jury, sędziowie, tylko ludzie, dla których moja muzyka coś znaczy – przyznaje Marko Purišić.

Chorwat mówi też o złej stronie sławy, o której śpiewa w swoim debiutanckim albumie "DMNS & Mosquitoes". – Zabawne jest myślenie, że ludzkie szczęście pochodzi ze sławy, pieniędzy czy innych tego typu rzeczy. To oczywiście nieprawda – zauważa artysta. Podkreśla, że prawdziwe szczęście leży zupełnie gdzie indziej i nie ma związku z pogonią za sławą czy pieniędzmi.

Baby Lasagna dzieli się też swoją wiarą w Boga. W dzieciństwie chodził do kościoła, ale jedynie "na polecenie ojca i matki". Gdy miał kilkanaście lat, zaczął zaniedbywać wiarę.

– Wszystko, co mówiła Biblia, zawierało wiele sprzeczności. Łatwo jest zadawać pytania, na które początkowo trudno było odpowiedzieć. Na przykład: "dlaczego Bóg pozwala, by działy się złe rzeczy?". Zbudowałem podstawy swojego myślenia, swój wewnętrzny krąg wokół ateistów i byłem agnostykiem, może nawet bardziej ateistą – wyznaje muzyk.

Jak sam przyznaje, w pewnym momencie zaczął prowadzić „idealne życie”. Budził się rano, chodził na siłownię, pracował jako autor piosenek. Czuł jednak, że to wszystko nie przynosi mu prawdziwego szczęścia. „Czułem niepokój, pustkę, niezadowolenie” – mówi Purišić.

Gwiazda Eurowizji o swojej wierze w Boga

– Pewnego dnia czułem się tak bardzo zdołowany i nie mogłem nad tym zapanować, jakbym stracił wszystko. Zacząłem płakać, czułem się nieszczęśliwy. Mimo że byłem umówiony na randkę z moją żoną, wtedy jeszcze dziewczyną, a ona na mnie czekała — ja zawróciłem do domu i się położyłem. Zadzwoniłem do taty, a on powiedział mi, że chyba ma na to dobrą radę i zaprowadził mnie do księdza – opowiada 29-latek.

To spotkanie było dla Marko przełomowe. – Porozmawiałem z nim [księdzem] i poczułem, jakby coś we mnie wybuchło. To nie było natychmiastowe, ale poczułem miłość i spokój. Zrozumiałem, jaką miłość mam w swoim życiu i pojąłem, że to była odpowiedź, której szukałem. To nie zadziałało jak magiczna różdżka, bo nadal walczyłem z niepokojem, ale był to przełom, dzięki któremu znów zwróciłem się do Boga. Dla mnie jest On ostatecznym stwórcą i wszystkim, do czego powinniśmy dążyć i czemu powinniśmy służyć – przyznaje Chorwat.

– Znam wielu ludzi, którzy mówią: "jestem religijny, ale nie chodzę do kościoła". To tak jakby mówić: "kocham siłownię, ale na nią nie chodzę". Bracie, musisz pójść poćwiczyć! Kościół to siłownia dla mojego ducha. Musisz tam pójść, spotkać Boga i Jezusa – dodaje.

Źródło: onet.pl / tk