Miłość, która zakończyła się za wcześnie. O niezwykłej więzi Edmunda Wojtyły i jego narzeczonej
Jadwiga Urban była narzeczoną Edmunda Wojtyły, brata św. Jana Pawła II. Edmunda i Jadwigę łączyła niezwykła więź, pełna wzajemnego szacunku, przyjaźni i poczucia szczęścia z każdej chwili spędzonej wspólnie. Ich miłość zakończyła się zbyt wcześnie, śmiercią Edmunda. Była to jednak miłość prawdziwa. O relacji między Jadwigą Urban a Edmundem Wojtyłą pisze Milena Kindziuk w wydanej właśnie książce „Edmund Wojtyła. Brat św. Jana Pawła II”.
Jadwiga Urban urodziła się w 1908 roku. Dzieciństwo spędziła w Mucharzu, miejscowości leżącej niedaleko Wadowic. Mieszkała z rodzicami, dwiema siostrami: Marią i Janiną oraz bratem Władysławem. Wychowała się w dobrej rodzinie, patriotycznej i religijnej. Jadwiga była dobrą, uśmiechniętą i urokliwą dziewczyną. Nic więc dziwnego, że tak bardzo spodobała się Edmundowi. Swojego przyszłego narzeczonego poznała dzięki swej siostrze Janinie, która była koleżanką klasową Edmunda.
Rozpoczęło się od Babiej Góry
Pierwsze spotkanie Jadwigi i Edmunda miało miejsce podczas wyprawy na Babią Górę w roku 1921. - Na pierwszej wycieczce, zorganizowanej przez naszego ojca, przyjechało kilku kolegów Janki: Jacek Bentkowski, Józef Homme, Letek Lewinger i Edmund Wojtyła. Było to chyba po ukończeniu kl. V gimnazjum – wspominała Jadwiga Urban.
Zanim „Wiśka” i „Ekuś” (tak zwracali się do siebie Jadwiga i Edmund) stali się parą zakochanych, przez długie lata darzyli się głęboką przyjaźnią. Oboje kochali góry i to właśnie wspólne górskie wycieczki wzmacniały ich więź i dojrzewającą miłość.
- Każde wakacje spędzaliśmy razem, chodząc na wycieczki w Beskidy, Tatry, Pieniny z członkami mojej rodziny, ojcem, bratem i siostrą. W domu moich rodziców czuł się Edmund, jakby należał do naszej rodziny. Tak go też traktowali moi rodzice i rodzeństwo – mówiła Jadwiga Urban.
To właśnie w Mucharzu, a także pośród górskich szlaków pogłębiała i rozwijała się miłość zakochanych, a Jadwiga i Edmund stawali się sobie coraz bardziej bliscy. Byli radosnymi, pełnymi energii ludźmi. Oboje kochali życie. Zwłaszcza wtedy, gdy wspólnie mogli przemierzać szczyty polskich, czarujących gór.
Poważne zamiary Edmunda
W sierpniu 1927 roku, kiedy Edmund skończył 21 lat i był już dojrzałym mężczyzną, powoli krystalizowały się jego plany na przyszłość. Jak wspomina Jakub Kłosiński, krewny Jadwigi Urban, Edmund „miał poważne zamiary wobec dziewiętnastoletniej Jadwigi”.
Krewni Urbanówny nie mieli wątpliwości, że w tym okresie „Wiśka” i „Ekuś” byli już narzeczeństwem. Para planowała ślub i wspólne życie.
Po zakończeniu szkolnej nauki Edmund wyjechał z rodzinnego domu na studia. „Widywali się niezbyt często i raczej na krótko, gdyż dzieliła ich spora odległość: on studiował w Krakowie, ona pracowała już wtedy jako nauczycielka w siedmioklasowej szkole powszechnej w Kutnie. Więcej czasu spędzali razem podczas ferii i wakacji. Jadwiga przyjeżdżała wtedy do domu rodzinnego w Mucharzu, a Edmund ją tam odwiedzał. Wędrowali razem po górach, a w czasie rozłąki pisali do siebie listy” - pisze Milena Kindziuk w książce.
Ostatnie spotkanie zakochanych
Jadwiga i Edmund szczerze się kochali, a ich miłość kwitła. Nastał jednak sierpień 1932 roku, kiedy narzeczeni spotkali się po raz ostatni. „Ekuś” wracał z Mucharza od swojej ukochanej do Bielska, gdzie pracował jako lekarz. Tym razem jednak pożegnanie było inne niż dotąd.
Gdy po ostatniej naszej wycieczce w Tatry i Pieniny odjeżdżał z Mucharza, dałam mu bukiet białych róż, bo przechodząc koło krzewu w naszym ogrodzie, stanął w zachwycie, wąchał i nie mógł oderwać oczu od tych kwiatów.
- Zerwałam więc odruchowo kilka i wręczyłam mu na drogę. Siostra moja Maria, nieco przesądna, nie mogła mi nigdy darować tego, bo białe róże to zły omen. Żegnał nas, powiewając tymi kwiatami. Takiego zapamiętałam na zawsze – wspominała Jadwiga.
Śmierć Edmunda
Jesienią 1932 roku do szpitala w Bielsku trafiła młoda kobieta, Rozalia, u której doktor Wojtyła rozpoznał zakaźną szkarlatynę. Były marne szanse na uratowanie życia kobiety, jednak Edmund postanowił zrobić wszystko, aby ocalić Rozalię.
Jako jedyny z całego szpitalnego personelu czuwał przy chorej, podawał lekarstwa i opiekował się nią. Młoda kobieta, w obecności doktora Wojtyły zmarła, lecz Edmund do końca wypełnił swoją misję.
Doktor Wojtyła zaraził się od Rozalii szkarlatyną. „Błyskawicznie tracił siły. Miał gorączkę dochodzącą do czterdziestu stopni, do tego drgawki. Ciało i twarz pokrywały coraz bardziej rozległe czerwone plamy, które przemieniały się w rany. Nudności, bóle głowy, zapalone gardło, biały język” – pisze autorka biografii brata papieża.
Edmund zmarł 4 grudnia 1932 roku mając zaledwie 26 lat. Jadwiga Urban dowiedziała się o śmierci ukochanego dopiero po jego pogrzebie, gdyż cały czas przebywała w Kutnie. Tym bardziej boleśnie przeżyła odejście swojego narzeczonego.
"Ekusiu, jeżeli tam jesteś, daj znać!"
- Wkrótce po śmierci Jadwiga i jej siostra Janina udały się na Leskowiec. Dokładnie w te same miejsca, gdzie bywały razem z Edmundem. Nagle Janina spojrzała w niebo i zawołała: "Ekusiu, jeżeli tam jesteś, daj znać!". I wtedy huknął w pobliżu grom z nieba. Obie były przekonane, że w ten sposób Edmund dał im znak – opowiada Barbara Kłosińska-Gębarzewski, córka chrzestna Jadwigi Urban.
Narzeczona Edmunda tak wspominała swojego ukochanego: „Edmund był chłopakiem niezwykle skromnym (…). Pamiętam tylko jego szare oczy, zawsze śmiejące się, promieniujące dobrocią. Właśnie ta dobroć, życzliwość, uczynność widoczne były w każdym jego geście, można powiedzieć na każdym kroku”.
Skomentuj artykuł