Ocaleni z niewoli tworzą grupę cyrkową

Ocaleni z niewoli tworzą grupę cyrkową
(fot. nvl.ne)
PAP / mm

Wiele nepalskich dzieci trafia do indyjskich cyrków, gdzie występują jako akrobaci i żonglerzy. W rzeczywistości są niewolnikami wyzyskiwanymi przez okrutnych właścicieli cyrków. W Nepalu działa pierwsza grupa cyrkowa złożona z uratowanych młodych artystów.

Bijay błyskawicznie wspina się po czerwonej szarfie na wysokość sześciu, może nawet siedmiu metrów, sprawnie owijając materiał wokół nóg, ramion i tułowia. Wisząc tak dłuższą chwilę z rozpostartymi ramionami spogląda na wszystkich z góry niczym ogromny, zadowolony z siebie pająk. Chwilę później, wykonując figury akrobatyczne od których nieprzywykłym obserwatorom robi się słabo, zjeżdża na matę.

"Miałeś zrobić coś innego. Zapomniałeś? Jeszcze raz" - śmieje się trenerka akrobacji Wendy Regan i cierpliwie tłumaczy sekwencję figur, którą Bijay ma wykonać. Z twarzy osiemnastoletniego chłopaka nie znika uśmiech, chociaż widać, że jest skupiony na zadaniu.

DEON.PL POLECA

Na sali gimnastycznej trwa szaleństwo cyrkowe. Na niebieskiej szarfie wisi Meena, na matach pod linami inna z dziewczyn wykonuje skok z obrotem i miękko ląduje w ramionach Amana i trenera Paula Evansa. Obok kolejna dziewczyna ćwiczy z obręczami hula-hop, energicznie kręcąc kilkoma naraz. Jej koleżanki żonglują maczugami cyrkowymi, ktoś uparcie krąży po sali na monocyklu.

"Prawie wszyscy tutaj, oprócz Bijaya na szarfie i Ranjita, zostali uratowani z cyrków w Indiach, gdzie byli niewolnikami" - mówi PAP Abha Karki z organizacji Freedom Matters, która walczy z przemytem nepalskich dzieci do cyrków w Indiach. Tłumaczy, że właściciele indyjskich cyrków upodobali sobie małych Nepalczyków z powodu jaśniejszej cery i egzotycznej urody. Co więcej, w biednym Nepalu łatwiej przekonać rodziców do oddania dziecka; pośrednicy zazwyczaj płacą im 1000 nepalskich rupii (ok. 30 zł).

Do cyrków trafiają nawet pięcio-, siedmioletnie dzieci. Uczą się tam m.in. akrobatyki i żonglerki, a następnie przez lata występują na arenie. Widzowie nie mają świadomości, że młodzi artyści są bici i trzymani pod kluczem wbrew swojej woli. W ciągu ostatnich dziesięciu lat z cyrków w Indiach uratowano około 400 dzieci.

"Cyrk to dla nich trauma" - mówi Ali Williams, dyrektor artystyczna i założycielka renomowanego NotFitState Circus z Anglii, która bierze udział w eksperymencie z nepalskim cyrkiem Sapana złożonym z uratowanych dzieci. "W indyjskich cyrkach zmuszano ich do występów, dlatego kiedy zaproponowaliśmy im budowę grupy cyrkowej, byli bardzo sceptyczni" - zaznacza.

Ale Sapana nie jest tradycyjnym cyrkiem. "W Europie odchodzimy od tradycyjnych form, które są po prostu występem gimnastycznym. Współczesny cyrk stara się opowiadać konkretną historię poprzez akrobatykę, żonglerkę, światło, muzykę i taniec. Takie przedstawienie wymaga wielkiej kreatywności i wrażliwości artystycznej" - podkreśla.

Ali Williams mówi, że młodzi artyści szybko złapali, o co chodzi w takim cyrku. "Przedstawienia oparte są na ich trudnych doświadczeniach, opowiadają w nich o swoim życiu. Są niesamowicie twórczy i wrażliwi" - zaręcza.

"Pomysł ze współczesnym cyrkiem narodził się, gdy okazało się, że nie wszystkie uratowane dzieci mogły wrócić do rodzin. Szkoda też było ich umiejętności. W Nepalu nie ma takiej trupy cyrkowej" - tłumaczy Abha Karki.

Cyrkowcy Sapany to raczej nastolatkowie i młodzi ludzie w wieku od 16 do 20 lat niż dzieci. W cyrku zarabiają około 8 tys. rupii (240 zł), całkiem dobrze jak na nepalskie warunki. Oprócz tego mają zapewniony internat i szkołę. "Rano uczą się angielskiego i chodzą do szkoły, po południu, pięć razy w tygodniu, trenują i przygotowują program" - mówi Abha.

Niechętnie wracają do przeszłości. "Mój tata i mama zmarli, a brat po prostu zniknął. To co miałem zrobić?" - mówi wzruszając ramionami Bijay, który specjalizuje się w akrobatyce powietrznej na szarfie. Opowiada, jak znalazł się na ulicy i jak zbierał plastikowe butelki i makulaturę, żeby przeżyć. Nie może jednak zachować powagi i każde pytanie obraca w żart. Woli mówić o przyszłości: "Chciałbym z grupą podróżować po świecie. Co jest po drugiej stronie globu? Tam chciałbym pojechać. No, może jeszcze zobaczyć piramidy w Egipcie!".

Kiedy Aman miał sześć lat został uratowany z "Wielkiego Cyrku Bombajskiego" występującego w Delhi, ale dla siedemnastolatka ważniejsza jest teraz gimnastyka. Rok temu na krajowych zawodach w Dhangadi zdobył cztery złote, srebrny i dwa brązowe medale. Meena, akrobatka powietrzna, uratowana z cyrku w Gorakhpurze siedem lat temu, na tych samych zawodach zdobyła złoto w drużynie. "To świetni gimnastycy, którzy poradziliby sobie w dobrych grupach cyrkowych w Europie" - nie może nachwalić się Ali Williams.

Osiemnastoletni Bijay, który wychował się na ulicy i późno zaczął trenować gimnastykę, szybko się uczy, nadrabia naturalnym talentem. "Wiele osiągnąłem. Dużo pracujemy, nigdy przedtem nie potrafiłem pracować tak ciężko. Teraz popatrz na mnie, nie boję się spaść z wysokości. Zyskałem pewność siebie" - mówi z uśmiechem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ocaleni z niewoli tworzą grupę cyrkową
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.