Jako pierwsza Polka zjechała na nartach z ośmiotysięcznika. „To realizacja marzeń”
Skialpinistka Anna Tybor zdobyła ośmiotysięcznik Manaslu (8156 m) bez użycia tlenu, a następnie zjechała na nartach jako pierwsza Polka. - Nie myślę o tym w kategorii wyczynu sportowego, to realizacja marzeń - powiedziała.
Sam zjazd na nartach trwał około pięciu godzin, ale cała akcja, z noclegiem w obozie IV i zbieraniem sprzętu z niższych obozów, zajęła ponad dobę.
Tybor jest ósmą Polką na wierzchołku Manaslu, ale trzecią która uczyniła to bez korzystania z tlenu. Pierwszą Polką, która zdobyła szczyt bez tlenu i zeszła do bazy była w 2008 r. himalaistka Kinga Baranowska. Dziesięć lat później dokonała tego Aldona Drabik.
- W górach najwyższych nie ma stopera. Każdy słucha swojego organizmu. W najwyższych partiach było tylko kilka skrętów i odpoczynek, głęboki oddech, by dotlenić płuca. Nie dało się jechać tak, jak na zawodach. Trudno porównywać to w ogóle z zawodami - podkreśliła.
Tybor nie ukrywa, że nie tylko niedostatek tlenu był problemem podczas zjazdu. W akcji towarzyszyło jej dwóch przewodników alpejskich: Marco Majori i Federico Secchi.
- Zmieniała się konsystencja śniegu. Najfajniejszy dla narciarza, lekki, świeży 20 centymetrowy puszek był pod samym szczytem. Niżej była lodoszreń, a na samym dole miękki, mokry śnieg. Noc w obozie czwartym zregenerowała nasze siły i dała radość ze zjazdu w kolejnym dniu. Myślę, że bez tego odpoczynku byłaby nocna walka o przeżycie… - dodała.
- Mam pewne plany na przyszły rok, ale najpierw muszę odpocząć, ochłonąć. Do Włoch wyjechałam w poszukiwaniu wyższych, trudniejszych gór i możliwości doskonalenia umiejętności narciarskich. Po raz pierwszy było to jeszcze na studiach. Przez rok pracowałam w sklepie na pół etatu, a resztę wolnego czasu przeznaczałam na jazdę na nartach, wspinaczkę. Wróciłam do Krakowa, skończyłam studia. Ciągnęło mnie jednak z powrotem w Alpy - powiedziała.
- Trenuję w zasadzie codziennie. Jeden dzień w tygodniu przeznaczony jest na odpoczynek, ale nie zawsze. Czasami spędzam na nartach tylko godzinę, czasami dwie, tyle na ile pozwalają mi obowiązki w pracy. W weekendy znacznie dłużej jestem na stokach - trzy, cztery godziny. Mam rozpisany trening przez mojego trenera - dodała.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł