Jedyna taka kapliczka w Polsce. Jest tajemnicza, zagadkowa, a idąc do niej można zginąć

Na Zalewie Cieszanowickim w województwie łódzkim stoi samotna, zagadkowa i tajemnicza kapliczka. Z pewnością jest wyjątkowa, bo to jedyna pozostałość po dawnej osadzie Borowiec. Kapliczkę charakteryzuje coś jeszcze. Wzbudza respekt i dreszczyk emocji, gdyż idąc do niej, ryzykuje się zdrowie, a nawet życie.
Wyjątkową kapliczkę zbudował prawdopodobnie młynarz Tyrko w 1864 roku. Zamieszkiwał on niewielką osadę Borowiec. W połowie lat 80. XX wieku zdecydowano się zbudować zbiornik retencyjny, co zmusiło mieszkańców tej wsi, a także okolicznych miejscowości do opuszczenia swoich domów, a one same zostały zburzone.
Jedyną pamiątką po osadzie jest kapliczka, stojąca na niewielkim wzniesieniu i otoczona wodą z Zalewu Cieszanowickiego. Dostęp do niej jest bardzo trudny i niebezpieczny, a osoby, które mimo wszystko chcą obejrzeć budowlę z bliska, ryzykują zdrowiem, a nawet życiem.
Kapliczkę oglądał z bliska kilkukrotnie twórca bloga „Wędrówki Po Bezdrożach”. Po raz pierwszy zimą 2018 roku, gdy woda na zalewie zamarzła, ułatwiając dostęp do pozostałości po wsi Borowiec. Podróżnik kolejny raz dotarł do kapliczki w roku 2020, 2021 i w styczniu 2025.
„Całość jak na swoje lata i historię podtopień zachowała się w bardzo przyzwoitym stanie. Nawet firanki w odcieniu szarości trzymają się nadal dzielnie. Zewnętrzne mury, poza jednym fragmentem z tyłu (gdzie odpadł tynk) wyglądają bardzo stabilnie jak na ponad 150 lat. Wnętrze, choć skromne posiada niesamowity klimat i przyznam Wam, że po cichu liczyłem, że tak właśnie będzie. Figurki są w stanie bardzo dobrym, nie nadgryzł ich zbytnio ząb czasu, a obecność św. Krzysztofa świadczy o tym, że kapliczka znajdowała się prawdopodobnie tuż obok drogi. W najgorszym stanie jest sufit, który wykonany ze sklejki jest w dosyć kiepskim stanie” – czytamy na pobezdrozach.com.
Trzeba przyznać, że fotografie kapliczki robią niesamowite wrażenie.
Źródło: pobezdrozach.com / geocaching.com / tk
Skomentuj artykuł