Kapelan o strażakach: To ludzie pokorni. Wiedzą, jak kruche jest życie
- Strażacy to ludzie pokorni. Doświadczenia np. z wypadków samochodowych uświadamiają, jaki człowiek jest słaby, delikatny, jakie to wszystko kruche - mówi ks. Zbigniew Pałka, proboszcz parafii Wyżne pw. Matki Boskiej Wspomożenia Wiernych, kapelan strażaków ZOSP RP w Czudcu.
4 maja przypada wspomnienie patrona strażaków św. Floriana i obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Strażaka. O misji i powołaniu strażaków rozmawiamy z ich kapelanem ks. Zbigniewem Pałką.
Kamil Babuśka: Ksiądz i straż pożarna to dobre połączenie?
Ks. Zbigniew Pałka: - Ze strażą nie miałem wcześniej nic wspólnego. Do parafii Wyżne, która jest położona na trasie z S19, trafiłem cztery lata temu. Tutaj, w gminie, ochotniczych straży pożarnych jest naprawdę dużo.
Na prośbę biskupa zostałem kapelanem strażaków. Na początku nie miałem "zielonego pojęcia" o działaniu na rzecz OSP, ale z doświadczenia z kilku poprzednich parafii wiem, że warto podejmować nowe inicjatywy, nie bać się.
Żeby zostać strażakiem trzeba było pewnie przejść szkolenie.
- Tak, uczestniczyłem w szkoleniach w Państwowej Straży Pożarnej w Strzyżowie. Udało mi się, mimo mojego dość zaawansowanego wieku, zdać egzaminy sprawnościowe teoretyczne i praktyczne, uzyskać uprawnienia ratownika.
Jest to dla mnie szczególnie ważne, bo dzisiaj chorobą świata jest egoizm, który widać na każdym kroku. Zupełnie inaczej jest w przypadku straży pożarnej - ta formacja jest zapatrzona w drugiego człowieka.
Dobrym też odzwierciedleniem tego, są słowa Alberta Einsteina - "tylko życie poświęcone innym, warte jest przeżycia". Jest to też komentarz to przykazania miłości bliźniego, które realizuje właśnie straż.
Ludzie działający w OSP, poza swoją normalną pracą, wykonują także ciężki wysiłek dla drugiego człowieka. W straży jako ochotnicy angażują się np. kierowcy, policjanci, informatycy, nauczyciele. Zdarza się, że OSP udzielają się całe - od dziadka po wnuki.
Pięknie to funkcjonuje. OSP to jedna z najpotężniejszych teraz organizacji w mniejszych miejscowościach. Przykładem jest właśnie moja obecna parafia - ludzie tu są otwarci. Nie zwracają uwagi na swoje wygody, aspiracje. Jak trzeba coś zrobić, to zawsze można na nich liczyć.
Jakie się księdza zadania w Ochotniczej Straży Pożarnej?
- Jest to wszystko dwutorowo prowadzone. Jako kapelan dbam o sprawy duchowe - msze św. za strażaków, wypominki strażackie, święta, sakramenty. Z drugiej strony mam potrzebne uprawnienia, które pozwalają mi w przypadku alarmu jechać na akcję w specjalnym ubraniu tzw. NOMEX. Wtedy oczywiście podporządkowuje się rozkazom dowódcy.
Bywa także i tak, że po zakończeniu akcji, udaję się do karetki, by udzielić sakramentu osobie, która umiera.
Łączenie obowiązków duchowych jak i strażackich jest sporym wyzwaniem. Często brakuje księdzu doby?
- Oprócz tego, mam jeszcze pracę w szkole, jestem sam w parafii, obsługuję dwa kościoły, prowadzę koło narciarskie - mam uprawnienia instruktora. Mój dzień, jest bardzo zapełniony różnymi zajęciami Cieszę się jednak bardzo, że jest dla kogo pracować.
Empatia, poświęcenie się dla drugiego człowieka jest to znak charakterystyczny małych społeczności, w której ksiądz na co dzień żyje.
- Tak, ale te zdolności nie odnoszą się jedynie do społeczności w jej wnętrzu, dlatego że my w 90 proc. udzielamy pomocy ludziom obcym, bo przez Wyżne przebiega trasa przelotowa. W zdecydowanej większości jeździmy do pomocy przy tzw. zdarzeniach drogowych - wypadkach czy kolizjach.
Strażacy to ludzie pokorni. Doświadczenia np. z wypadków samochodowych uświadamiają, jaki człowiek słaby, delikatny, jakie to wszystko kruche. My na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Skomentuj artykuł