Dlaczego obchodzimy Wielki Czwartek?
Wielki Czwartek nie zawsze był obchodzony jako część Triduum Paschalnego. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa z tym dniem w ogóle nie wiązały się jakiekolwiek zwyczaje czy obrzędy. Skąd się wziął zwyczaj obchodzenia Wielkiego Czwartku?
Wielki Czwartek w katolickiej celebrze świąt Wielkanocy jest dniem szczególnym. Znajduje się jednocześnie w dwóch okresach liturgicznych, łącząc w sobie Wielki Post i wyodrębniony czas Triduum Paschalnego. Kończy czas pokuty, aby rozpoczynać chwilę świąteczną. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nie odgrywał on jednak istotnej roli. Nie ma poważniejszych świadectw wskazujących na to, aby z dniem tym wiązała się jakiekolwiek zwyczaje czy obrzędy. Te pojawiają się dopiero na przełomie III i IV wieku, kiedy kształtować zaczął się zwyczaj celebrowania Misterium Paschalnego. Tak jak w starożytnych rytuałach, każda kolejna noc przed Niedzielą Zmartwychwstania przekazywać miała tajemnice wiary, w które wgłębiać mieli się wszyscy wierzący. Misterium było jednocześnie teatrem, dramatem używającym wszelkich środków wyrazu, aby urzeczywistnić skomplikowaną niekiedy narrację teologiczną. Tajemnica związana z niesamowitością faktu zmartwychwstania i dramaturgia ostatnich dni życia Chrystusa skłaniała chrześcijan do ubrania tych dni w symbolikę uderzającą siłą wyrazu, a jednocześnie wprowadzającą w sferę sacrum. Temu służyć miało powolne odkrywanie kolejnych wymiarów świąt, które kryły się w wydarzeniach opisanych w Ewangeliach.
I choć co prawda św. Augustyn pisząc o Triduum Paschalnym wspomina jedynie o dniach ukrzyżowania (Wielki Piątek), pogrzebania (Wielka Sobota) i zmartwychwstania (Niedziela Wielkanocna), to z pewnością na początku V wieku w Wielki Czwartek rozpoczynały się celebracje bezpośrednio związane ze zbliżającym się świętem, a może nawet już do niego należące. Triduum nie należy bowiem traktować jako przygotowanie do świąt. Dla chrześcijan to już były święta, choć każdego dnia przeżywane w inny sposób. Czy więc Wielki Czwartek był częścią Triduum? Trudno jednoznacznie powiedzieć. W tekście pątniczki Egerii z drugiej połowy IV wieku, która w okresie wielkanocnym przebywała w Jerozolimie, czytamy, że w Wielki Czwartek odprawiano poranną Mszę przy relikwiach Krzyża, aby następnie udawać się na Górę Oliwną gdzie rozpoczynano całonocne czuwanie. Możliwe więc, że początkowo dzień ten uznawano jedynie za uroczyste zakończenie Wielkiego Postu. Świadczyć może również o tym fakt, że w Rzymie tego dnia odbywały się głównie obrzędy poświęcenia olejów i przygotowania narzędzi liturgicznych do świętowania Wielkanocy. Był to wszak ostatni dzień sprawowania Eucharystii przez paschalną celebracją. Z tym w dzisiejszej liturgii wiążę się Msza Krzyżma odprawiana w południe w katedrach przez biskupów miejsca. Ta nie należy jeszcze do Triduum, lecz uznawana jest za ostatni akt Wielkiego Postu.
Wielki Czwartek, w kalendarzach występował pod nazwą "feria V in cena Domini" (dzień piąty przy wieczerzy Pańskiej lub przy stole Pańskim). Nie był jednak wspomnieniem ustanowienia Eucharystii - dużo większą uwagę przywiązywano do ostatecznego przygotowania do świąt. Wszystkie obrzędy tego dnia kierowały w stronę pełnego przeżycia misterium. W starożytności ten typ kultu religijnego pozostawiony był jedynie wąskiej grupie wtajemniczonych. Podobnie chcieli traktować to chrześcijanie u progu średniowiecza. Czas Wielkanocy uznawano za moment, w którym wierzący powinien najpełniej uczestniczyć w obrzędach, w tym również przyjąć komunię. Dlatego też w Wielki Czwartek ustalano swoistą listę osób, która do takiej komunii mogła przystąpić. Celebrowanie tego dnia rozpoczynano więc często tzw. Mszą pokutników, na której odpuszczano grzechy osobom, które bądź to przez okres Wielkiego Postu, albo przez ostatni rok odbywały długą i ciężką pokutę. Na początku tej celebry pokutnicy klęczeć mieli w przedsionku świątyni oczekując aż do ołtarza zaprosi ich w imieniu biskupa diakon lub subdiakon. Dopiero po trzecim zaproszeniu podchodzili do celebransa, który udzielał im rozgrzeszenia. Symbolem tego faktu miało być nałożenie białej szaty. Osoby te tego dnia mogły już przystąpić do komunii, włączone ponownie do wspólnoty wiernych. W średniowieczu silne było zresztą przekonanie, że właśnie tego dnia wierzący powinni tłumnie przystąpić do eucharystii. W XIV wieku przyjął się zwyczaj, aby tego dnia papież ogłaszał bullę zawierającą wszystkie klątwy i ekskomuniki. Miało być to oficjalne przypomnienie, kto do komunii przystępować nie powinien.
W obrzędowości ludowej liturgiczny zwyczaj odpuszczania grzechów pokutnikom pozostał w niezwykłym kulcie wody i rytualnych obmyciach. Przyjmowano, że tego dnia każdy człowiek winien wykąpać się w rzece, aby czystym przystąpić do świąt. Tego dnia kończono też sprzątanie domów z wszelkich brudów pozostałych po zimie. Jeśli wioska lub miasteczko znajdowało się obok fundowanych w średniowieczu i czasach wczesnonowożytnych kalwarii, to ich mieszkańcy tego dnia wędrowali na ścieżki kalwaryjskie w stronę symbolicznej rzeki Cedron skąd wyjmowano kamienie, które chronić miały dom przed grzechem i nieczystymi duchami.
Zwyczaj obmycia występował też w liturgii. Już w V wieku pojawia się gdzieniegdzie obywanie nóg zainspirowane kartami Ewangelii. Do obrzędowości zaczęło ono jednak wchodzić w VII wieku, aby na stałe wejść do niej w czasie Soboru Trydenckiego. Biskupi obmywali, na wzór Chrystusa, nogi dwunastu duchownym lub ubogim płci męskiej. Czynili to także królowie i cesarze, którzy mieli obowiązek mycia nóg nędzarzom. Zygmunt III Waza miał jednak zwyczaj ablucji nie tyle ubogich co najstarszych mieszkańców Rzeczpospolitej, których sprowadzano tego dnia na dwór w Warszawie.
Wokół obrzędu mandatum - jak nazywano obmycie nóg - wyrosła najpewniej wieczorna Msza Wieczerzy Pańskiej, rozpoczynająca Triduum Paschalne. W czasie jej trwania po raz ostatni bić miały dzwony. Dopiero Niedzielę Zmartwychwstania ich dźwięk oznaczać miał zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią. W Wielki Czwartek po uroczystym śpiewie "Gloria" dzwony miały zamilknąć zastąpione przez kołatki. Wierni do dźwięku kołatek mogli się jednak przyzwyczaić. Na polskiej wsi przyjął się bowiem zwyczaj biegania z kołatkami i obijania chałup leszczynowymi kijami co odganiać miało post i diabła. W czasie Mszy konsekrowano także hostie na kolejne dni celebry. Po uroczystości zawijano ją w dwa płótna i pozostawiano na bocznym ołtarzu. Zwyczaj ten dał początek Ciemnicy, do której dziś kapłan zanosi po zakończeniu celebry Najświętszy Sakrament jako symbol uwięzienia Chrystusa. W średniowieczu Msza Wieczerzy nie kończyła się jednak w tak smutny sposób. Często urządzano huczne kolacje nawiązujące do Ostatniej Wieczerzy. Kończył je krzyk diakona, który ogłaszał iż Pan został uwięziony. Uczestnicy pozostawiali resztki niedokończonego jedzenia i udawali się na nocne czuwanie. Poprzedzić je mogło ogołocenie stołu ołtarzowego z obrusa i wszelkich narzędzi liturgicznych. Towarzyszyło temu niekiedy obmycie mensy ołtarzowej wodą wymieszaną z winem i gorzkimi ziołami.
Tak nasi przodkowie wchodzili w tajemnicę śmierci Chrystusa.
Artykuł pierwotnie opublikowano na łamach portalu historycznego Histmag.org.
Sebastian Adamkiewicz - członek redakcji portalu "Histmag.org", doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii, współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się m.in. badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku.
Wolna licencja - ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
Skomentuj artykuł