Agnieszka Chylińska w "rozmowie życia": demony przylazły i rozszarpały mi wszystko
"Demony, które krążą wokół mojej głowy są okrutne, są skazujące, są osądzające. Są przede wszystkim prokuratorami. Ja nie mam w swojej głowie adwokata" - mówi Agnieszka Chylińska w "rozmowie jej życia".
Wywiad przygotowany przez agencję Top Management i reżysera Tadeusza Śliwę promuje najnowszy album artystki "Pink Punk". To bardzo bezpośrednia, przebojowa, momentami agresywna, ale przede wszystkim osobista płyta. Taki też jest wywiad, o którym sama Chylińska mówi, że to "rozmowa życia". Towarzyszą jej wieloletni przyjaciele: Kuba Wojewódzki, Edward Miszczak i Marcin Prokop. Nic dziwnego, że od wczoraj jest absolutnym hitem na YouTubie i w mediach społecznościowych.
"Gdyby nie moja ciekawość życia, to by dawno mnie nie było" - mówi Wojewódzkiemu. "Gdyby nie to, że mam tak cudowne dzieci, które nie są świadome, tego migotu tej matki porąbanej, która jednocześnie je tak strasznie kocha tą swoją miłością połamaną, porąbaną, niedoskonałą, ale jednak stara się to klecić na swój sposób" - opowiada o macierzyństwie.
Agnieszka Chylińska. Mama bez ściemy >>
Pytana przez Edwarda Miszczaka o to, ile kosztowało ją wejście na rynek muzyczny, odpowiada, że "cena była potworna". "Gdyby miały to przeżyć moje córki, to ja bym zwariowała jako matka. Dlatego moi rodzice po dziś dzień nie wiedzą, co tam miało miejsce" - wspomina.
"Otaczałam się ludźmi, którzy głównie zajmowali się tym, żeby z tej gówniary trzepać hajs. (…) Pierwsze depresje, załamania, próby samobójcze - to były pierwsze lata O.N.A. [pierwszy zespół Chylińskiej - przyp. aut.]. Ja po prostu czułam, że się mijam z tym snem, który sobie wymyśliłam" - podkreśla po latach.
"Pozamykałam sobie pewne rzeczy w głowie, bo ja zostałam rozjechana w wieku 18 lat przez bardzo dojrzałego faceta, który potraktował mnie jak gówno. (…) To może okrutne co powiem, ale to było za wcześnie. Ja zostałam zniszczona, zepsuta, rozpier…lona po prostu. Ten alkohol, który się pojawił, narkotyki, faceci. To było za szybko. Ja po prostu naśladowałam innych, nie chciałam dla siebie takiej historii" - podsumowuje i wylicza.
"Zawsze chciałam być najlepsza we wszystkim: w byciu złą, w byciu najbardziej wyuzdaną, w byciu najbardziej zachlaną. A potem przyszedł taki moment, w którym stwierdziłam, że odetnę tę część, nie pogodzę się z nią, nie przepracuję jej i to będzie wystarczało do tego, żeby wyjść za mąż (…), urodzić troje dzieci i żyć w tym schemacie, i być w nim szczęśliwa. Do tego doszło moje ówczesne nawrócenie, takie poczucie, że ja właściwie złapałam Pana Boga za nogi i że właściwie mam wszystkie ingrediencje do tego żeby zamknąć swoją książkę i powiedzieć «Jestem szczęśliwa». I tu się bardzo zdziwiłam" - opowiada Marcinowi Prokopowi o nawróceniu, które miało miejsce rok temu.
Agnieszka Chylińska: nawróciłam się dzięki temu człowiekowi >>
Nie było różowo, bo dziś widzi, że właśnie przy spotkaniu z Bogiem wyszedł jej wielki brak pokory. "Mnie się wydawało, że jak sobie zmontuję to CV i pokażę Panu Bogu i powiem «Posłuchaj, więc ja już jestem porządna, wiesz? Mam fajne życie - zobacz, k…wa, wzięłam ślub kościelny i tak dalej, i tak dalej». Gówno. Demony przylazły i rozszarpały mi wszystko".
W rozmowie dużo miejsca zajmuje brak miłości, który towarzyszył jej od dziecka. "Mój ojciec był nieobecny, nigdy go nie było. On pływał. Byłam w nim totalnie zakochana, to taka pierwsza miłość, która mi złamała serce. (...) Tego spojrzenia mi zabrakło w dzieciństwie. Takiego kojącego, w którym dziecko mogło się przejrzeć i się dowartościować. Myślę, że ten ubytek już później mi towarzyszył".
Marcin Prokop dopytywał o wiarę. "Pamiętam też taki moment, kiedy wydawało się, że jesteś szczęśliwa. Bardzo mocno weszłaś w religię, wiarę, Boga, Kościół. Zastanawiam się czy nadal znajdujesz tam ukojenie?".
"Oj tak, przede wszystkim to jest cudowne i to mnie trzyma" - zdecydowanie odpowiada Chylińska, "tylko teraz już jestem łajdakiem, który przychodzi do Pana Jezusa" - od razu dodaje.
"Ja przychodzę jako łobuz i mówię «Czy taką mnie kochasz? Czy taką mnie kochasz, k...a? Czy to prawda, że właśnie taką będziesz mnie kochał? Właśnie taką - niedobrą, egoistyczną, poje…ą, robiącą rzeczy podłe. Czy taką mnie pokochasz?»" - mówi ze łzami w oczach.
"On mówi: «Nie pierd…l, znam Cię» - dodaje Prokop, z którym zgadza się artystka. "On mówi: «Poczekam tu na Ciebie, spoko. Przyjdź do mnie». Ja przyszłam i powiedziałam: «Wszystko zjeb…łam. Przytul mnie, nic nie mów, kochaj mnie»".
"Teraz ta modlitwa jest żarliwsza i teraz ta modlitwa jest bardziej prawdziwa. (…) To jest bardzo fajna relacja i tego nie zgubię. To jest takie przyjście do przyjaciela, któremu się kłamało przez lata" - opisuje.
Skomentuj artykuł