Bez nogi i o kulach weszła na Szpiglasowy Wierch. To wszystko dla dzieci chorych na raka
"Musiałam zrozumieć, że moja niepełnosprawność wcale mnie nie ogranicza, a szukanie wymówek nie wchodzi w grę" - mówi Ewa, która sama walczyła z rakiem. Dzisiaj chce pomagać innym.
Kiedy miała 12 lat w wyniku choroby amputowano jej nogę. Jak sama przyznaje, nowotwór zmienił wszystko w jej życiu. "Musiałam szybko dorosnąć i podjąć się najtrudniejszego wyzwania. Przez długi czas dzielnie znosiłam leczenie, pomimo bólu, jaki towarzyszył mi na każdym kroku" - czytamy na siepomaga.pl. Przez 7 miesięcy leczenia musiała leżeć w łóżku.
"Musiałam zrozumieć, że moja niepełnosprawność wcale mnie nie ogranicza, a szukanie wymówek nie wchodzi w grę. To między innymi sport pokazał mi, że mogę osiągać więcej" - mówi. Zaczęła od wyciskania sztangi na leżąco, w pierwszych zawodach zajęła trzecie miejsce.
Klaudia, przyjaciółka Ewy od trzech lat jest zakochana w górach. Dziewczyny postanowiły razem pojechać na Szpiglasowy Wierch i spędzić w górach cztery dni, żeby w ten sposób pomóc chorym dzieciom. Łącznie pokonały 2346 metrów przewyższenia i przeszły 27 km.
"Postanowiłyśmy podjąć się tego wyzwania we wrześniu, ponieważ jest to Miesiąc Świadomości Chorób Nowotworowych Dzieci i Młodzieży" - czytamy. Poprzez akcję "Do góry kulami" chcą zebrać 78 tys. złotych na zakup dwóch wózków sensorycznych , które wesprą terapię dzieci leczących się onkologicznie w Przylądku Nadziei. Drugim ich celem jest pokazanie chorym dzieciom, że po chorobie mogą żyć pełnią życia, realizować swoje marzenia i pasje.
Zbiórka trwa do końca września, TUTAJ możesz pomóc. Wpłat można również dokonywać na konto Fundacji: 97 1160 2202 0000 0000 9394 2103 w tytule przelewu wpisując Do Góry Kulami.
Skomentuj artykuł