"Mam na imię Julita, samotnie wychowuję dwoje dzieci". W Łodzi pojawiły się specjalne skrzynki pomocy dla bezdomnych

(fot. facebook.com/LodzkiePartnerstwoPomocy)
facebook.com/domnibezdomni / jb

"Często zdarzało mi się, że widziałam bezdomnych, którzy wygrzebywali kiepy z popielniczek, i chciałam im jakoś pomóc, ale nie wiedziałam jak. Długo myślałam nad tym, co zrobić, i w końcu pomyślałam o tym" - mówi pomysłodawczyni.

Skąd taki pomysł?

Na wszystko wpadła... studentka ASP, która ilekroć spotykała bezdomnych, chciała im jakoś pomóc, ale nie wiedziała jak. Przyznaje: "Nie wiedziałam, czy podejść, czy o coś zapytać. Czasem zostawiałam jakieś dwa złote, udając, że mi wypadło. Długo myślałam nad tym, co zrobić, i w końcu pomyślałam o tym".

Jak to działa?

Skrzynki składają się z 12 segmentów-szuflad, do których klucze mają bezdomni. Na małych drzwiach schowków przyklejają kartki, na których zapisują, co im jest potrzebne. Zapisywane są na niej materialne potrzeby, prośby o jedzenie, leki oraz pracę. Chętni mieszkańcy kupują potrzebne rzeczy i wrzucają je przez otwór. Z każdej skrzynki korzysta jedna osoba. Potem potrzebujący, który ma klucz do swojej skrzynki, odbiera ofiarowane mu rzeczy. Po czym może zostawić kolejną kartkę z wypisanymi na niej prośbami.

Skrzynka stoi na Zielonym Rynku (przy Placu Barliciego) między halami. Podobne pomysły pojawiały się już w Warszawie, Ełku i Zielonej Górze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Mam na imię Julita, samotnie wychowuję dwoje dzieci". W Łodzi pojawiły się specjalne skrzynki pomocy dla bezdomnych
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.