Nazwali ją "najbrzydszą kobietą świata". Ale ona otarła łzy i zainspirowała miliony ludzi
Lizzie Velásquez cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną. Choć zderzyła się z odrzuceniem, dzisiaj pomaga innym.
Jej historię opisuje portal Aleteia Polska. Siedemnastolatka cierpi na poważną i bardzo rzadką genetyczną chorobę, która sprawia, że jej ciało w błyskawiczny sposób spala kalorie. Jej waga nigdy nie przekroczyła trzydziestu kilogramów.
Jak informuje katolicki portal, w sieci istnieje wideo, które prezentuje kilkusekundowy fragment z udziałem Lizzie. Tytuł materiału to: "Najbrzydsza kobieta świata". Treść komentarzy, jaka pojawiła się pod nim była wstrząsająca. Część ludzi pytało, dlaczego rodzice nie dokonali aborcji "czegoś takiego", inni wyśmiewali jej wygląd, namawiali do samobójstwa.
Kiedy dziewczyna czytała komentarze, była bliska załamania. Płakała, bo wiedziała, że nigdy nie będzie wyglądała tak, jak większość ludzi. Kiedy lekarze zobaczyli ją po urodzeniu, nie wiedzieli co robić. Z racji tego, że na świecie zanotowano tylko kilka podobnych przypadków, trudno było w ogóle określić, na jaką chorobę cierpi Lizzie.
Kiedy poszła do przedszkola była sama. Dzieci, które ją widziały, uciekały. Przez lata swojej edukacji, zmagała się z różnymi formami nękania.
"Nie ma znaczenia, czy masz zdeformowaną twarz czy trochę pucułowatą buzię. Zawsze znajdzie się jakaś szkolna piękność, która chętnie zabawi się twoim kosztem" - mówiłą Lizzie.
Trafiła jednak na dobrych ludzi, jej rodzina od razu po urodzeniu zaakceptowała ją w pełni. Bawiła się z kuzynami, zawsze czuła wsparcie rodziców, którzy kibicowali jej w każdej inicjatywie.
Kiedy Lizzie stawała się coraz bardziej rozpoznawalna, pojawiła się w TEDx. Pokazała tam, jak wielki dystans ma do swojej choroby i jak sprawiła, że ta w ogóle jej nie definiuje.
"Żartuje, że zastanawia się nad zaproponowaniem firmie Weight Watchers (instruującej ludzi, jak zrzucić zbędne kilogramy) udziału w kampanii reklamowej. «Umieśćcie moją twarz gdziekolwiek chcecie, a ja powiem: hej, korzystałam z waszego programu, patrzcie jak świetnie działa»" - pisze Aleteia Polska.
Lizzie postanowiła poświęcić się walce z internetowym hejtem i nękaniem w szkole.
"Ostatnio widziałam setki memów na Facebooku. Piszę ten post nie jako ofiara, ale jako ktoś, kto po prostu zabiera głos. Robię to, by przypomnieć, że niewinni ludzie, których wizerunek jest wykorzystywany do tworzenia memów, najprawdopodobniej nie śpią i przeszukują Facebooka. Czują to, czego nie życzyłabym nawet największemu wrogowi" - napisała na swoim Facebooku.
Skomentuj artykuł