Przyjmuje do domu ciężko chore dzieci, by mogły umrzeć otoczone miłością [WIDEO]

Przyjmuje do domu ciężko chore dzieci, by mogły umrzeć otoczone miłością [WIDEO]
(fot. youtube.com/gofundme)
latimes.com / sz

W latach siedemdziesiątych był zmuszony, żeby wyjechać z Libii na zachód, gdy rządy w kraju przejął Muammar al-Kaddafi. W USA podjął studia, zakochał się i ożenił. Wraz z żoną stworzyli jeden z najbardziej kochających domów, o jakim słyszeliście.

Mohamed Bzeek w 1978 r. rozpoczął studia w Los Angeles. To tam poznał swoją żonę Dawn, która była amerykanką. To ona już wtedy była zaangażowana w pomoc dzieciom. Kiedy stworzyli szczęśliwy związek małżeński, jasne było dla Mohameda, że chce wspierać żonę dalej. Pomagali razem dzieciom z ulicy. W środku pragnęli jednak czegoś więcej. To pragnienie rosło razem z oczekiwaniem na własnego potomka, którego z początku nie mogli mieć. Kontakty, jakie wyrobili sobie podczas pomagania bezdomnym dzieciakom sprawiły, że często zwracano się do nich o pomoc. Tak zaczęli spotykać się z historiami porzucanych w szpitalach, nieuleczalnie chorych dzieci.

Z czasem sami doczekali się dziecka, które jednak urodziło się obciążone pewną wadą. Adam cierpi na nadmierny rozrost kości. Troskliwa opieka rodziców zapełniła mu maksymalne warunki do rozwoju i uchroniła przed kalectwem. Dziś jest studentem informatyki. Przez dom Mohameda i Dawn przeszło ponad czterdzieścioro dzieci. Niektórzy z nich znaleźli z czasem inny dom. Dla chorych dzieci ten proces zawsze się jednak wydłuża. Jednak większość z nich zmarła. Mohamed pamięta dzieci, które umierały na jego rękach. Tulił je do samego końca.

DEON.PL POLECA

W 2014 r. zmarła Dawn. Dla Mohameda była to osobista tragedia, ale wiedział, że nie może porzucić teraz dzieła, które razem wznieśli. Jako praktykujący muzułmanin bardzo poważnie traktuje miłosierdzie. Z pomocą przyjaciół dalej prowadzi dom dla śmiertelnie chorych dzieci. Zapewnia im miłość i godną śmierć w miejscu, w którym są kochani.

Jednym z takich wyjątkowych dzieci jest pewna dziewczynka, która mieszka z Mohamedem od 6 lat. Została porzucona od razu po urodzeniu, gdy okazało się, że nie widzi i nie słyszy, a wada, którą posiada sprawia, że może umrzeć w każdej chwili. Dla opieki społecznej było jasne, że jedynymi osobami, które mogą się nią zająć są Dawn i Mohamed. Ci bez wahania przyjęli ją pod swój dach. Dziś ma 6 lat i zawdzięcza im całe życie, bo jak mówią lekarze: "nie miała przeżyć nawet roku".

Mohamed wypracował z nią szczególny rodzaj więzi i gestów, którymi komunikują się wzajemnie. Ma pewność, że pomimo tego, iż go nie słyszy i nie widzi, doskonale wie, że jest kochana i akceptowana.

Za każdym razem, gdy decydowali się przygarnąć kolejne umierające dziecko, słyszeli wśród znajomych i obcych słowa pełne pogardy wobec rodziców, którzy to dziecko porzucili. Zawsze jednak starali się ich zrozumieć chociaż trochę, bo decyzja o wychowaniu takiego dziecka lub towarzyszeniu mu w jego śmierci nie była łatwa nawet dla nich samych. Oboje twierdzili, że to dzięki wyjątkowej Bożej łasce i powołaniu mieli siły i możliwości to czynić. Mohamed wciąż powtarza, że nie czuje się bohaterem: "Robię swoje i zostawiam wszystko w rękach Boga".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Papież Franciszek

Co Bóg robił przed stworzeniem świata? Czy źli ludzie też mają swojego Anioła Stróża? Dlaczego nie ma teraz tak wielu cudów jak dawniej?

Dzieci, tak jak dorośli, mają pytania i wątpliwości, ale często chowają je...

Skomentuj artykuł

Przyjmuje do domu ciężko chore dzieci, by mogły umrzeć otoczone miłością [WIDEO]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.