Została odłączona od aparatury, bo lekarze nie dawali jej szans. Wtedy wydarzyła się "boska interwencja"
Niezwykła historia rozegrała się w Stanach Zjednoczonych. Kobieta będąca w śpiączce, została odłączona od aparatury podtrzymującej życie na prośbę swojego męża. Mimo, że lekarze nie dawali praktycznie żadnych szans na ocalenie, wszystko zakończyło się szczęśliwie.
Pewnej majowej soboty w 2007 roku Jill Finley nie obudziła się w swoim łóżku. Jej mąż Ryan szybko wezwał lekarzy do ich domu, a ci zdiagnozowali u 31-letniej wówczas kobiety zatrzymanie akcji serca. Jill trafiła do szpitala.
Śpiączka i eutanazja
Przez dwa tygodnie była w śpiączce. Mąż Ryan postanowił, że w tym czasie będzie czytał swojej żonie różne fragmenty z Biblii. W jedenastym dniu śpiączki mężczyzna wrócił do domu, chciał pobyć w samotności. Rozważał, czy odłączyć Jill od maszyn podtrzymujących życie, jak sugerowali mu lekarze, którzy nie widzieli szans na poprawę.
Ryan przychylił się do tych sugestii. Czternastego dnia śpiączki Jill została odłączona od aparatury. Ok. 5 godzin po tym, kobieta zaczęła się poruszać i coś mamrotać. Ryan nie mógł na to patrzeć, bo sądził, że to ostatnie chwile życia jego żony. Wyszedł do poczekalni, aby przeczekać aż to minie.
Po tym z sali wyszła pielęgniarka i zwróciła się do Ryana. "Myślę, że musisz wejść, ona mówi’”- powiedziała.
Mężczyzna wszedł, spodziewając się ostatniej rozmowy z żoną. „Najpierw powiedziała: Zabierz mnie stąd. Chcę iść do domu.'”
Boska interwencja
Po tym niezwykłym wydarzeniu, w jednym z wywiadów zapytano Ryana, co według niego sprowadziło z powrotem jego żonę, odpowiedział tak:
Bóg. Boska interwencja. Szczerze tak właśnie czuję.
Źródło: newsner.com / kb
Skomentuj artykuł