Basia Bułat - uchwycić prawdziwe emocje

Basia Bułat - uchwycić prawdziwe emocje
(fot. basiabulat.com)
Logo źródła: Dziennik Polski Paweł Gzyl / "Dziennik Polski"

Jak wspominasz swoje pierwsze koncerty w kraju przodków?

Byłam wtedy w Polsce po raz drugi w życiu. Wcześniej przyjechałam do was na miesięczną wycieczkę, kiedy miałam szesnaście lat. Dlatego bardzo to przeżyłam - te wszystkie spotkania z członkami mojej rodziny, szczególnie z tymi, których wcześniej nie widziałem. Jeśli chodzi o koncerty, bardzo wzruszyło mnie, że zostałam tak entuzjastycznie przyjęta. Po raz pierwszy odważyłam się wówczas zaśpiewać po polsku. I choć moja wymowa jest straszna, wszyscy ze mną śpiewali. To było naprawdę niezwykłe doświadczenie. Tym bardziej cieszę się, że mogę do was wrócić.

Jak to, że masz polskie korzenie wpływa na Ciebie jako artystkę?

Właściwie zaczęłam to odczuwać dopiero teraz, kiedy jestem trochę starsza. Oczywiście w dzieciństwie najważniejsze były święta. Do dziś pamiętam, jak chodziliśmy w Boże Narodzenie na polską mszę do kościoła w Windsorze. Chłonęłam wtedy panującą tam atmosferę, próbując wczuć się w kolędy, które śpiewaliśmy. Jednak tak naprawdę dopiero teraz zaczynam naprawdę rozumieć historię swej rodziny. Moje koncerty w Polsce miały na to duży wpływ. Śpiewając tutaj, odkrywałam w sobie nowe pokłady wrażliwości, z których istnienia nie zdawałam sobie wcześniej sprawy.

Jak zafascynowałaś się muzyką folk?

Od dziecka interesowałam się opowiadaniem różnych historii - śmiesznych, tragicznych, miłosnych, o duchach. A folk to przecież nic innego, jak właśnie opowiadanie historii. Istotne było również to, że w tym gatunku ważniejsza jest szczerość i autentyzm niż perfekcja wykonawcza. A dzisiaj tak wiele muzyki skoncentrowane jest na dążeniu do doskonałości, co zabija osobowość artysty. Dlatego lubię również soul, bo w nim najważniejsze jest przekazywanie emocji w czasie śpiewania, tak, by słuchacz odczuł je jak najmocniej. Kocham też rock`n`rolla, a ostatnio nawet muzykę taneczną. Po prostu ciągle określam swą artystyczną osobowość.

Podobno największy wpływ wywarła na Ciebie twórczość Neila Younga.

To rzeczywiście mój ulubiony wykonawca. Podoba mi się u niego to, że kiedy śpiewa, nie boi się swego głosu. I ja staram się robić to samo. Nie bać się, kiedy śpiewam, nie zastanawiać się, jak zabrzmi mój wokal, co się stanie, kiedy przestanę o nim myśleć.

Twoja nowa płyta - "Heart Of My Own" - ma znacznie bogatsze brzmienie niż debiut. Bliżej tym piosenkom do efektownej Americany niż do prostego folku.

Zawsze jestem zależna od tego, co dany utwór mówi mi o sobie. Dlatego za każdym razem szukam sposobu, aby jak najlepiej oddać zawarte w nim emocje. Po premierze debiutu dużo koncertowałam w USA i to pewnie sprawiło, że na nowej płycie słychać echa Americany. Tournée zakończyłam jednak w kanadyjskim Yukonie i tamto miejsce miało największy wpływ na to, jak zabrzmiały nowe piosenki. Dopiero, kiedy skończyłam nagrywanie, zrozumiałam, jak ważne dla płyty były moje podróże.

Piosenki z "Heart Of My Own" brzmią bardzo naturalnie - nagrywałaś je "na żywo"?

Tyle, ile się dało, zarejestrowałam w studiu "na setkę". Czasami nie było możliwości zorganizowania wspólnej sesji - choćby smyczków z gitarami i perkusją. Ale wtedy próbowałam doprowadzić chociaż do tego, aby sekcja smyczkowa nagrała swoje partie w tym samym czasie. Ponieważ większość z nowych piosenek napisałam w trasie, wykonywałam je podczas koncertów i chciałam przenieść na płytę ich "żywy" feeling. I jestem szczęśliwa, że się udało.

Twoim najbliższym współpracownikiem jest perkusista Arcade Fire - Howard Bilerman. Co Was połączyło?

Cenimy te same wartości podczas pracy w studiu. Najważniejsza z nich to umiejętność uchwycenia autentyczności wykonania. Howard, jako producent i inżynier dźwięku, zna wiele sposobów na osiągnięcie tego efektu - i wie, że z każdym trzeba to wypracować w inny sposób. Dlatego nagrywanie z nim to dla mnie wielki zaszczyt.

Twoje płyty wydaje w Europie legendarna wytwórnia niezależna z Anglii - Rough Trade. Jak Ci się udało z nimi nawiązać współpracę?

Jej szef, Geoff Travis, dostał mój pierwszy album, "Oh, My Darling", kiedy właściwie jeszcze nie był ukończony. I po przesłuchaniu dziesięciu piosenek zapytał mnie, czy może go wydać. Jak mogłam odmówić? Jestem dumna, że moje płyty są w katalogu wytwórni, która ma tak wspaniałą historię i z którą współpracuje tak wielu artystów, których cenię.

Czym różnić się będą obecne Twoje koncerty w Polsce od tych zimowych?

Te najbliższe będą bardziej akustyczne. Zagram na różnych instrumentach, głównie na gitarze i pianinie, a towarzyszyć mi będą dwaj muzycy, akompaniujący na ukulele, trąbce i basie. Mam nadzieję, że odważę się też zaśpiewać kilka piosenek po polsku.

Czy Twoje wizyty w Polsce znajdą ślad w Twoich piosenkach?

Już znalazły - w kilku, które właśnie napisałam. Przeżycia z kraju rodziców sprawiły, że postanowiłam pod koniec roku nagrać EP-kę wyłącznie z polskimi utworami. Będzie na niej kilka autorskich rzeczy, ale też kilka coverów. Oczywiście, muszę do tej pory poprawić swoją wymowę. Wiem, że czeka mnie sporo pracy, ale na szczęście mogę liczyć na pomoc rodziny!

Źródło: Uchwycić prawdziwe emocje, www.dziennikpolski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Basia Bułat - uchwycić prawdziwe emocje
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.