"Stereokarpaty" Tołhaje - region potrafi
Po niemal ośmiu latach od nagrania debiutanckiego krążka "A w Niedziela Rano", Tołhaje wracają z nowym materiałem. W pięknym stereo, i niemal kolorze.
Przez tych kilka lat, mimo, że sporo koncertowali, zrobiło się o nich nieco cicho. Zajęci współpracą z innymi zespołami (m.in. z Pink Freud, Nosowską, czy Zakopowerem) doskonalili muzyczny warsztat. A czas potrzebny na przemyślenie nowego materiału wyszedł im chyba na dobre. Ale uwaga: fani poprzedniego wydawnictwa, oczekujący skocznych melodii na folkową nutę mogą poczuć się miejscami zaskoczeni. Bowiem "Stereokarpaty" to płyta dojrzalsza, a muzycy nie szukają ani "deepforestowych" efektów, poklasku, ani łatwych akordów.
Już po pierwszym utworze, który łączy jeszcze nowa płytę z poprzednią, zespół zaskakuje słuchacza burzeniem linii melodycznej w najmniej oczekiwanych momentach. Po to, aby móc - o ile zgodzimy się na taką grę - wracać do tych samych utworów nie raz, bawiąc się jazzującym folkiem, brzmieniem liry korbowej (gościnnie Maciej "Korb" Cierliński), czy też elementami vintage’owej elektroniki spod znaku Theremina. A jak daleko sięgają ich muzyczne inspiracje i pomysły słychać choćby w "Da Za Gora, Da Za Lias" - takiego gitarowego przejścia nie powstydziłby się w swoich folkowych produkcjach nawet Peter Gabriel.
Posłuchaj "Bojkowskiej kołomyjki" Tołhaje.pl
[-tolhaje_-_bojkowska_kolomyjka.mp3-]
Mimo dynamicznego charakteru (wspaniały bas i wykreowana przestrzeń), to album nieco melancholijny, odwołujący się do wspomnień z dzieciństwa, Księżyca (zamykająca płytę "Kołysanka"), ojczyzny sprzed czasów wojny i poszukiwania miłości przez ówczesnych (a może przede wszystkim obecnych?) mieszkańców Karpat.
Utwory zaśpiewane pięknym, białym głosem przez Marysię Jurczyszyn w mieszance ukraińskiego i wschodniokarpackich dialektów zostają długo w pamięci. Kilka dni temu wędrowałem po bieszczadzkich połoninach bez odtwarzacza mp3 i słuchawek, nucąc sobie w myślach "Ej, Było Ne Hrymilo", czy też "Oj, ne Budu, ne Budu", które były fantastycznym tłem dla krajobrazów i przestrzeni Karpat Wschodnich.
Polecam tą płytę tym, którzy oczekują od produkcji folkowych czegoś więcej, niż perfekcyjnego odtwarzania ludowych melodii na tradycyjnych instrumentach co do nuty. Dzięki dopracowanemu brzmieniu i własnym pomysłom, Tołhaje przemycają to, co najbardziej istotne między folkowymi nutami. Własną, nieskrępowaną kreatywność przy wielkim szacunku dla oryginalnej muzyki ludowej. Warto.
Zobacz www.tolhaje.pl
Skomentuj artykuł