Narzeczeni zginęli w pożarze. "Chcieliśmy się pożegnać. Idziemy do nieba"
Była noc 14 czerwca 2017 roku, kiedy nad Londynem zawisły kłęby dymu. Ogień z każdą minutą trawił 24-piętrowy wieżowiec Grenfell Tower. W jego środku znajdowało się młode narzeczeństwo - Gloria Trevisan i Marco Gottardi. Kiedy zorientowali się, że nie mają nadziei na ocalenie, wykonali ostatni, pożegnalny telefon do swoich rodziców.
Młode narzeczeństwo w Londynie
Gloria i Marco mieli po 27 lat. Do Londynu przeprowadzili się w marcu 2017 roku po ukończeniu studiów architektonicznych w Wenecji. Z Wielką Brytanią wiązali swoją przyszłość, ponieważ tam chcieli znaleźć pracę.
Para zamieszkała w Grenfell Tower, wieżowcu wzniesionym w latach 70-tych, w którym znajdowało się 120 mieszkań. Oboje zachwycali się widokiem Londynu, jaki rozpościerał się z ich lokalu usytuowanego na 23. piętrze budynku.
Pożar Grenfell Tower
Kilka minut przez pierwszą w nocy odebrano pierwsze zgłoszenie o pożarze, jaki wybuchł w okolicy czwartego piętra Grenfell Tower. Ogień z każdą minutą zajmował coraz wyższe kondygnacje wieżowca. Gdy młode narzeczeństwo zorientowało się, że nie ma szans na ucieczkę, postanowili zadzwonić do swoich rodziców.
Marco początkowo uspokajał bliskich, przekonując ich, że wyjdą z pożaru bez szwanku. - W pierwszej rozmowie Marco powiedział nam, że wszystko jest pod kontrolą - wyznał ojciec 27-latka.
Około godziny czwartej Marco zadzwonił po raz drugi. Tym razem nie miał dobrych wieści. Powiedział, że w mieszkaniu gromadzą się kłęby dymu i sytuacja staje się niebezpieczna. Po tych słowach połączenie się urwało.
"Pójdę do nieba, pomogę wam stamtąd"
Gloria także po raz drugi zadzwoniła do swoich rodziców. Ich ostatnia rozmowa odbyła się o 4:07. - Jest mi tak przykro, że już nigdy was nie przytulę. Mam całe życie przed sobą, to nie fair. Nie chcę umierać. Chciałam wam pomóc, podziękować za wszystko to, co dla mnie zrobiliście. Pójdę do nieba, pomogę wam stamtąd - powiedziała dziewczyna.
Z relacji rodzin wynika, że para próbowała się wydostać, jednak klatkę schodową opanowały pnące się w górę płomienie, z których wydobywał się czarny dym.
Mimo że początkowo uznano Glorię i Marco za zaginionych, oboje zginęli w pożarze. Ich pogrzeb odbył się we Włoszech, 19 i 20 lipca 2017 roku.
Źródło: wiadomosci.onet.pl / tk
Skomentuj artykuł