Nastolatkowie utknęli na morzu, błagając Boga o pomoc. Uratowała ich łódź o nazwie „Amen”
Dwóch nastolatków z Florydy może mówić o prawdziwym szczęściu. Licealiści Tyler Smith i Heather Brown zniesieni w krótkim czasie przez silny prąd, spędzili ponad dwie godziny na otwartym oceanie. Coraz bardziej zmęczeni i zdesperowani zaczęli modlić się o ratunek. Zostali uratowani przez kapitana przypadkowo płynącej łodzi o nazwie „Amen”. - To był otwarty ocean i nagle znikąd przypłynęła do nas łódź o nazwie „Amen” - mówi Tyler.
Licealiści Tyler Smith i Heather Brown z Florydy chcieli popływać. Para urządziła sobie zawody pływackie, mimo że na plaży nie było wtedy ratowników. Po wejściu do wody, nastolatkowie zostali poniesieni przez prąd. W krótkim czasie wylądowali na oceanie, którego prąd nadal znosił ich w przeciwnym kierunku do brzegu.
Byli już bardzo zmęczeni i zaczęli wołać Boga o pomoc. Ich modlitwy zostały wysłuchane. Nastolatków zaczęła ogarniać desperacja, zmęczenie i histeria. - W tym momencie wiedzieliśmy, że mamy kłopoty. Położyliśmy się na w chwilę na wodzie, żeby odpocząć i modliliśmy się o pomoc - mówi w materiale CBS Heather Brown.
Około 30 minut później dziewczyna zauważyła statek płynący z południowej Florydy, który jak mówi „pojawił się znikąd”. - Kiedy go zobaczyłem, wiedziałem, że się stąd wydostajemy - mówi Heather. W tym momencie jej pierwszą myślą było: „Bóg jest prawdziwy”.
Załoga statku wciągnęła parę do środka i odstawiła bezpiecznie na brzeg. Kapitan łodzi Eric Wagner miał dla nich zaskakujące, ale pasujące do całej historii odkrycie - jego łódź nazywa się „Amen”.
Kilka dni po tym zdarzeniu Tylor i Heather spotkali się ponownie z kapitanem Wagnerem, który przyznał, że czuł „ że Bóg posłał go w tamten rejon oceanu”. Nastolatkowie przyznają, że tamtego dnia ocean był naprawdę wzburzony. Para w wywiadzie dziękuje Bogu i kapitanowi Wagnerowi za ich ratunek. - Bóg ma dla nas plan. Nie powinniśmy jeszcze opuszczać tego świata – mówi Heather Brown.
cbsnews.com/Youtube/dm
Skomentuj artykuł