Co sadzić w miastach, by ulżyć alergikom?
Z powodu silnego nagrzewania się centrów miast rosnące tam rośliny uczulają silniej i przez dłuższy czas. Sezon pylenia alergicy przetrwają w miastach łatwiej, jeśli zamiast brzóz i leszczyny będziemy tam sadzić akacje, klony i iglaki - radzi łódzki naukowiec.
W miastach najlepiej jest sadzić akacje, graby, klon, bzy, świerki, sosny i jaśminy, których pyłki uczulają bardzo rzadko - zalecają eksperci z Instytutu Medycyny Pracy (IMP) w Łodzi. Zalecenia dotyczące sadzenia w miastach roślin bezpiecznych dla alergików opracowali oni w ramach międzynarodowego projektu UHI (Urban Heat Islands).
Jak zaznacza dr n. med. Wojciech Dudek z IMP, bezpieczne są również żeńskie egzemplarze topoli, wierzby, jesionu, które w ogóle nie produkują pyłków. Wszystkie te rośliny można bezpiecznie wykorzystywać na nowo budowanych osiedlach albo podczas odnawiania skwerów czy miejskich parków - tłumaczył Dudek podczas seminarium "Dlaczego w mieście jest cieplej niż poza nim?", zorganizowanego przez Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania (IGiPZ) PAN w Warszawie.
Zalecane są również kasztanowce, jarzębiny, jodły, modrzewie. Z krzewów alergicy dobrze zniosą obecność irgi, bukszpanu, derenia, forsycji, pigwowca, berberysu i głogu. Jeśli chodzi o rośliny pnące, przydatne w projektowaniu zielonych fasad, zaleca się bluszcz pospolity, winobluszcz pięciolistkowy i rdestówkę.
Bezwzględnie należy za to unikać brzozy, olchy i leszczyny, które stanowią największy problem dla osób uczulonych na pyłki. Tylko niewiele lepsze pod tym względem są topola, wiąz, wierzba, buk, dąb, platan, jesion, lipa i ambrozja - mówi dr Dudek.
Naukowcy pogrupowali rośliny zależnie od ich potencjału alergizującego po zbadaniu 1189 roślin z niemal stu gatunków, rosnących na trzech osiedlach, stanowiących tereny pilotażowe programu UHI w Warszawie. - Roślin powodujących uczulenia było tam powyżej 10 proc. Pozornie to niewiele, ale mogą produkować naprawdę dużo pyłku - podkreśla dr Dudek.
Jak wyjaśnił, jeden kwiatostan brzozy, zawierający do 350 kwiatów, może wyprodukować ok. 14 mln pyłków, co wystarczy do "skażenia" ok. 300 tys. m sześc. powietrza. Kwiatostanów może być na brzozie od kilkuset do kilku tysięcy. Dla osób z sezonową alergią na pyłki oznacza to wielki problem - tłumaczy Dudek. Tym bardziej, że jeśli chodzi o alergenowość, rośliny z miast mają nieco inne właściwości, niż poza miastami.
O różnicy decydują cieplejsze warunki klimatyczne, panujące w miastach w związku z tzw. efektem miejskiej wyspy ciepła (MWC). Jak tłumaczy prof. Krzysztof Błażejczyk z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, dominujące w miastach asfalt, żelbet i betonowe elewacje budynków latem za dnia mocno się nagrzewają, a w nocy całe to ciepło przekazują otoczeniu. W konsekwencji w centrach miast temperatura powietrza jest wyższa (głównie nocą i wczesnym rankiem) niż w niezabudowanej okolicy średnio o 1-2 st. C.
To pozornie niewiele, ale może wpływać na fizjologię roślin - podkreśla dr Dudek. Jak dodał, o tym, że rośliny w mieście są dla alergików groźniejsze, decyduje kilka czynników. - W cieplejszych warunkach miejskich rośliny produkują więcej pyłków, a do tego wydłuża się okres pylenia - rośliny zaczynają pylić wcześniej i pylą przez dłuższy czas - tłumaczy.
Pyłki roślin z miasta są też bardziej obładowane alergenami - białkami uczulającymi ludzi. Bez tych białek pyłek nie "rozpozna", na którym kwiecie może zakiełkować.
Alergiom sprzyjają też obecne w miastach zanieczyszczenia, które podrażniają błony śluzowe dróg oddechowych, przez co alergeny łatwiej przedostają się do dróg oddechowych. Natomiast za sprawą bardzo drobnych cząstek pyłu alergeny łatwiej wnikają do najdalszych części układu oddechowego, przez co mają dłuższy kontakt z organizmem i na większej powierzchni błony śluzowej - tłumaczy ekspert z łódzkiego IMP.
Jednocześnie podkreśla, że aby ochłodzić miasta, ludzie wprowadzają coraz nowsze rodzaje roślin (np. tworząc "zielone dachy", zielone fasady czy zwiększając powierzchnię zieleniaków). - Dobór roślin nie powinien być jednak dowolny albo podyktowany jedynie względami estetyki - przestrzega.
- Niewłaściwy dobór szaty roślinnej pięknie złagodzi efekt miejskiej wyspy ciepła. Może jednak spowodować drastyczny spadek jakości życia osób z uczuleniem na pyłki. Mogą się u nich nasilić objawy alergicznego nieżytu nosa i spojówek albo astmy. Musimy uważać, jakie rośliny wprowadzamy w mieście - zaznacza. - Zamiast się z miasta wyprowadzać, zieleń miejską można przemodelować tak, by wyprowadzić z rejonów miejskich rośliny najczęściej uczulające".
PAP - Nauka w Polsce
Skomentuj artykuł