Syryjskie małżeństwo: Polska to najlepszy kraj do życia
Assef i Hamida Salloom od ośmiu lat mieszkają w Polsce. Postanowili tu przyjechać kiedy w Syrii skąd pochodzą zaczął narastać konflikt zbrojny. Nad Wisłę przybyli również po to, aby zapewnić bezpieczeństwo swojemu dziecku. Dziś prowadzą w Lublinie salę zabaw Mały Kopernik.
Jak przyznaje Hamida przyjazd do Polski był możliwy dzięki jej polskiemu obywatelstwu. - Moja mama jest Polką. Z tym krajem nie miała wiele wspólnego, bo rodzina wyjechała do Syrii 3 miesiące po jej narodzinach. Zostali jednak dziadkowie. To właśnie do dziadka postanowiliśmy przyjechać – opowiada kobieta.
Małżeństwo, wraz z synem Adasiem, zamieszkało w 2013 roku na wsi pod Tomaszowem Lubelskim. Mimo wyższego wykształcenia, które zdobyli w Syrii Assef i Hamida postanowili rozpocząć studia magisterskie. - Zapisaliśmy się na studia na KUL. Assef w zasadzie po polsku nie mówił w ogóle, ja tylko trochę. Dlatego wybraliśmy europeistykę wykładaną po angielsku – mówi Hamida.
Syryjczycy zakończyli studia i znaleźli pracę na KUL. W między czasie Assef otrzymał obywatelstwo polskie.
W 2017 roku małżeństwu urodziła się córka, Julia. Wtedy wpadli na pomysł stworzenia miejsca, które byłoby połączeniem sali zabaw z miejscem nauki języków obcych i muzyki. Tak w Lublinie powstał Mały Kopernik.
– Assef ma duże doświadczenie w pracy z dziećmi. Stworzył swój sposób nauki angielskiego przez zabawę, sport i muzykę. Dzieci w ogóle nie czują, że się uczą. Kluczem do sukcesu jest pełna akceptacja i brak krytyki ich postępów – mówi Hamida.
– Cieszę się, że chcą mówić, że mają odwagę rozmawiać po angielsku, nawet jeśli robią to z błędami – przyznaje – Assef.
Syryjczycy przyznają, że w Polsce czują się dobrze. – Spotkaliśmy tu świetnych, pomocnych ludzi. Nigdy nie doświadczyliśmy niechęci – twierdzi Hamida. – Dla mnie Polska to najlepszy kraj do życia – dodaje Assef. Małżeństwo od momentu przeprowadzki do Polski nigdy nie odwiedziło Syrii. Oboje przyznają, że gdyby nie obywatelstwo Hamidy, byliby uchodźcami.
– Nie każdy uchodźca to terrorysta, ale też nie każdy to dobry człowiek, który potrzebuje pomocy – mówi Assef.
Źródło: lublin.gosc.pl / tk
Skomentuj artykuł