Wystawa jest próbą narracji biografii z perspektywy Prawosławia, obecnego nie tylko w mojej pamięci - bardziej bo we krwi. Tata pochodzi z rodziny prawosławnej. „Przypadkowa" obecność w 40 roku mojego życia, na święcie Spasa na świętej Górze Grabarce, roztopiła tę zamarzniętą część.
Otworzył się tym samym dylemat nie do rozstrzygnięcia. Prezentuje go, w warstwie ikonologicznej przedostatnia fotografia siedzącej/modlącej/patrzącej Kobiety.
Zdjęcie nazwałem: bezradność.
Nie uczestniczyłem w wyborze Ewangelii, ani typu Jej drogi. Obecnie pozostaje jedynie stan, opisany przez Jean-Luc Mariona w znakomitej monografii Bóg bez bycia, ludzkiej trajektorii: bezradność - nuda - melancholia - Idol - IKONA - otwarcie.
Jedynie światło ikoniczne pozwala spojrzeniu, nie ugrzęznąć na sobie samym.
Naprawdę teraz już zdanie
ostatnie
Wszyscy Szanowni Państwo
Wiecie
nie ma prostych
narracji
tylko ból ...
Nazywam się Jarosław Naliwajko SJ. Urodziłem się pod koniec 1965 roku, ale już bardziej w zimie. Jestem księdzem rzymskokatolickim, zakonnikiem. Fotografuję od czterech lat. Przez przypadek zupełnie, na początku telefonem komórkowym.
- Ale dobrze kadrujesz! - wykrzyknął znajomy fotograf, od mody w stołecznych czasopismach, gdy nieśmiało pokazałem mu zawartość tamtego telefonu. Ale wpierw miał minę lekceważącą. No, może chłodny dystans stołecznego profesjonalisty. To by uzasadniało mój tamten lęk, a może i coś innego... wypłynęło dziś...?
- Jak? Kadruję? Pokaż! Co? - dziwiłem się - normalnie, widzę obraz, który krzyczy, próbuję wepchnąć do okienka i ciach! Coś wychodzi. Nie rozumiem nic z tego. Na całe szczęście.
(Do dzisiaj nie wiem co to kadrowanie).
Skomentuj artykuł