Zespół ABBA wyda album. 39 lat od ostatniego singla
ABBA po 39 latach powraca na scenę muzyczną z nowym albumem oraz wyjątkową trasą koncertową. Wyjątkową z uwagi na wykorzystanie najnowszych technologii. Informacje przekazane przez zespół sugerują, iż płyta o nazwie "ABBA Voyage" pojawi się już 2 września.
Kiedy w 1974 roku szerzej jeszcze nieznany szwedzki zespół pojawił się na konkursie piosenki Eurowizji nikt nie spodziewał się, że Europa może zwariować na punkcie muzyki disco. Choć droga zespołu do zwycięstwa nie była prosta.
Od konserw do muzyki
Muzycy rozpoczęli wspólną przygodę z muzyką w 1969 roku, choć skład, jaki znamy z ich muzycznych dokonań, zawiązał się w 1971, kiedy Anni-Frid Lungstad, Benny Anderson, Bjorn Ulvaeus i Agnetha Faltskog pierwszy raz spotkali się na sali prób. To właśnie od pierwszych liter członków tej grupy wzięła się nazwa ABBA. Problem powstał, gdy okazało się, że w Szwecji działa firma o tej samej nazwie, w dodatku, produkowała ona... konserwy!
Zanim więc zespół wystartował w jakimkolwiek konkursie, musiał poprosić firmę od konserw o zgodę na posługiwanie się nazwą. Ta udzieliła jej pod jednym warunkiem - zespół miał nigdy nie przynieść im wstydu. Obietnicę chciał wypełnić w 1973 r., pierwszy raz startując w konkursie Eurowizji. Niestety, w eurowizyjnym debiucie piosenka "Ring-Ring" zdobyła "jedynie" trzecie miejsce.
Walka o ponowne zaufanie
ABBA pomimo zwiększającego się zainteresowania ze strony publiki, niezbyt ochoczo była przyjmowana przez osoby decydujące o zatwierdzeniu kandydatów do konkursu Eurowizji. Dopiero dzięki poparciu wielbicieli i piosence "Waterloo" otrzymała ostatnią szansę na ponowny występ, której o mały włos nie straciła.
"Waterloo" pierwotnie miało nosić nazwę "Honey Pie" i wcale nie opowiada o wielkiej walce stoczonej przez Napoleona. Kobieta, która jest główną bohaterką utworu, wyraża swoją miłość, której oddana jest wręcz do szaleństwa. Kilka największych wydawnictw muzycznych nie wierzyło w sukces tej piosenki z racji jej "małostkowego przekazu i niespójności w kompozycji", jednakże i tym razem siłą zespołu ABBA okazała się publiczność, która oszalała na punkcie zespołu.
Skandal podczas Eurowizji
Piosenka "Waterloo" o mało co nie została zdyskwalifikowana, gdyż zaśpiewana była w języku angielskim. Co prawda zapis formalnie nie istniał, jednak krótko po wygranej zespołu ABBA pojawił się on w regulaminie.
Kolejnym "skandalem" było utajenie swoich ostatecznych scenicznych kreacji przed organizatorami konkursu, którzy oczekiwali, aby stroje nie były zbyt jaskrawe i cekinowe - z uwagi na potencjalne problemy z przekazem podczas transmisji. ABBA chciała postawić na swoim, gdyż wiedziała, że bez swojego osobliwego wyrazu scenicznego samą muzyką nie osiągnie zamierzonego celu.
Aby obejść nieformalny zakaz organizatora, grupa wystąpiła na próbie kamerowej w bardzo skromnych strojach, co spodobało się produkcji. Kiedy jednak została wezwana na scenę, aby na żywo wykonać swój utwór, zespół z zaskoczenia, wręcz w ostatniej chwili wbiegł na scenę w swoich kolorowych i cekinowych kreacjach. Operatorzy i produkcja Eurowizji byli wściekli, publika zaś oszalała. Tak dobrej dyskoteki w studiu nagraniowym oraz telewizji nie było jeszcze nigdy, szczególnie, że prawie wszyscy konkursowi wykonawcy postawili na wzruszające ballady.
Darmowy koncert i panika towarzyszy partyjnych
13 października 1976 r. zarówno cenzura jak i członkowie PZPR z drżeniem serca obserwowali magiczny show zespołu ABBA w programie "Studio 2". Jakim cudem komuniści dopuścili do tego, aby Polacy poznali "zachodnie brzmienia"?
Przede wszystkim, gierkowska Polska stawiała na nowoczesność i zbliżenie do Zachodu, dlatego też zarówno szef ówczesnej TVP jak i "Studia 2" mieli dużą swobodę w swoich działaniach, szczególnie, że jeden z nich przebywał kiedyś za granicą i posiadał wiele ciekawych kontaktów, które przyczyniły się również do zrealizowania koncertu zespołu ABBA w Polsce. Co więcej, występ odbył się zupełnie za darmo, w ramach "promocji wolności", którą ABBA wzięła sobie za cel nadrzędny.
Był to jedyny koncert tej grupy w Polsce, dodatkowo, realizowany był z playbacku. Wynagrodzić to jednak miał fakt, iż ABBA przyjechała do naszego kraju promować swój najnowszy i najpopularniejszy album "Arrival", który na świecie promowany był materiałami nagranymi w "Studiu 2". Wówczas technologia i scenografia TVP przebijała możliwości produkcyjne nawet zachodnich studiów nagraniowych i telewizyjnych.
Ostatni utwór zespołu ABBA
Nikt nie spodziewał się, że po 10 latach zespół zawiesi działalność, gdy właściwie każdy rok ich obecności na scenie przynosił publice wiele hitów, granych do dziś na całym świecie. Nawet pomimo zmian, które następowały w muzyce na początku lat 80-tych, kiedy na sceny wkroczyły syntezatory oraz bardziej elektroniczne brzmienia, ABBA radziła sobie świetnie.
W 1982 r. zespół ostatni raz spotkał się w studiu nagraniowym, próbując jeszcze ratować to, co zaczęło się rozpadać się przez rozwód członków zespołu, którzy w życiu prywatnym byli małżeństwami. ABBA postanowiła nagrać ostatni album, którego jednak nigdy nie dokończyła. Zostawiła fanów z dwoma utworami - "Under Attack" oraz "You Owe Me One". Co ciekawe, błędnie przyjęło się, że tą ostatnią piosenką wielkiej ABBY była "Thank you for the music".
Ostatni (prawdopodobnie) album w historii zespołu ABBA
Już w 2019 roku członkowie ABBY w wywiadach przekazywali, że być może spotkamy ich jeszcze raz na scenie. Media przyzwyczajone już były do takich deklaracji, które padały już od 1985 roku i nikt naprawdę nie wierzył, że zadłużeni muzycy jak i managerowie zespołu mogą cokolwiek jeszcze zdziałać. Na szczęście, to nie były tylko puste słowa. Po sukcesie opartych o muzykę ABBY filmów "Mamma Mia!" oraz "Mamma Mia: Here We Go Again!", w którym wystąpili gościnnie zarówno Bjorn jak i Benny, udało się zażegnać kryzys finansowy oraz sprawdzić, czy publika jeszcze kocha zespół ABBA.
Świat tym razem może nie oszalał, ale piosenki na nowo nagrane przez filmowych bohaterów są równie popularne, co te śpiewane oryginalnie. To właśnie filmy, jak i rozwój nowoczesnej technologii oraz "przemyślenie szczeniackich zachowań z przeszłości" miało sprawić, że w 2020 roku ABBA zamierzała wrócić na scenę.
Plany zniweczyła pandemia koronawirusa oraz nasilające się problemy zdrowotne członków zespołu. Paradoksalnie przyniosło to korzyść zespołowi i - taką pewno nadzieję ma zespół - fanom ABBY. Muzycy mieli czas, żeby nagrać cały album, zamiast wstępnie planowanych dwóch nowych utworów.
Album, jak zapowiada zespół, będzie ich oficjalnym pożegnaniem z fanami i publicznością. W trasę koncertową promującą nowe aranżacje wielkich hitów szwedzkiej ekipy oraz ich nowe utwory mają zaś wyruszyć "ABBAtarsy" - hologramy członków zespołu, które dzięki najnowszej technologii mają sprawić, że świat - jak niegdyś w 1974 r. - jeszcze raz oszaleje na punkcie Anni-Fridy, Benny'ego, Bjoerna i Agnethy.
Najnowszy album ma pojawić się 2 września i nosić ma nazwę "ABBA Voyage". Niestety, materiały na nim zawarte są ściśle chronione i do tej pory nie wiadomo, czego mogą spodziewać się zarówno obecni jak i potencjalni fani ABBY.
Join us at https://t.co/AAFQLIrqJu #ABBAVoyage pic.twitter.com/7LYw3kojzB
— ABBA Voyage (@ABBAVoyage) August 26, 2021
Źródło: Deon.pl
Skomentuj artykuł