Ech kolęda, kolęda? | Podcast Dialogi w połowie drogi - odc. II/20 (38)
„Dialogi w połowie drogi” – odcinek 38. Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ podejmują temat, który – jak co roku o tej porze – powraca w mediach. Autorzy podcastu dzielą się swoim doświadczeniem wizyt kolędowych – inaczej to wygląda ze strony osoby świeckiej, a inaczej ze strony księdza. Mówią też o tym, do czego obie strony są niejako zmuszone przez tradycję kolędowej wizyty duszpasterskiej i że to wcale nie musi być takie złe...
- Dobra kolęda to ta, w czasie której doszło do spotkania. Żeby ono nastąpiło, potrzebne jest nie tylko wzajemne otwarcie i gotowość (to podstawa i trzeba o nią zadbać), ale również uwzględnienie wzajemnych ograniczeń, nieśmiałości i nieporadności. Przecież przy pierwszym spotkaniu – a takich jest najwięcej – wszyscy jesteśmy jakoś skrępowani i przejęci. Trzeba to brać pod uwagę.
- Kolęda to wizyta, a nie wizytacja. Na barkach księdza spoczywa odpowiedzialność za to, by zrobić wszystko, co możliwe, aby to kilkunastominutowe spotkanie było pozbawione formalizmu i nie sprawiało wrażenia kontroli. Nieuniknione czasami formalności (w jakiej instytucji ich nie ma?) można przecież zanotować w taktowny sposób, który nikogo nie będzie raził, ani ranił.
- Kolęda niejako zmusza do spotkania, ale przede wszystkim daje szansę na przełamanie się, na spotkanie. To taki rodzaj „przymusu” jak łamanie się opłatkiem przy wigilijnym stole: nawet w gronie najbliższych kosztuje spojrzenie sobie w oczy, sformułowanie życzeń, wysłuchanie słów drugiego, ale przecież warto! Jakiekolwiek spotkanie zawsze wymaga wyjścia z własnej strefy komfortu.
- Kolęda to duży wysiłek emocjonalny. Dla księdza to swego rodzaju emocjonalny rollercoaster: w jednym mieszkaniu radość i dziecięcy śmiech, w kolejnym żałoba i samotność; w jednym spokój i spełnienie, a w innym napięcie i słabo skrywana wzajemna niechęć. I tak kilkanaście razy dziennie! Dla domowników natomiast to stres towarzyszący wizycie jakiegokolwiek gościa, ale zwielokrotniony przez mity związane z kolędą, a czasami przez złe doświadczenia. Tym większego znaczenia nabiera więc wskazówka św. Ignacego, by „starać się ocalić wypowiedź (w tym przypadku – wizytę) drugiego” oraz troska o wszelką możliwą delikatność przy odwiedzaniu kogoś, kto przyjmuje nas w swoim domu.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł