Kto obroni Franciszka

Kto obroni Franciszka
(fot. © Mazur/catholicnews.org.uk)

Czytelnicy portalu DEON.pl już wiedzą o rzekomej pogłosce dotyczącej najnowszego dokumentu papieża Franciszka. - W Watykanie słyszy się głosy, że jest to encyklika "antypolska" - powiedziała "Rzeczpospolitej" osoba, która zapoznała się z jej treścią. Podejrzewam, że nie jest to plotka watykańska, tylko polska.

Żeby sprawę rozeznać, napisałem do zagranicznych dziennikarzy pracujących w Rzymie lub zajmujących się profesjonalnie sprawami Stolicy Apostolskiej. Kilkoro odpisało. Zareagował też John L. Allen Jr., który uchodzi za jednego z najlepiej zorientowanych watykanistów. Nikt o wspomnianej "antypolskości" encykliki nie słyszał.

Sprawa jest więc oczywista. Nie chodzi o plotkę rozpowszechnianą w Watykanie jako takim - jak chciałby informator "Rzeczpospolitej" - tylko o treści rozmów w polskim środowisku tam mieszkającym lub pracującym. W artykule mowa jest o osobie, która zapoznała się z treścią encykliki, a było to jeszcze przed poniedziałkowym wyciekiem tekstu włoskiego. Chodzi więc o ludzi, którzy mieli dostęp do tajnego dokumentu: albo zatrudnionych w Kurii Rzymskiej albo pracujących przy tłumaczeniu.

Tak czy siak wygląda to nieładnie. Akcję tę można bowiem zinterpretować następująco. Nie jest tajemnicą, że wielu polskich księży oraz bardziej konserwatywnych i tradycjonalistycznych katolików świeckich do pontyfikatu Franciszka podchodzi, delikatnie mówiąc, z rezerwą. Można naturalnie mieć swoje poglądy, nawet krytyczne wobec papieża. Ale tu osoby dopuszczone do nikomu jeszcze nie znanego dokumentu postanowiły wykorzystać swą uprzywilejowaną pozycję, by dać upust prywatnym opiniom. Puszczenie do Polski wieści o rzekomej antypolskości encykliki "Laudato si’" to próba wbicia klina pomiędzy Polaków a Franciszka. I naturalnie działanie na szkodę biskupa Rzymu.

Czy nowy dokument faktycznie jest antywęglowy - i w tym sensie w jakiś sposób przeciwko polskim interesom - w jakim stopniu i w jakim kontekście, tego dowiemy się już niebawem. Wtedy spokojnie możemy dyskutować, nawet krytycznie wobec autora. Ale w sytuacji, gdy nikt tej wiedzy nie może zweryfikować, działanie informatorów "Rzeczpospolitej" trzeba zinterpretować jako nieuczciwe.

Gdy mowa o katolikach nie lubiących Franciszka, wróćmy jeszcze do owego wycieku włoskiej wersji encykliki. Tu również mamy do czynienia z działaniem na szkodę tego pontyfikatu. Wyciekła wersja, która nie jest materiałem ostatecznym. A więc znów: musiał ją wynieść ktoś z Kurii Rzymskiej lub ktoś dopuszczony do pracy tłumacza. I to pomimo wyraźnych komunikatów Watykanu o embargu obowiązującym do czwartku.

Wykradziony materiał - bo inaczej nie można tego nazwać - rozpowszechniał m.in. Sandro Magister, konserwatywny watykanista, który ostatnio publikował materiały krytykujące papieża. Inni watykańscy komentatorzy opisujący przeciek używali mocnych słów: haniebny akt, sabotaż, czyn wątpliwy moralnie itp.

Obserwowałem w sieci reakcje polskich katolików zarówno na plotkę o "antypolskiej" encyklice, jak i na wyciek tekstu. Ze smutkiem przeczytałem kilka komentarzy księży i świeckich w stylu schadenfreude, jakby cieszyli się z wydarzeń stawiających papieża w złym świetle. Inni milczą, choć zazwyczaj mają na tematy watykańskie wiele do powiedzenia. Kto więc w Polsce obroni Franciszka?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kto obroni Franciszka
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.