Zarzucają papieżowi herezję. Jak reagować?
Wydawać by się mogło, że oskarżenie samego papieża o herezję powinno zrobić ogromne wrażenie na całym świecie. Wydawać by się też mogło, że sprawa jest poważna, skoro ktoś zdecydował się sięgnąć po tak ciężki zarzut.
Rzecz w tym, że użycie bardzo mocnych słów nie tylko nie dodaje wagi problemowi, ale wręcz przeciwnie, sugeruje, że może on być przywołany jedynie w charakterze pretekstu.
Mnożenie groźnie brzmiących insynuacji służyć może co najwyżej zaistnieniu w mediach. A i to, jak zwracają uwagę niektórzy komentatorzy, nie jest pewne i zagwarantowane, gdy chodzi o tematy związane z wiarą, religią, teologią.
Znany watykanista Andrea Tornielli w komentarzu zamieszczonym we wtorek w serwisie Vatican Insider przyjrzał się najnowszej historii Kościoła i zauważył, że oskarżenia dotyczące braku ortodoksji kierowane wobec najważniejszych osób w Kościele katolickim (w tym bezpośrednio pod adresem Następców św. Piotra) w minionych dziesięcioleciach pojawiały się wielokrotnie.
Wyliczył nawet, że św. Janowi Pawłowi II w ciągu jego pontyfikatu postawiono aż 101 tego rodzaju zarzutów. Poważne krytyki były zgłaszane pod adresem Benedykta XVI. Publicznie ogłaszane wątpliwości budziły niektóre sformułowania zawarte w tekstach kard. Gerharda Müllera, do niedawna prefekta Kongregacji Nauki Wiary.
W tym kontekście ogłoszony w niedzielę w sieci list 62 świeckich i duchownych z 20 krajów, zarzucający papieżowi Franciszkowi siedem herezji nie prezentuje się imponująco. Rodzi się więc pytanie, w jaki sposób na to pismo zareagować.
Może po prostu je zignorować, biorąc pod uwagę wspomniane spostrzeżenia Tornielliego i podkreślając, że pod listem zarzucającym Franciszkowi herezje nie znalazł się podpis nie tylko żadnego kardynała, ale nawet choćby tylko jednego katolickiego biskupa? Pozwolić, aby cała sprawa pozostała medialną ciekawostką, która szybko pójdzie w zapomnienie, zepchnięta przez wciąż nowe mniej lub bardziej sensacyjne doniesienia?
Papież o ogromnej pokusie w interpretowaniu Amoris Laetitia >>
A może bagatelizując zdarzenie przypomnieć, że nawet samemu Jezusowi Jego przeciwnicy zarzucali bluźnierstwo i współpracę z diabłem? Zbudować na tym przypomnieniu tezę, że skoro nawet Chrystusa nie ominęły zarzuty największego kalibru, to nie ma się sensu przejmować brakiem zrozumienia papieskiego nauczania i postępowania przez grupę ludzi w XXI wieku?
Pojawia się też pokusa pokazania sygnatariuszy pisma w jak najgorszym świetle. Wyszukania na nich takich "haków", które pokażą, że mają oni problemy z Kościołem, z jego nauczaniem i dyscypliną. Sugerowania, że stosując metodę "Łapaj złodzieja" robią szum i zamieszanie, bo starają się odwrócić uwagę od własnych kłopotów.
Listę tego typu pomysłów można wydłużać. Jednak czy realizacja któregokolwiek z nich przyniesie nie tylko skuteczne rozwiązanie problemu, ale w ogóle rzeczywiste dobro Kościołowi?
Nic na to nie wskazuje, ponieważ nie ma w nich zatroskania o autorów i sygnatariuszy listu. Jest raczej próba wykluczenia ich w taki czy inny sposób, pozostawienia w osamotnieniu z ich rozterkami, problemami i niezrozumieniem. W konsekwencji - utrwalenia podziałów, a nawet ich pogłębienia.
To droga donikąd, sprzeczna z zamiarami papieża Franciszka, który podczas swego pontyfikatu wobec środowisk firmujących list z oskarżeniami pod jego adresem wykonał już szereg gestów i podjął kilka istotnych decyzji zmierzających ku jedności.
Emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Ludwig Müller, w wypowiedzi dla "National Catholic Register" przedstawił propozycję wyjścia z impasu.
Zasugerował zorganizowanie teologicznej dysputy. Wyraził przekonanie, że Kościół potrzebuje więcej dialogu i wzajemnego zaufania, a nie polaryzacji i polemiki. Powiedział też coś niesłychanie ważnego, choć dla wielu brzmi to jak oczywistość.
Przypomniał, że dla Kościoła katolickiego trwałą zasadą i fundamentem jedności i komunii w Jezusie Chrystusie jest obecny papież Franciszek oraz wszyscy biskupi pozostający z nim w pełnej jedności.
Bez zaufania do Następcy św. Piotra jakikolwiek dialog w Kościele jest niemożliwy. Dzieje chrześcijaństwa przynoszą wiele potwierdzeń tej fundamentalnej zasady.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
Skomentuj artykuł