Sprawy ks. Jankowskiego nie da się przemilczeć. Dobro wymaga jej wyjaśnienia
Wiele mediów zrezygnowało z zamieszczania u siebie nie tylko omówienia obszernego tekstu wydrukowanego w gazecie, ale nawet unikają jakichkolwiek wiadomości ze sprawą się kojarzących. Czy ta cisza to po prostu wynik szoku czy ma ona również jakieś inne źródła?
"Każdy z nich zapisał piękną kartę w historii gdańskiego Kościoła i niepodległościowego nurtu, tak mocno odciśniętego w historii Gdańska. Trwają w sercu Kościoła, we wdzięcznej pamięci gdańskiej wspólnoty i wiary. W radości tego niecodziennego dnia". Tak 11 listopada br. mówił abp Sławoj Leszka Głódź w Bazylice Mariackiej w Gdańsku podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, wymieniając z nazwiska czterech kapłanów, którzy słowem i czynem włączyli się "w nurt dziejowy narodu, w jego codzienność, w jego radości, w jego dramaty". Jednym z wymienionych przez metropolitę gdańskiego był ks. Henryk Jankowski. Trzy tygodnie później opublikowany został reportaż, w którym pojawiły się skierowane pod jego adresem bardzo poważne zarzuty, obejmujące również czyny pedofilskie. Osiem lat po jego śmierci. Pół wieku po niektórych z opisanych w tekście wydarzeniach.
Między kazaniem metropolity gdańskiego a publikacją reportażu o byłym proboszczu parafii św. Brygidy miał miejsce jeszcze jeden bardzo istotny dla sprawy fakt. 19 listopada br. ogłoszone zostało "Stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w sprawie wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez niektórych duchownych". Można w nim przeczytać m. in. "Przepraszamy Boga, ofiary wykorzystania, ich rodziny i wspólnotę Kościoła za wszystkie krzywdy wyrządzone dzieciom i ludziom młodym oraz ich bliskim przez duchownych, osoby konsekrowane i świeckich pracowników kościelnych. Prosimy Pana, aby dał nam światło, siłę i odwagę, by stanowczo zwalczać zepsucie moralne i duchowe, które jest zasadniczym źródłem wykorzystania seksualnego małoletnich". Wcześniej niektórzy polscy biskupi, podając dane na ten temat dotyczące ich diecezji, zachęcali wiernych, aby nie przemilczali znanych im przypadków molestowania seksualnego małoletnich.
Wiele osób zwraca uwagę, że po opublikowaniu reportażu o znanym duchownym zapanowała wokół niego swoista cisza. Wiele mediów zrezygnowało z zamieszczania u siebie nie tylko omówienia obszernego tekstu wydrukowanego w gazecie, ale nawet unikają jakichkolwiek wiadomości ze sprawą się kojarzących. Czy ta cisza to po prostu wynik szoku czy ma ona również jakieś inne źródła?
Innym razem, gdy zbliżał się do kamienicy, grupka młodszych dzieci schowała się w piwnicy. Był tam mój braciszek....
Opublikowany przez Gazeta Wyborcza Poniedziałek, 3 grudnia 2018
Tej sprawy nie da się przemilczeć. Wątek niewłaściwych zachowań gdańskiego proboszcza wobec nieletnich po raz pierwszy pojawił się szeroko w sferze publicznej w roku 2004 w związku z podjętym wówczas śledztwem. Zostało ono umorzone, ale temat wielokrotnie wracał. Pojawił się w roku 2005, 2012, 2013, 2015. I będzie się pojawiał (nie tylko w mediach) tak długo, jak długo, jak długo sprawa nie zostanie rzetelnie i dogłębnie zbadana i wyjaśniona, dopóki nie zostaną wysłuchani wszyscy, którzy mają o niej jakąkolwiek wiedzę. Także ci, którzy z rozmaitych względów przez całe dziesięciolecia woleli nie zabierać głosu.
Tego wymaga dobro. Przede wszystkim dobro tych, którzy czują się przez kapłana skrzywdzeni. Tu nie ma miejsca na żadne niedomówienia. Tu jest miejsce na prawdę przyjmowaną z miłością. I na zasadę "zero tolerancji".
Całkowite wyjaśnienie potrzebne jest również wielu ludziom, dla których ks. Henryk Jankowski z różnych względów okazał się postacią ważną w ich życiu. Zarówno tym o bardzo znanych nazwiskach, którzy mieli z nim wielokrotny kontakt, jak i tym, którzy nigdy go osobiście nie spotkali. Niezbędne jest również wszystkim jego przełożonym. Potrzebne jest samemu zmarłemu osiem lat temu proboszczowi parafii św. Brygidy w Gdańsku. Właśnie dlatego, że nie może już nic powiedzieć w tej materii.
Trzeba o tym krzyczeć głośno, nawet jeśli winni już nie żyją.
Opublikowany przez Grzegorz Kramer Poniedziałek, 3 grudnia 2018
Ta sprawa może się okazać istotnym testem dla Kościoła katolickiego w Polsce. Nie tylko w kwestii jednoznacznego i konsekwentnego podejścia do nadużyć seksualnych duchownych. Także w sferze uczciwego mierzenia się z przeszłością, doceniania ludzkich zasług, ale też dostrzegania błędów i słabości oraz wyciągania z nich wniosków na przyszłość. Dlatego, choć z pewnością zgiełk i zamieszanie wokół niej nie są pożądane ani potrzebne, to jednak próby jej wyciszania, zamiast wyjaśniania, mogą przynieść szkody sięgające daleko w przyszłość.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
Skomentuj artykuł