"Właśnie dlatego potem takie małżeństwo nie działa". Papież o błędach, które niszczą związki
Franciszek daje również trzy cenne wskazówki. Tekst pochodzi ze spontanicznej konferencji wygłoszonej podczas spotkania w rzymskiej parafii San Giulio w Monteverde.
Odpowiadając na pytanie jednej z kobiet, prowadzącej kurs przygotowania do małżeństwa, papież powiedział:
Pewnego razu, w jednej diecezji przyszła do mnie kobieta, która żyła w małżeństwie od lat. Była nieco zła, mówiąc do mnie: "Jesteś niesprawiedliwy, ponieważ aby zostać księdzem, musisz studiować 8, 9 lat. Biskup oraz przełożeni oceniają kandydata, a następnie przyjmują go na kapłana. A potem ten kapłan idzie dalej, a jeśli mu się to nie podoba, idzie inną drogą i Kościół mówi mu: tak, możesz się pobrać, odejść i wyjść za mąż. A my, którzy [łączymy się] na całe życie, mamy przygotować się [do małżeństwa] podczas czterech konferencji? Nie, to nie w porządku".
Przygotowanie do małżeństwa nie polega na uczestnictwie w czterech konferencjach - wszystkich teoretycznch - nie. Potem to nie działa. Przygotowanie jest podróżą, katechumenatem.
Gdy dorośli chcą być ochrzczeni, muszą nauczyć się Doktryny, muszą podjąć podróż ze wspólnotą.
Z małżeństwem jest tak samo; to katechumenat. Przygotowania [do tego sakramentu] to nie tylko wiedzieć coś o małżeństwie, ale także współistnieć ze społecznością, usłyszeć doświadczenia innych ludzi, podzielić się wątpliwościami.
I katechumenat na tym się nie kończy. To bardzo ważne, aby trwało to po ślubie i towarzyszyło mu w pierwszych momentach, pierwszych latach małżeństwa. I cieszy mnie, że to się robi; to bardzo ważne.
Powiem tylko dwie rzeczy. Po pierwsze, istnieją trzy słowa kluczowe dotyczące życia małżeńskiego, być może je znasz, ale należy się ich nauczyć umysłem i sercem: "czy mogę?", "dziękuję" i "przepraszam".
"Czy mogę?" - zawsze pytaj o pozwolenie żony lub męża, nie bądź nachalny, jesteście parą. Tak, kiedy byłem sam, robiłem to, co chciałem, ale teraz jesteście parą. Zawsze mów: "Czy mogę?" nie będąc nachalnym.
"Dziękuję". "Dziękuję", "dziękuję". Nie zapomnijmy podziękować sobie wzajemnie. To jest tak ważne, że po obiedzie mąż dziękuje żonie: obiad był dobry. "A potem także żona mężowi mówi: dziękuję Ci. Zawsze dziękuję, dziękuję za dzieci.
I "przepraszam". Trzeba mieć pokorę, by powiedzieć: tak, popełniłem błąd, przepraszam - i koniec historii. Jeśli tego trzeciego słowa nie ma, historia trwa i jest okropna.
A oto druga rzecz, którą chcę powiedzieć. W normalnych małżeństwach pojawiają się kłótnie; są kłótnie. Nie trzeba się obawiać kłótni. Kiedy "bomba" eksploduje, mówimy trzy lub cztery rzeczy, talerze latają, ale można kupić nowe, to nie problem...
Jest jednak tylko jedna ważna rzecz: nie kończ dnia bez zawarcia pokoju. Czemu? Z powodu zimnej wojny następny dzień będzie bardzo niebezpieczny. "Tak, ale po tym wszystkim, co powiedziałem, ale też po tym, co mi powiedziano, jak zawrę pokój?"
To proste, zrób to [gest pieszczoty] i się pożegnaj [na koniec dnia]. Historia się skończyła. Dzień kończy się pokojem i dzięki tym trzem słowom oszczędzamy sobie wielu smutków.
I nie zapominajcie o tej zimnej wojnie następnego dnia, która jak kornik niszczy małżeństwo.
(...) Naprzód, odwagi!
Skomentuj artykuł